Aktualizacja: 16.02.2025 16:13 Publikacja: 19.09.2023 03:00
Jerzy Surdykowski
Foto: Fotorzepa / Guzik Piotr
„Marzyłabym, by ktoś zaliczył mnie do symetrystów, bo to naprawdę zacne i zróżnicowane grono” – pisze w „Plusie Minusie” nieoceniona Kataryna, polemizując z wydaną przez „Politykę” książką dwu jej autorów wskazujących, że symetryzm, czyli równy dystans od dwu głównych i zwaśnionych sił polskiej sceny politycznej, to pozycja „pożytecznego idioty”, wiadomo czyjego.
Szanowna pani Katarzyno, ja nie tylko zaliczam panią do symetrystów, ale sam chciałbym dołączyć do tego klubu. Ja też nie mam ochoty wybierać między PiS a PO, nawet gotów jestem przyznać, że to „jedno zło”, a najchętniej oddałbym głos na PZPR, który to skrót oznacza Polską Zjednoczoną Partię Rozumu. Odwoływałaby się ona do umysłu, a nie do bebechów wyborcy, nie marnowała pieniędzy na durnowate spoty, tylko rzetelnie dyskutowała, co należy w Polsce zrobić, aby żyło się lepiej. Bez ideologii, bez mącenia ludziom w głowach, że są narodem wybranym, wolnym od wszelkich przewinień. Tylko zdrowy rozsądek bez żadnej ściemy. Ale takiej partii nie ma i nie będzie, nie tylko dlatego, że skrót przypomina słusznie minione czasy. Nade wszystko dlatego, że w świecie rozbuchanych emocji – nawet gdyby wystartowała pod inną nazwą – nie przekroczy bariery 5 procent.
Koncepcja Donalda Trumpa rzekomego „zakupu” Strefy Gazy jest pozbawiona podstaw prawnych, politycznych i humanitarnych. Brak skutecznej presji ze strony państw zachodnich na Izrael sprzyja dalszej eskalacji konfliktów i wzmacnia niestabilność na Bliskim Wschodzie – pisze ambasador Palestyny w Polsce dr Mahmoud Khalifa.
Antyimigrancka narracja pasuje sztabowcom KO do strategii „zdrowego rozsądku”, o którym Rafał Trzaskowski wspomina po kilkadziesiąt razy dziennie na spotkaniach wyborczych. Ale jest z nią pewien problem: słabo się łączy z paktem migracyjnym, który jest dopinany właśnie pod naszym przewodnictwem w Unii.
Chcę, aby to wybrzmiało: istnieje bezpośredni związek pomiędzy polityką historyczną a polityką w ogóle. I to na dwóch poziomach. Pierwszym z nich, co oczywiste, są stosunki polsko-niemieckie. Drugim zaś bezpieczeństwo Europy. I Polska musi ten „link” wreszcie zobaczyć.
Propozycja nie do odrzucenia, którą Donald Tusk złożył Rafałowi Brzosce, zdominowała polską debatę publiczną, Co się naprawdę za nią kryje? I co poza resetem w relacjach z biznesem chciał premier osiągnąć swoim przemówieniem na GPW?
Dla pogrążonej w niemocy Europy to ostatnie ostrzeżenie. Szczególnie dotyczy to Polski i innych państw regionu. Skoro prawo do istnienia będzie rozdzielane nierówno podług siły, trzeba być gotowym nawet na najgorsze.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Kolejny mocny dzień w wykonaniu złotego. Dolar jest już poniżej 4 zł, a euro zbliża się do poziomu 4,15 zł.
Złoty pozostaje silny, ale chwilo jego ruch został zatrzymany. Rynek czeka na dane makroekonomiczne i informacje dotyczące Ukrainy.
Złoty w środę złapał lekką zadyszkę, ale nie oznacza to jednocześnie, że ma on problemy. Inwestorzy rozgrywają bowiem wątek pokoju na Ukrainie.
Złoty pozostaje silny. Euro jest coraz bliżej poziomu 4,15 zł, a dolar może spaść poniżej 4 zł. Skąd ten ruch?
Nie rozumiem, jak Magdalenka i przywoływanie gen. Jaruzelskiego mają się do wad obecnego procesu nominacyjnego sędziów.
Projekty nowelizacji mających wprowadzić tzw. ślepe pozwy zostały fatalnie napisane. To jednak nie powód, by wyrzucić je do kosza. Bo sama idea jest słuszna.
W polityce przestaliśmy być wyborcami i staliśmy się kibicami. Ta polaryzacja przeniosła się do sądów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas