Co prawda, złoty dzisiaj rano notuje niewielkie zmiany, ale cały czas można mówić o jego sile. Euro po godz. 9.00 było wyceniane na 4,17 zł, dolar kosztował 4,02 zł, a frank szwajcarski 4,41 zł.
– Polska waluta niezmiennie pozostaje silna. Wysokie nominalne stopy procentowe przyciągają spekulacyjny kapitał, a ostatnie wystąpienie premiera Tuska na GPW poprawiło wizerunek Polski wśród inwestorów zagranicznych. Rynki "grają" też na zakończenie wojny w Ukrainie, a plany wizyty Sekretarza Skarbu USA, Scotta Bessenta, w Kijowie w ciągu najbliższych 48 godzin, tylko podbijają ten temat. Inwestorzy traktują to jako sygnał, że USA będzie zależeć na szybkim doprowadzeniu do rozejmu z Rosją, tak aby móc biznesowo skorzystać z wynegocjowanych przywilejów. Kolejną pozytywną kartą dla złotego może być EUR/USD, który odkleił się od wsparć przy 1,02-1,03 i zaczyna iść w górę – wskazuje Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.
Złoty czeka na inflację z USA
Dzisiaj inwestorzy na rynku walutowym będą żyli przede wszystkim odczytem inflacji w Stanach Zjednoczonych. – W styczniu inflacja CPI w USA powinna się utrzymać w okolicy grudniowego poziomu (2,9 proc. r/r), przy inflacji bazowej na poziomie 3,2 proc. r/r (również bez zmian względem grudnia). Wolne postępy w obniżaniu inflacji, przy niepewności generowanej dynamiczną polityką Trumpa, mogą opóźnić obniżki stóp Fed, co sygnalizują wypowiedzi przedstawicieli FOMC. Nadal widzimy jednak przestrzeń do luzowania polityki pieniężnej w USA, łącznie o 50 pkt bazowych w 2025 r., spójnie z medianą prognoz członków FOMC. Rynek wycenia przestrzeń do obniżek w 2025 r. na 25 pkt – podkreślają ekonomiści PKO BP.