W pierwszej części dnia wydawało się, że piątek przyniesie uspokojenie sytuacji na rynku walutowym, a dla złotego oznaczałoby to, zatrzymanie umocnienia. Druga część, pokazała jednak, że założenie to było błędne. Złoty znów bowiem zyskiwał na wartości.
Po południu za euro trzeba było płacić 4,16 zł czyli o 0,2 proc. mniej niż wczoraj. Wyraźnie taniał dolar, którego rynek wyceniał na 3,96 zł, czyli o 0,5 proc. mniej niż w czwartek. Frank kosztował z kolei 4,40 zł, czyli tyle samo co wczoraj. W piątek na korzyść naszej waluty działało przede wszystkim osłabienie dolara w skali globalnej, a temu z kolei pomogły publikowane dane z amerykańskiej gospodarki. Rynek zareagował w szczególności na słabsze odczyty dotyczące sprzedaży detalicznej, chociaż biorąc z kolei pod uwagę mocniejsze dane o produkcji przemysłowej, wydaje się, że rynek tylko czekał na jakikolwiek pretekst do tego, by osłabić dolara.