Czwartkowy poranek na rynku walutowym stoi pod znakiem osłabienia złotego. Nie jest ono jednak znaczące, a też trzeba mieć na uwadze, że wczoraj złoty, szczególności w relacji do dolara, zyskiwał na wartości. W czwartek rano złoty tracił jednak w relacji do dolara 0,4 proc. i „zielony” był wyceniany na 3,76 zł. Euro notowało niewielkie zmiany i było wyceniane na 4,28 zł. Frank z kolei tracił 0,2 proc. i kosztował 4,60 zł.

Czytaj więcej

Cła Donalda Trumpa biją w aktywa PPK, ale nerwowe reakcje są niewskazane

- Ostatnie godziny obrotu na rynkach przyniosły lekką korektę. Wpierw ciążył sektor technologiczny po tym, jak USA zapowiedziały wprowadzenie obostrzeń w sprzedaży chipów do Chin. Nastrojów nie poprawiło również wystąpienie Powella, gdzie szef Fed zarysował scenariusz stagflacyjny dla gospodarki USA w wyniku implementacji ceł i taryf. Powell określił również, iż rynki reagują zmiennością na napływające dane, co jest naturalne i prawidłowe. Inwestorzy odczytali doniesienia te jako sygnał iż Fed nie zamierza interweniować. Lokalnie otrzymaliśmy nieco wyższy odczyt inflacji bazowej za marzec, jednak moim zdanie nie zmienia on znacząco założeń co do majowej obniżki stóp (50 pkt bazowych) - wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Decyzja EBC wpłynie na złotego?

Najważniejszym wydarzeniem czwartku na rynku walutowym będzie decyzja Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych. Będzie to tym ciekawsze wydarzenie, gdyż obecnie nie ma jednomyślności dotyczącej tego co zrobić EBC. - Na stole leżą dwa niemal równie prawdopodobne scenariusze: pauza lub obniżka o 25 pkt bazowych. Naszym scenariuszem bazowym pozostaje przerwa w cyklu obniżek. Przemawia za nią podkreślana przez przedstawicieli EBC niepewność związana z sytuacją w globalnym handlu i na rynkach finansowych, nasilająca się w warunkach coraz mniej restrykcyjnej polityki pieniężnej. Istotnym argumentem jest też opóźnienie o 90 dni wejścia w życie pełnej wersji amerykańskich ceł na produkty z UE. Naszym zdaniem nieco mniej prawdopodobna, choć w pełni już wyceniona przez rynki, jest obniżka o 25 pkt. Głównym argumentem za takim ruchem są rosnące obawy o perspektywy wzrostu gospodarczego. Taki wniosek może zyskać większość także z powodów „technicznych” – w kwietniu, ze względu na rotacyjny system głosowania, nie wezmą w nim udziału dwaj najbardziej jastrzębi członkowie Rady (szefowie banków centralnych Austrii i Holandii) - wskazują ekonomiści PKO BP.