Siła nabywcza przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw (czyli w firmach, w których pracuje od dziesięciu osób) była realnie niższa o 1,2 proc. niż przed rokiem. W analogicznym czasie rok temu wzrosła ona o 0,4 proc. W tym samym czasie inflacja konsumencka wyniosła 13,8 proc. Oznacza to, że choć miesięczne skoki płac są wyższe niż inflacja (w sierpniu 11,9 proc. w stosunku do 10,1 proc.), to wciąż trudno firmom i instytucjom tak podnosić płace, by zapewnić ich realny wzrost – tak wynika z danych GUS.
Czytaj więcej
Ekonomiści są niemal jednomyślni: podwyżka płac w szkolnictwie o 30 proc., którą proponuje Platforma Obywatelska oraz Lewica, to inwestycja o wysokiej stopie zwrotu.
Lokomotywy wzrostu płac to górnictwo i energetyka, w których w sierpniu płace były wyższe aż o jedną piąta niż w zeszłym roku. Ponieważ wzrost był wyraźnie wyższy niż w lipcu, jest to najprawdopodobniej efekt nagród lub premii. Wyraźnie zwiększyły się także płace w administrowaniu i działalności wspierającej (15,8 proc.), działalności związanej z kulturą, rozrywką i rekreacją (15,1 proc.) oraz w turystyce (14 proc.).
Ale są też takie działy gospodarki, w których płace rosną wolniej niż przeciętnie. Widoczne jest hamowanie podwyżek w budownictwie (płace są o 2,5 proc. wyższe niż w zeszłym roku) i w firmach produkujących wyroby z drewna i z surowców niemetalicznych – wzrost w granicach 8 proc. W tych dwóch branżach zatrudnienie nie tylko jest o ok. 5 proc. niższe niż rok wcześniej, ale zmniejsza się także co miesiąc.
Czytaj więcej
Płace w sferze budżetowej w ostatnich latach rosną wolniej niż inflacja i wolniej niż zarobki w sektorze prywatnym. Podwyżki, nawet o 20 proc., są więc uzasadnione, choć koszty mogą być bardzo duże.