Śmierć ośmioletniego Kamilka z Częstochowy w maju 2023 r. poruszyła całą Polskę. Dziecko tygodniami było katowane przez ojczyma – bite, kopane po głowie, polewane wrzątkiem, przypalane papierosami. Kamilek chodził do szkoły, rodzina znana była opiece społecznej i sądowi. Choć miał rany i złamania, „nikt niczego nie widział”. Aż do momentu tragedii…
Dlatego aż niewiarygodne wydaje się postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie o podejrzenie niedopełnienia obowiązków przez pracowników instytucji publicznych i pomocowych. Umorzenie objęło m.in. sędziów Sądu Rejonowego w Częstochowie, prokuratora Prokuratury Rejonowej w Olkuszu, funkcjonariuszy policji, kuratorów sądowych, a także lekarzy, pracowników socjalnych i asystentów rodziny oraz nauczycieli. Słowem, dziecko nie żyje i trudno?
Czytaj więcej
Prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku umorzył śledztwo w sprawie podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez pracowników urzędów i instytucji w związku ze głośną sprawą śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Z taką decyzją nie zgadza się m.in. rzecznik praw dziecka.
Matka Kamilka z Częstochowy omamiła państwowe służby
Prokuratura Regionalna w Gdańsku w swoim komunikacie podała, że te osoby robiły wszystko, co do nich należało, obowiązki wykonywały prawidłowo, uchybienia były incydentalne. Kto zawinił? Matka dziecka, bo ukrywała, że w jej domu dochodzi do przemocy. „Świadomie kreowała fałszywy, idealistyczny obraz jej rodziny” – czytamy w komunikacie. A współpracowała z pomocą społeczną tylko po to, by „uzyskać wsparcie rzeczowe i finansowe”.
Żeby nie było wątpliwości: winny śmierci dziecka jest ojczym, który je zakatował. Winna jest matka, która na to pozwalała, ale też winny jest każdy, kto o tym wiedział albo mógł wiedzieć i przymknął na to oko, zignorował sygnały. Albo zrobił zbyt mało, za bardzo po łebkach.