Czy można sprawić, żeby sztabka złota – kruszcu osiągającego obecnie rekordowe wartości 340 tys. zł za kilogram – stała się w Polsce praktycznie bezwartościowa? Owszem, jak najbardziej. I to za pomocą… długopisu. Wystarczy opracować i wprowadzić przepisy, które teoretycznie pozwalają na sprzedaż złota, ale w praktyce czynią to niemal niemożliwym. Jak? A np. tak, że kilogramową sztabkę złota można spieniężyć jedynie w kawałkach ważących dokładnie 4 miligramy. I tylko złotnikowi posiadającemu państwowy certyfikat, który wymaga ukończenia kilkuletnich studiów. Dodatkowo, złotnik nie może mieć w swoim sejfie w ogóle więcej niż 4 mg złota, a jego łączne zapasy kruszcu (gdyby miał więcej niż jedną pracownię) nie mogą przekraczać jednego procenta całkowitych zasobów złota w jego województwie. I dodać jeszcze zastrzeżenie, że rodzic, który nawet od lat posiada sztabkę złota – nie może przekazać jej dzieciom po przejściu na emeryturę. No chyba, że są one certyfikowanymi złotnikami i spełniają wszystkie pozostałe warunki (liczba posiadanych sejfów i ogólne zasoby złota w województwie).
Czytaj więcej:
Niesprzedawalne sieci aptek
Jeśli zamienić słowo „złoto” na „apteka”, to ten opis rodem z prawniczego horroru stanie się… streszczeniem efektów ustawy „Apteka dla aptekarza 2.0” (nazywanej w skrócie AdA 2.0). Tak, dokładnie takie krzywdzące, niesprawiedliwe pod każdym względem przepisy wprowadzono w 2023 roku. Przedsiębiorcy, którzy przez dekady budowali swoje sieci apteczne, zostali nagle pozbawieni pełnego prawa do zarządzania swoim majątkiem. Ich przedsiębiorstwa stały się w całości praktycznie niesprzedawalne. Aby sprzedać czy przekazać swoją firmę, musiałaby ona zostać podzielona na wiele mikrosieci liczących maksymalnie po cztery apteki. Przy czym, o ile złoto łatwo podzielić na kawałki, to z przedsiębiorstwem nie będzie już tak łatwo. Musi ono być spójne terytorialnie, prawnie i organizacyjnie. Taki podział to ogromne koszty i długotrwałe procedury. A w wielu przypadkach jest to wręcz niemożliwe.
Jednocześnie konieczne byłoby znalezienie w momencie transakcji wielu farmaceutów chętnych do kupna tych aptek – każdy z odpowiednim kapitałem w ręku i gotowy do prowadzenia działalności gospodarczej. To też kompletnie nierealne. Właściciele nie mogą też przekazać swojego przedsiębiorstwa swoim dzieciom, jeśli te nie są farmaceutami lub kiedy posiadają więcej niż cztery apteki. I tu niespodzianka – ustawodawca nie zezwolił żyjącym właścicielom na przekazanie sieci, większych niż cztery apteki swoich dzieciom, które nie są farmaceutami, ale… dziedziczenie po zmarłych właścicielach aptek jest już dozwolone! Jakież to niespójne i okrutne w swej wymowie regulacje: najłatwiejsza ścieżka przekazania majątku rodzinnego musi być okupiona śmiercią! Ale nawet śmierć właściciela nie rozwiązuje problemu, bo jego dzieci w ciągu dwóch lat muszą spełnić powyższe rygorystyczne wymagania jak ze sztabką złota.
Nie bez powodu projekt AdA 2.0 został uznany za niekonstytucyjny przez Trybunał Konstytucyjny, w aspekcie procedury legislacyjnej, niestety w wadliwym składzie. Z powodu tej regulacji prowadzone jest też międzynarodowe postępowanie arbitrażowe, a także wniesiono pozew zbiorowy do sądu. Sprawa trafiła również przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.