Szef MON był w TVN24 pytany, czy uznałby za „scenariusz akceptowalny” amerykańską propozycję zakończenia wojny na Ukrainie - wariant, w którym granica między Rosją a Ukrainą przebiegałaby wzdłuż obecnej linii frontu, a Krym (kontrolowany przez Moskwę od 11 lat) zostałby uznany za rosyjski.
- To przede wszystkim z punktu widzenia Ukrainy brzmi źle. I ja bym chciał, żeby ich głos zawsze był w tej sprawie pierwszy - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. - My mamy tę chyba większą wrażliwość niż inne państwa, nawet w Europie. „Nic o nas bez nas” i to jest stanowisko prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, które słyszeliśmy wielokrotnie. My je akceptujemy. Zresztą też Kaja Kallas w imieniu europejskiej dyplomacji mówiła o Krymie ukraińskim i żadnym innym - kontynuował.
Czytaj więcej
W nocy Rosjanie atakowali Ukrainę przy użyciu dronów i rakiet, w tym rakiet balistycznych. Celem...
- Tutaj stanowisko Europy jest inne, ono jest takie, żeby słuchać Ukrainy, szukać rozwiązania, przyjąć warunki, na które się Ukraina zgodziła. Dlaczego Rosja nie chce zaprzestania ataków w powietrzu, na wodzie i na lądzie? Bo to jest na stole i do tego trzeba się odnosić. Nie szukajmy zastępczych rozwiązań, jeżeli jest bardzo konkretne na stole - oświadczył.
Wicepremier wspomniał jednocześnie o nocnym ataku powietrznym wojsk rosyjskich na cele na Ukrainie, w tym na stolicę tego kraju. - Dzisiaj rano mamy wersję zamrożenia konfliktu i wersję pokoju Putina, który dokonał kolejnego zmasowanego nalotu na Kijów, Charków, ale cała Ukraina paliła się na czerwono (we wszystkich ukraińskich obwodach ogłoszono alarm powietrzny – red.), dlatego poderwaliśmy nasze i sojusznicze myśliwce – mówił.