Jak wynika z sierpniowego badania firmy, planowany w Polsce nominalny wzrost budżetów płacowych jest zgodny ze średnią dla naszego regionu, gdzie największe podwyżki są planowane w krajach o najwyższej inflacji (Ukraina i Węgry). Co prawda w ubiegłym roku był on wyższy, ale i tak firmy zakładały, że przy średniorocznej inflacji na poziomie 11,9 proc. będzie to oznaczać realny spadek wynagrodzeń.
Natomiast budżety płacowe polskich firm na przyszły rok zakładają (przy średniej inflacji na poziomie 5,7 proc.) pierwszy od trzech lat realny 1,2-proc. wzrost wynagrodzeń obecnych pracowników. Jak przypomina Krzysztof Gugała, dyrektor w WTW, na plany podwyżkowe wpływają główniedwa czynniki – presja inflacyjna i konkurencyjny rynek pracy, na którym firmy muszą zabiegać i konkurować o przyciągnięcie i utrzymanie pracowników. Z badania wynika, że w 2024 r. ta konkurencja będzie bardziej nasilona w przemyśle i budownictwie, gdzie budżety płacowe wzrosną średnio o ponad 8 proc. (w ICT o 6,2 proc. ).
Może się to zmienić, bo np. w ostatnich dwóch latach chęć utrzymania konkurencyjności w warunkach przyspieszającej inflacji wymusiła na wielu pracodawcach korekty budżetów w ciągu roku. Według Krzysztofa Gugały było to szczególnie widoczne w 2021 r., gdy nastąpiło gwałtowne przyspieszenie wzrostu cen, ale dało się firmom we znaki również w zeszłym roku, gdy średnioroczna inflacja sięgnęła 14,4 proc. Zmusiło to ponad połowę badanych firm do zwiększenia planowanych budżetów płacowych.
Presja kosztowa
Zdaniem Krzysztofa Gugały w tym roku na rynku pracy już spokojniej, gdyż wobec ryzyka recesji i rosnących kosztów działalności firmy ostrożnie zwiększają zatrudnienie. Wprawdzie wielu pracodawców nadal ma trudności ze zdobyciem i zatrzymaniem pracowników (w badaniu WTW deklaruje je 48 proc. firm), ale jednocześnie nasila się presja na wyniki i optymalizację biznesu.
W rezultacie pracodawcy częściej chcą się skupiać na pozapłacowych elementach „doświadczeń pracownika”, w tym na dbałości o dobrostan i różnorodność. Niekiedy w poszukiwaniu optymalizacji biznesu zmniejszają też zatrudnienie, by utrzymać rynkowy wzrost wynagrodzeń bez podwyższania budżetów.
Według sierpniowej edycji Miesięcznego Indeksu Koniunktury przygotowanej przez Polski Instytut Ekonomiczny i Bank Gospodarstwa Krajowego – chociaż z 11 do 13 proc. wzrósł od lipca br. udział firm planujących w najbliższych trzech miesiącach wzrost zatrudnienia, to jeszcze szybciej – z 7 do 12 proc. – zwiększył się udział tych, które będą ograniczać liczbę pracowników. Mniej pracodawców (13 proc. wobec 17 proc. w lipcu) zapowiada też w najbliższych miesiącach podwyżki wynagrodzeń, co oznacza, że presja płacowa słabnie. – Słabszy popyt na pracę sygnalizuje, że pogorszenie sprzedaży jest oceniane przez przedsiębiorstwa jako trwałe. Koresponduje z tym przytemperowanie presji płacowej, co ogranicza ryzyka związane z inflacją – komentuje Piotr Dmitrowski z BGK.