Z końcem marca i na początku kwietnia Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu podstawowych stóp procentowych NBP. To klasyczne działanie stosowane w ostatnich stu latach przez banki centralne, aby pobudzić koniunkturę. Powinno ono zachęcić przedsiębiorców do inwestycji dzięki tańszemu kredytowi. Decyzja ta ma też wpływ na inwestorów i osoby, które mają oszczędności, bo przy niższych stopach procentowych zwykle mniej inwestują, a więcej wydają na konsumpcję. Motywacja do oszczędzania spada. To klasyczne działanie tego mechanizmu.
Z klasycznej teorii ekonomii opisywanej przez krzywe popytu i podaży wiadomo, że krzywe przecinają się i wyznaczają cenę równowagi. Teoria wygląda prosto, w realnej gospodarce to bardziej skomplikowane, zwłaszcza w świecie finansów, popytu i podaży pieniądza. Pieniądz ma wiele cech, które powodują, że jego cena wyrażona stopą procentową jest zjawiskiem skomplikowanym i wielowymiarowym.
Skutki dla banków
System finansowy będzie odczuwał problemy wywołane przez Covid-19. Obniżka stóp procentowych NBP dodatkowo naruszyła stabilność cen równowagi na rynku pieniężnym, pomiędzy popytem i podażą pieniądza.
Obniżka stóp procentowych ogranicza możliwości płynnościowe (podaż pieniądza powinna spaść). Banki w Polsce przez ostatnie 20 lat miały nadwyżkę płynności. Operacje otwartego rynku NBP służyły im do lokowania 70–90 mld zł pieniądza, z którym nie miały co zrobić. Ale był to swoisty bufor bezpieczeństwa.
Problem nadpłynności może się rozwiązać, bo mniejsza będzie skłonność do oszczędzania. Ale jak pokazuje praktyka, wraz ze spadkiem stóp procentowych w złotych zmniejszyła się rentowność banków w Polsce. Jeszcze dziesięć lat temu marża odsetkowa sektora bankowego wynosiła około 3,3 proc. Teraz oscyluje na poziomie 2,5–2,9 proc.