Unia Europejska w erze MAGA: mity o deficycie handlowym z USA

Donald Trump grzmi o niekorzystnym dla USA bilansie handlowym z UE. Zapowiadając cła ostrzega, że czas, kiedy Stany były wykorzystywane dobiega końca. Jeśli jednak spojrzeć na dane o złożonych relacjach handlowych, prawda zdaje się leżeć daleko od jego teorii.

Publikacja: 13.02.2025 11:59

Unia Europejska w erze MAGA: mity o deficycie handlowym z USA

Foto: AFP

Kolejna prezydentura Donalda Trumpa oznacza powrót merkantylistycznej polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych, które przez ostatnie dekady były jednym z głównych promotorów polityki wolnego handlu. Nowy prezydent wielokrotnie podkreślał, że „kocha cła”, zapowiadając zwiększenie opodatkowania importowanych towarów, przede wszystkim z Chin i Meksyku, ale – co bardziej alarmujące – również z Unii Europejskiej. Zdaniem prezydenta Trumpa, wyrażonym podczas ostatniego przemówienia w Davos, UE traktuje Stany Zjednoczone gospodarczo „bardzo źle”. Trump nawiązywał w ten sposób do deficytu handlowego USA z Unią oraz kar (za omijanie podatków) nałożonych na amerykańskie big techy przez Brukselę.

Według bilansu handlowego w 2022 roku Unia Europejska miała około 130 mld dol. nadwyżki w handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Jednakże relacje handlowe między UE a USA są znacznie bardziej złożone, niż wynikałoby to z samych danych bilansowych.

Czytaj więcej

Donald Trump zmienia Europę

Złożoność produkcji i bilans handlowy

Złożoność tego zagadnienia wynika z faktu, że produkcja w dzisiejszym globalnym świecie jest wielowarstwowym i wieloetapowym procesem, w którym różne etapy zachodzą w różnych krajach obejmując surowce, półprodukty i gotowe produkty. Tymczasem statystyki bilansu handlowego uwzględniają jedynie towary eksportowane z jednego kraju do drugiego w oparciu o wartość produktu końcowego. Jest to zatem uproszczenie, gdyż w tej kalkulacji nie są uwzględniane dane dotyczące sprzedaży towarów czy usług przez spółki zależne działające w poszczególnych krajach. Tymczasem to właśnie spółki zależne są dominującą formą wymiany handlowej w zglobalizowanej gospodarce. Produkcja coraz częściej odbywa się w rozwijających się gospodarkach, takich jak Chiny czy Indie, a następnie produkty są sprzedawane przez firmy odzieżowe, elektroniczne i inne na różnych rynkach świata.

Sprzedaż przez amerykańskie spółki zależne w UE w 2022 roku wyniosła 2468 mld dol., podczas gdy sprzedaż spółek zależnych z UE w USA wyniosła 2262 mld dol.

Przykładem jest Apple – produkty tej firmy są tworzone w Chinach [a ostatnio także w Indiach – red.], a następnie sprzedawane w Europie przez zarejestrowaną w Irlandii spółkę córkę Apple. W bilansie handlowym produkty te zaliczają się do wymiany handlowej między Unią Europejską a Chinami, pomijając USA. Głównym beneficjentem tego handlu jest jednak oczywiście amerykańska firma Apple, a nie pochodzący z Tajwanu podproducent Foxconn czy spółka zależna w Irlandii, z której zyski są transferowane do USA. W efekcie klasyczny bilans handlowy nie odzwierciedla tej rzeczywistej relacji gospodarczej.

Amerykańskie korporacje, takie jak Apple, korzystają z braku unifikacji podatkowej w UE, przesyłając zyski wypracowane w krajach członkowskich do Irlandii lub innych rajów podatkowych, a następnie wypłacając je w USA

Rzeczywiste dane gospodarcze - sprzedaż spółek zależnych

Ważnym czynnikiem w ocenie wymiany handlowej między krajami są dane dotyczące przychodów korporacji międzynarodowych (MNE). Według statystyk amerykańskiego Bureau of Economic Analysis (BEA), sprzedaż przez amerykańskie spółki zależne w UE w 2022 roku wyniosła 2468 mld dolarów, podczas gdy sprzedaż spółek zależnych z UE w USA wyniosła 2262 mld dol. Różnica wyniosła zatem 206 mld dol. na korzyść Stanów Zjednoczonych.

Uwzględniając te dane oraz bilans handlowy, w rzeczywistości to Unia Europejska wypada mniej korzystnie w relacjach gospodarczych z USA – różnica ta wynosi ponad 70 mld dol. Oczywiście statystyka ta jest niepełna, gdyż odnosi się jedynie do poziomu sprzedaży, a nie do zysków. A to właśnie amerykańskie korporacje dominują w sektorach wysokomarżowych, takich jak technologie, bankowość i instytucje finansowe. Rzeczywista amerykańska nadwyżka handlowa w relacjach gospodarczych z UE może zatem być jeszcze wyższa.

Wykorzystywanie rajów podatkowych

Amerykańskie korporacje, takie jak Apple, korzystają z braku unifikacji podatkowej w UE, przesyłając zyski wypracowane w krajach członkowskich do Irlandii lub innych rajów podatkowych, a następnie wypłacając je w USA. Przykład Apple pokazuje, jak firma przez lata korzystała z luk podatkowych w Irlandii, płacąc w UE zaledwie 0,005 proc. podatku od zysków. Dopiero po wielu latach batalii sądowych między Apple a Komisją Europejską, Europejski Trybunał Sprawiedliwości nakazał firmie zapłatę 13 mld dol. zaległych podatków z niebagatelnej kwoty jej zysków, wynoszącej 110 mld dol., wygenerowanych jednie w latach 2004–2014.

Tymczasem zintegrowany system podatkowy USA pozwala na lepszą kontrolę nad unikaniem opodatkowania. Przepisy, takie jak GILTI i BEAT, nakładają podatki na dochody transferowane do rajów podatkowych, co utrudnia europejskim firmom sprzedającym w Ameryce unikania podatków w USA. To oznacza, że Amerykanie nie tylko wychodzą zyskownie w relacjach handlowych z Europą, ale także z większą determinacją i skutecznością zmuszają europejskie podmioty sprzedające w Stanach do płacenia podatków Waszyngtonowi. Biorąc pod uwagę te dane opowieść Trumpa o rzekomym handlowym wykorzystywaniu Ameryki przez Unię brzmi nie tylko wątpliwie, ale wręcz odwrotnie do rzeczywistego stanu rzeczy…

Mit „początku złotego wieku”

Twierdzenie o pozytywnym bilansie handlowym UE z USA jest zatem mitem. Podobnie amerykańska gospodarka od lat w obecnych realiach gospodarczych osiąga rekordowe wzrosty, korzystając także z bardzo uprzywilejowanego dostępu do jednolitego unijnego rynku liczącego prawie 450 mln konsumentów. Udział Stanów Zjednoczonych w globalnym PKB wzrósł w ciągu ostatnich dziesięciu lat z 22 proc. do 26,5 proc., co oznacza wzrost o ponad 20 proc. Porównując największą gospodarkę UE – Niemcy – z USA, różnica w PKB per capita wzrosła z porównywalnego poziomu w 2011 r. do ponad 50 proc. na korzyść USA w 2022 r. Złoty wiek Ameryki zatem zaczął się być może już lata przed pierwszą prezydenturą Trumpa i trwa do dzisiaj. Inną sprawą jest, że ten długi okres to także fatalny czas dla gospodarki europejskiej.

Zaostrzenie konfliktu handlowego

Zaostrzenie sporu z UE jest ryzykowne, nawet dla potęgi gospodarczej Stanów Zjednoczonych. UE jest nie tylko największym partnerem handlowym, ale także kluczowym sojusznikiem geopolitycznym, szczególnie w obliczu rywalizacji z Chinami. Proponowane przez Trumpa docelowe cła na poziomie 60 proc. na produkty importowane z Chin mogą otworzyć wiele frontów konfliktu, co może być niekorzystne wobec rosnących wpływów państw BRICS oraz ich głosów o porzuceniu dolara jako globalnej waluty rezerwowej.

Znajdź swoją przewagę

Donald Trump pisał w swojej książce „The Art of the Deal”: „Zawsze znaj swoją przewagę i nie wahaj się jej wykorzystać”. Kraje Unii Europejskiej zamiast pogłębiać podziały powinny odpowiedzieć na wyzwania większą solidarnością. Podczas swojego ostatniego wystąpienia w Davos Friedrich Merz, lider CDU i faworyt na przyszłego kanclerza Niemiec, podkreślił znaczenie zjednoczonego stanowiska Unii w relacjach z USA. Wyraźnie zaznaczył, że w negocjacjach powinny uczestniczyć wszystkie państwa członkowskie, a nie jedynie Niemcy i Francja, zwracając przy tym uwagę na szczególną rolę Polski.

W obliczu transakcyjnego świata ery MAGA Unia Europejska powinna odpowiedzieć jednością i determinacją, pokazując, jak istotny jest jej wkład w sukces Zachodu w rywalizacji z Chinami i państwami BRICS. Trump rozpoczął agresywną kampanię na wielu frontach, a sukces jego działań w dużym stopniu zależy od reakcji Unii Europejskiej, która może być kluczowym sojusznikiem bądź przyjąć neutralność. Należy jednak pamiętać, że konflikt handlowy między UE a USA osłabiłby pozycję obu stron, dając przewagę ich globalnym konkurentom.

O autorze

Ignacy Nowina-Witkowski

Analityk biznesowy, absolwent ekonomii University College of London

Kolejna prezydentura Donalda Trumpa oznacza powrót merkantylistycznej polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych, które przez ostatnie dekady były jednym z głównych promotorów polityki wolnego handlu. Nowy prezydent wielokrotnie podkreślał, że „kocha cła”, zapowiadając zwiększenie opodatkowania importowanych towarów, przede wszystkim z Chin i Meksyku, ale – co bardziej alarmujące – również z Unii Europejskiej. Zdaniem prezydenta Trumpa, wyrażonym podczas ostatniego przemówienia w Davos, UE traktuje Stany Zjednoczone gospodarczo „bardzo źle”. Trump nawiązywał w ten sposób do deficytu handlowego USA z Unią oraz kar (za omijanie podatków) nałożonych na amerykańskie big techy przez Brukselę.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Chrobry, do boju!
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego dialog społeczny wymaga mocnej reprezentacji?
Opinie Ekonomiczne
Valdis Dombrovskis: Ograniczenie biurokracji pomoże zbudować zamożniejszą Europę
Opinie Ekonomiczne
Kryptowaluty: ostrzegam przed wpuszczaniem ryzyka do banków
Opinie Ekonomiczne
Tusk angażuje Brzoskę do deregulacji. Dobry ruch