Kryzys z lat 1929–1933 jest uważany za największy kryzys gospodarczy w historii kapitalizmu. Powrót do status quo zajął najbardziej uprzemysłowionym państwom ponad 20 lat (w USA wskaźnik Dow Jones osiągnął poziom z 1929 r. dopiero po 25 latach). Czy kryzys pandemiczny będzie miał tak daleko idące konsekwencje, trudno przewidzieć. Warto się jednak zastanowić, co może pomóc w jego przezwyciężeniu.
Po wielkim kryzysie odbudowę amerykańskiej gospodarki i wielu innych napędzał spektakularny rozwój przemysłu samochodowego, elektrycznego, ropy naftowej i masowego przetwórstwa żywności. Łączyło je jedno: wszystkie były wtedy stosunkowo nowymi dziedzinami.
Napęd dla gospodarki
90 lat potem każda z tych dziedzin (może poza żywnością) bardzo ucierpiała w wyniku koronakryzysu, napędu więc dla światowej ekonomii należy szukać gdzie indziej. Ale tak jak w przypadku przedwojennego krachu, tak i teraz motorem zmian będą niedawno wdrożone rozwiązania gospodarcze, które można sprowadzić do jednego słowa: cyfryzacja. Ostatnie dwa miesiące spędziliśmy na pracy i edukacji online; kupując w sieci jedzenie, ubrania czy elektronikę; korzystając ze zdalnych porad lekarskich i wreszcie w wolnych chwilach przeglądając cyfrowe gazety lub grając online.
To, co było odczuciem przeciętnego Smitha czy Kowalskiego – że jego świat stał się jeszcze bardziej cyfrowy – znajduje potwierdzenie w wynikach digitalowych spółek. W czerwcu giełdowa wycena brytyjskiego Ocado określanego mianem największego na świecie internetowego sprzedawcy artykułów spożywczych sięgnęła rekordowej sumy 14,5 mld funtów. W maju kurs giełdowy sześciu wielkich graczy e-commerce (Shopify, PayPal, Carvana, Wayfair, ChannelAdvisor i Liquidity Services) urósł średnio o 30 proc., co oznacza, że ich wartość wzrosła łącznie o 50 mld dol. Podobnie było z Amazonem (ok. 40 proc. rynku e-commerce w USA), który odnotował ponadprzeciętną sprzedaż w pierwszym kwartale. Dzięki temu akcje giganta urosły w tym roku o blisko 30 proc.
Nic dziwnego, że firma analityczna Baird Equity Research ogłosiła, iż „przemysł e-commerce okazuje się być jednym z nielicznych beneficjentów pandemii, ponieważ coraz więcej osób robi zakupy online, aby uniknąć odwiedzania sklepów". Analityk tej firmy Colin Sebastian ogłosił, że do końca roku handel elektroniczny będzie stanowił nawet 20 proc. amerykańskiego rynku detalicznego, w porównaniu z 12 proc. obecnie. – Konsumenci nie mają innego wyboru, jak szukać produktów online, a takie zachowanie prawdopodobnie utrzyma się po kryzysie – dodaje Colin Sebastian.