Michał Kowalski: Czas próby dla prawa międzynarodowego

Jeśli porządek prawny ma przetrwać, a pokój i bezpieczeństwo być zachowane, trzeba je utrzymywać i kontynuować. To trudne zadanie, ale innej drogi nie ma.

Aktualizacja: 16.03.2022 09:22 Publikacja: 16.03.2022 07:23

Ewakuacja rannych ze zbombardowanych przez wojska rosyjskie budynków mieszkalnych w kijowskiej dziel

Ewakuacja rannych ze zbombardowanych przez wojska rosyjskie budynków mieszkalnych w kijowskiej dzielnicy Obołoń

Foto: PAP/DSNS

Potępienie przez społeczność międzynarodową rozpoczętej 24 lutego 2022 r. agresji Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie jest bezprecedensowe w swej jednoznaczności. Można napisać, że jest równie bezprecedensowe, jak skala rosyjskiej agresji. W przyjętej 2 marca br. rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ ze 193 państw członkowskich 141 głosowało za kwalifikacją prawną działań rosyjskich jako agresji naruszającej zakaz użycia siły zbrojnej, wyrażony w art. 2 ust. 4 Karty Narodów Zjednoczonych (KNZ). Przeciw głosowało jedynie pięć państw. Obok – co oczywiste – Federacji Rosyjskiej i Białorusi były to: Korea Północna, Syria i Erytrea. Pozostałe państwa wstrzymały się od głosu (35) lub nie wzięły udziału w głosowaniu (12). W skrajnie podzielonej społeczności międzynarodowej taki wynik głosowania jest znamienny. Kwalifikacja prawna działań rosyjskich nie budzi więc kontrowersji.

To, co obecnie pozostaje w centrum uwagi prawników międzynarodowych, to sposoby – w pierwszej kolejności – wykorzystania istniejących środków prawnych w celu zakończenia bezprawnej agresji i naruszeń podstawowych praw człowieka, a w dalszej, ale absolutnie kluczowej perspektywie – pociągnięcie do odpowiedzialności międzynarodowej państw i jednostek, które dopuściły się naruszeń podstawowych norm prawa międzynarodowego. Aspekty te pozostają niezmiernie ważne. Warto jednak w obecnym kontekście przyjrzeć się współczesnej regulacji prawa międzynarodowego w zakresie dopuszczalności użycia siły zbrojnej z szerszej perspektywy, by zidentyfikować zachodzące w nim procesy.

Już nie sama wojna

Prawo do wojny było przez wieki niekwestionowanym prawem państw. Równolegle jednak rozwijała się koncepcja wojny sprawiedliwej – bellum iustum – która oddawała potrzebę poszukiwania usprawiedliwienia i uzasadnienia dla prowadzenia wojen. Z jednej strony te usprawiedliwienia i uzasadnienia miały charakter ewidentnie pozaprawny – przede wszystkim etyczny i teologiczny. Z drugiej jednak strony istotnie wpływały, czy też nakładały się, na postrzeganie dopuszczalności wojen od strony prawnej, a dominujące argumenty pozaprawne przenikały się z tymi o prawnym charakterze. Ograniczenia prawa do wojny, które zaczęły torować sobie miejsce w prawie międzynarodowym początku XX wieku, począwszy od konwencji Drago-Portera z 1907 r. aż do paktu Briadna–Kelloga z 1928 r., wprowadziły kluczowe kryterium legalności. To samo kryterium pozostaje kluczowe także do dzisiaj pod rządami KNZ, z tą różnicą, że – wprowadzając zdecydowanie dalej idące ograniczenia w tym względzie – KNZ doprowadziła do zastąpienia wojny jako pojęcia prawnego szerszym pojęciem użycia siły zbrojnej. Jest to zmiana będąca następstwem negatywnych doświadczeń z prawnym definiowaniem wojny w okresie międzywojennym, co prowadziło do daleko idących nadużyć. W dalszym ciągu jednak to, co pozostaje kluczowe pod rządami KNZ, to rozgraniczenie pomiędzy legalnym a nielegalnym użyciem siły zbrojnej.

Pod rządami KNZ pojęcie wojny straciło swoją prawną doniosłość na rzecz terminów, które je zastąpiły: przede wszystkim użycia siły zbrojnej, ale także agresji i napaści zbrojnej. Kluczowe pozostaje także pojęcie konfliktu zbrojnego, które ma zastosowanie do sytuacji, w których dochodzi do faktycznych działań zbrojnych – w wymiarze międzypaństwowym (międzynarodowy konflikt zbrojny) lub wewnętrznym (niemiędzynarodwy konflikt zbrojny) i w trakcie którego zastosowanie znajdują normy międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych, inaczej zwane międzynarodowym prawem humanitarnym. Warto pamiętać o tych przekształceniach terminologicznych, bo oddają one charakter zmian normatywnych we współczesnym prawie międzynarodowym. Takie pojęcia, jak znana polskiemu prawu karnemu wojna napastnicza lub konstytucyjna regulacja dotycząca stanu wojny, z punktu widzenia współczesnego prawa międzynarodowego są archaiczne par excellance.

Federacja nie porzuciła języka

W obecnej sytuacji mamy więc do czynienia – jak podkreśla się w dostępnych stanowiskach prawnych – z dopuszczeniem się przez Federację Rosyjską (i w pewnym zakresie także przez Białoruś) naruszenia zakazu użycia siły zbrojnej, który stanowi akt agresji i równocześnie stanowi też napaść zbrojną w rozumieniu art. 51 KNZ, który reguluje prawo państw do samoobrony – indywidualnej i zbiorowej – warunkując je od zaistnienia napaści zbrojnej właśnie.

Odpowiedź zbrojna Ukrainy wobec napaści zbrojnej Federacji Rosyjskiej ma więc charakter zgodnego z prawem międzynarodowym działania w ramach samoobrony. Wobec paraliżu Rady Bezpieczeństwa ONZ zgodne z prawem byłoby też działanie zbrojne państw trzecich – w tym NATO – w wykonaniu na wyraźne żądanie Ukrainy jej prawa do samoobrony zbiorowej. To, co powstrzymuje państwa trzecie od włączenia się w trwający konflikt zbrojny, to oczywiście kwestia pozaprawna i w swej istocie brutalnie faktyczna: realna groźba jego przekształcenia w takiej sytuacji w konflikt nuklearny, co postawiłoby cały świat w obliczu unicestwienia.

Warto zauważyć, że Federacja Rosyjska, pomimo dopuszczenia się rażącego naruszenia prawa międzynarodowego, nie porzuciła jego języka i konsekwentnie prezentuje stanowisko, zgodnie z którym działa w ramach obowiązującego porządku prawnego. W tym kontekście powoływane są argumenty wskazujące na, po pierwsze, prewencyjne działania w obronie rzekomo zagrożonego bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej; po drugie, działania w prawnie uzasadnionym interesie republik ludowych Donieckiej i Ługańskiej (prawo do samostanowienia; prawo do samoobrony zbiorowej tych „państw"); po trzecie, przeciwdziałanie rzekomemu ludobójstwu w Donbasie. Argumenty te nie znajdują podstaw ani w faktach, ani w obowiązującym prawie międzynarodowym, na co wskazują liczne stanowiska prawne, w tym z 4 marca br. wydane przez polskie środowisko prawników międzynarodowych.

Warto jednak zauważyć, że takie działanie Federacji Rosyjskiej, pozorujące znamiona legalności, w istocie nastawione jest na pogłębianie chaosu interpretacyjnego dotyczącego norm regulujących użycia siły zbrojnej i tym samym na ich deprecjację.

Czytaj więcej

Brygida Kuźniak: Prawniczy słownik wyrazów wojennych

Zawsze piętnować

W tym kontekście pojawia się jeszcze jeden ważny aspekt. Jak stwierdzili autorzy powoływanego wcześniej stanowiska z 4 marca br.: „rażące naruszenia prawa międzynarodowego powinny być piętnowane zawsze i niezależnie od tego, przez kogo są dokonywane". Powinny o tym pamiętać także te państwa, które w przeszłości dopuszczały się naruszeń norm regulujących dopuszczalność użycia siły zbrojnej, oraz te, które nie reagowały na te naruszenia w sposób zgodny z prawem międzynarodowym.

Na szczególne podkreślenie zasługuje jeszcze jedna kluczowa kwestia, która w dużej mierze tłumaczy bezprecedensową skalę potępienia agresji dokonanej przez Federację Rosyjską przeciw Ukrainie. Utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa było i jest podstawową wartością aksjologiczną leżącą u podstaw współczesnego prawa międzynarodowego kształtowanego od końca II wojny światowej na podstawie KNZ. Od drugiej połowy XX wieku mamy też w prawie międzynarodowym do czynienia z sukcesywnym wzmacnianiem prawnego statusu jednostki i ochrony jej praw, a zapewnienie poszanowania podstawowych praw człowieka jest wartością w coraz większym stopniu determinującą współczesny kształt międzynarodowego porządku prawnego. Dlatego normy zakazujące agresji, dokonywania zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa należą do bardzo nielicznych w prawie międzynarodowym tzw. norm peremptoryjnych (ius cogens), czyli mających bezwzględnie wiążący charakter. Równocześnie mają one charakter erga omnes, a więc ich naruszenie stanowi naruszenie interesu całej społeczności międzynarodowej i każde państwo jest zobowiązane prawnie do podjęcia działań nakierowanych na doprowadzenie do zakończenia naruszeń, jak i nieuznawania skutków prawnych z nich wynikających.

Federacja Rosyjska, dokonując rażącego naruszenia tych norm, podważyła więc w istocie same podstawy współczesnego porządku międzynarodowoprawnego.

Instrumenty już są

Dlatego tak istotna jest potępiająca reakcja społeczności międzynarodowej. Pomimo że reakcja ta nie jest efektywna w wymiarze natychmiastowym, to jest ona kluczowa jako wyraz zgodnej woli państw, że podstawy współczesnego prawa międzynarodowego muszą być utrzymane. W ten sposób – jakkolwiek paradoksalnie brzmi to wobec tragizmu obecnych wydarzeń w Ukrainie – podstawowe normy prawa międzynarodowego mogą zostać wzmocnione. W ostatecznym rachunku zależeć to jednak będzie od determinacji samych państw – z osobna i jako całej społeczności międzynarodowej – i od tego, czy wywiążą się one ze swoich prawnych zobowiązań i doprowadzą do pociągnięcia do odpowiedzialności międzynarodowoprawnej państw i jednostek odpowiedzialnych za te naruszenia.

Instrumenty prawne w postaci nakładania legalnych sankcji, wszczynania postępowań przed istniejącymi sądami międzynarodowymi (co już się dzieje przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, Międzynarodowym Trybunałem Karnym, Europejskim Trybunałem Praw Człowieka) i wiele innych środków prawnych, zostały już uruchomione. Jeśli współczesny porządek międzynarodowoprawny ma przetrwać, a międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo oraz poszanowanie podstawowych praw człowieka mają być zachowane, muszą one zostać utrzymane i kontynuowane. Będzie to proces niezwykle długotrwały i bardzo kosztowny w wieloaspektowym wymiarze gospodarczym. Ale innej drogi nie ma. Alternatywą jest postępująca anarchizacja porządku światowego opartego na faktycznej i brutalnej sile, która nieuchronnie prowadzić będzie do zagłady świata. Jakkolwiek patetycznie by to zabrzmiało: czas próby nadszedł.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktorem habilitowanym nauk prawnych, członkiem międzynarodowego komitetu naukowego Stowarzyszenia Prawa Międzynarodowego (ILA) dot. użycia siły zbrojnej

Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: PKW, czyli prawo kreatywnie wykładane
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Lex Obajtek już nie śmierdzi
Opinie Prawne
Prof. Michał Romanowski: Rząd kapituluje w sprawie neosędziów
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Neosędziowskie Termopile
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy neosędziowie zawładną kampanią prezydencką?