To, co rolnictwu zdecydowanie nie pomaga w rozwoju, to działalność samego resortu rolnictwa, które kolejne problemy branży rozwiązuje albo opieszale, albo jedynie w sferze deklaracji. Pełne spektrum można było obserwować w wypadku zwalczania ASF, gdy rolnicy nie mogli się doczekać interwencyjnego skupu wieprzowiny i produkcji słynnych konserw. Albo w wypadku ptasiej grypy, gdy producenci drobiu czekają na otwarcie rynków. Albo w wypadku zakazu handlu ziemią rolną, który wprawdzie ukrócił spekulacje, ale jednocześnie praktycznie uniemożliwił pozyskanie z hipoteki środków na inwestowanie w gospodarstwo. Ustawę pisaną na kolanie szybko naprawiano nowelizacjami.