Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?

Jak to się stało, że biedny jeszcze niedawno kraj znalazł się przed Polską, Węgrami, Chorwacją i Grecją pod względem PKB na mieszkańca z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej?

Publikacja: 26.04.2025 10:05

Damian Guzman: Czy polskie firmy będą przenosić się do Rumunii?

Foto: Adobestock

Pod koniec XX wieku Rumunia nie miała dobrej prasy w Polsce, kojarzona była głównie z żebrzącymi romskimi dziećmi na ulicach. Upadek komunizmu w Bukareszcie był o wiele bardziej dramatyczny, niż w Polsce, a kraj długo dźwigał się by zbudować wersję kapitalizmu akceptowaną przez Unię Europejską. Tymczasem dwie dekady po tym jak Polska weszła do UE, Rumunia zaczyna zajmować nasze miejsce w wielu wymiarach ekonomicznych, przede wszystkim pod względem szybkiego wzrostu.

Rumunia powoli wskaźnikowo wyprzedza Polskę, mimo, że jej udział w całkowitym PKB UE wynosi zaledwie 1,9 proc. (wszelkie dane: Eurostat). Od czasu wejścia do UE w 2004 r. Polskę charakteryzował błyskawiczny wzrost gospodarczy, ale mimo 4,4-proc. udziału w całkowitym PKB UE nie przełożyło się to na wysokość średniego wynagrodzenia. Z ok. 20 tys. euro rocznie to raczej nadrabianie dwóch dekad szybkiego rozwoju Europy, a nie realne bogacenie się, zaczynające się od ok. 30 tys. euro rocznie. W zestawieniu UE, za Polską zwykle plasowała się Rumunia, Bułgaria, Węgry i Grecja.

Obecnie poziom inwestycji zagranicznych w Rumunii należy do najwyższych w regionie

Niski punkt startu Rumunii

Rumunia pozostawała w tyle, ponieważ startowała z bardzo niskiego pułapu. Tymczasem ostatnie dane Eurostatu (za 2023) przyniosły niespodziankę i pokazały, że Rumunia jednak wyprzedza Polskę oraz inne kraje regionu pod względem PKB na mieszkańca, choć wciąż jej mieszkańcy zarabiają mniej niż Polacy. Rumunia zajęła 20. miejsce pod względem PKB na mieszkańca z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej – dzięki czemu znalazła się przed Polską oraz Węgrami, Chorwacją i Grecją.

PKB w Rumunii zaczął rosnąć równie szybko jak w Polsce, obecnie poziom inwestycji zagranicznych należy tam do najwyższych w regionie. Powstaje wiele technologicznych start-upów, znacząco zmniejszył się poziom korupcji. W obu krajach koszty wynagrodzeń rosną w ostatnich latach bardzo szybko. Według danych z 2024 r., średnie roczne wynagrodzenie w Rumunii wynosiło 17,7 tys. euro, podczas gdy w Polsce 20,5 tys. euro.

Niższe podatki i koszty pracy, niekłopotliwa biurokracja i konkurencja w wielu branżach powodują, że to Rumunię, a nie Polskę, wybierają zagraniczni inwestorzy

Napływ kapitału zagranicznego

W Rumunii rok 2024 rok był rekordowy pod względem otwierania nowych firm z kapitałem zagranicznym. Zostało otwartych aż 40 tysięcy firm, dla porównania – w 2023 roku otwarto niecałe 5 tysięcy. Tygodniowo jest tam uruchamianych średnio 30 firm z kapitałem ukraińskim.

W Polsce firm z kapitałem zagranicznych rocznie otwiera się 6-13 tysięcy. Najwięcej spółek, które powstały w 2024 r. pochodzi z Ukrainy (28181), Niemiec (8662) i Białorusi (7530) według Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej.

Czym różni się prowadzenie biznesu w Polsce i Rumunii?

Niższe podatki, koszty pracy, niekłopotliwa biurokracja i konkurencja w wielu branżach powoduje, że to Rumunię, a nie Polskę, wybierają zagraniczni inwestorzy. Prowadzenie biznesu w Polsce i Rumunii różni się w kilku kluczowych aspektach, niestety na naszą niekorzyść. Po pierwsze podatki: Rumunia kusi ofertą niskich podatków, w tym CIT na poziomie 16 proc., oraz specjalnymi stawkami dla małych firm (1 proc. lub 3 proc. podatku od przychodu, jeśli zatrudniają pracowników). Dodatkowo, podatek od dywidendy wynosi 5 proc. A jak to wygląda u nas? CIT oraz podatek od dywidendy wynosi 19 proc., a system podatkowy jest o wiele bardziej skomplikowany.

Idźmy dalej. Co jest zmorą każdego przedsiębiorcy? Oczywiście biurokracja! W Rumunii jest prostszy system podatkowy, a czy mniejsza biurokracja w porównaniu z Polską? Rejestracja spółki jest możliwa z dnia na dzień, tak samo jak w Polsce – sprawdziliśmy to otwierając filię Gremi Personal w Bukareszcie jesienią ubiegłego roku.

Eurostat najniższe godzinowe koszty pracy w 2024 roku odnotował właśnie w Rumunii - 12,5 euro, podczas gdy w Polsce wyniosły 17,3 euro

19 milionów konsumentów

A teraz przyjrzyjmy się warunkom rynkowym: Rumunia to duży rynek z ponad 19 milionami konsumentów i rosnącą siłą nabywczą, charakteryzujący się niewielką konkurencją w wielu branżach (E-commerce, IT, usługi finansowe, fast retail, home&deco). W Polsce mamy bardziej nasycony rynek z o wiele większą konkurencją.

Koszty operacyjne w Rumunii są niskie - nie tylko koszty założenia i utrzymania firmy, ale też jest tańsza siła robocza oraz niższe opłaty urzędowe. Prąd i woda w Rumunii są tańsze, co również przekłada się na niższe koszty operacyjne.

Eurostat najniższe godzinowe koszty pracy w 2024 roku odnotował właśnie w Rumunii - 12,5 euro, podczas gdy w Polsce wyniosły 17,3 euro. W Rumunii obowiązuje ozusowanie wszystkich dochodów (poza kapitałowymi), obowiązuje tylko umowa o pracę. Rumunia ma niższe stawki VAT, w tym 9 proc. dla wielu produktów i usług, oraz możliwość płacenia VAT kwartalnie. W Polsce standardowa stawka VAT wynosi 23 proc., a VAT płaci się miesięcznie [oprócz małych podatników, którzy mogą robić to kwartalnie - red.].

Współpraca gospodarcza między oboma krajami jest wspierana przez unijne zasady wspólnego rynku, co ułatwia handel i inwestycje, ale Rumunia oferuje korzystniejsze warunki podatkowe, niekłopotliwe procedury biurokratyczne i niższe koszty operacyjne, co może być atrakcyjniejsze dla przedsiębiorców.

Gospodarka Rumunii latami oparta była na przemyśle ciężkim, co teraz skutkuje mniejszą konkurencją. Oferuje tańszy prąd, co np. miało wpływ na przeniesienie linii produkcyjnej opon Michelin z Olsztyna do Zalau.

Firmy outsourcingowe w dziedzinie BPO (Business Process Outsourcing) i SSC (Shared Services Centers) oraz podmioty z sektora IT, fintech czy e-commerce coraz częściej przenoszą swoje centra operacyjne do krajów oferujących niższe koszty pracy. Wybierając lokalizację, kierują się chęcią optymalizacji wydatków, możliwościami lepszej kontroli operacyjnej i dostępu do wykwalifikowanego kapitału ludzkiego. Bliskość czasowa czy kulturowa ułatwia współpracę z centralami w Europie Zachodniej i USA, stąd szczególnie popularne pod tym względem są regiony takie jak Europa Środkowo-Wschodnia (Czechy, Polska, Rumunia) oraz Ameryka Łacińska (Meksyk, Kostaryka). I coraz częściej wybierana jest właśnie Rumunia, a nie Polska.

Rumunia, a nie Polska, może być zapleczem inwestycyjnym Europy

Polskie firmy odzieżowe z branży e-commerce dynamicznie wchodzą na rynek rumuński, otwierając co tydzień nowe magazyny. Sektor IT oraz finansowy podpisują znaczące kontrakty z zagranicznymi firmami, co skutkuje przenoszeniem wsparcia takich wielkich przedsiębiorstw, jak Philip Morris, z Polski do Rumunii. Głównym powodem tych zmian są przede wszystkim niższe koszty pracy w tym regionie, co w przyszłości może doprowadzić do tego, że to Rumunia, a nie Polska, będzie zapleczem inwestycyjnym Europy.

Wskazuje na to również fakt, że koncerny zagraniczne masowo wykupują wielkie obszary ziemi w pobliżu wygodnych węzłów komunikacji dla transportu oraz logistyki. Budują w Rumunii magazyny oraz zakłady produkcyjne, ponieważ koszt gruntu jest tam kilkakrotnie niższy. Tymczasem w Polsce kładzie się nacisk na najem długoterminowy.

Obok Bukaresztu budowany jest obecnie drugi ring obwodnicy, w odległości 20 km od granic miasta (otwarty już w 75 proc.). Mimo, że Rumunia ma populację równą prawie połowie polskiej, to Bukareszt ma podobną liczbę mieszkańców co Warszawa i właśnie tam skupia się życie gospodarcze kraju.

Czy w przyszłości polskie firmy przeniosą się do Rumunii? Nie tylko my zadajemy sobie to pytanie. Obecnie polska biurokracja pod względem poziomu skomplikowania zbliża się do osławionej niemieckiej, więc wszelkie pomysły związane z deregulacją przyjmujemy z nadzieją. Przydałaby się jeszcze większa konkurencja i więcej inwestycji zagranicznych.

O autorze

Damian Guzman

Zastępca dyrektora generalnego Gremi Personal. Firma nie jest powiązana z Gremi Media, wydawcą „Rzeczpospolitej”

Pod koniec XX wieku Rumunia nie miała dobrej prasy w Polsce, kojarzona była głównie z żebrzącymi romskimi dziećmi na ulicach. Upadek komunizmu w Bukareszcie był o wiele bardziej dramatyczny, niż w Polsce, a kraj długo dźwigał się by zbudować wersję kapitalizmu akceptowaną przez Unię Europejską. Tymczasem dwie dekady po tym jak Polska weszła do UE, Rumunia zaczyna zajmować nasze miejsce w wielu wymiarach ekonomicznych, przede wszystkim pod względem szybkiego wzrostu.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Marek Góra: Nieuchronność dłuższej aktywności zawodowej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Fałszywy ton nacjonalizmu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Apel do kandydatów na urząd prezydenta
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Czas na powojenne scenariusze dla Ukraińców
Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny