– Nie ma większego zagrożenia dla Polski niż rozpad wspólnoty Zachodu – te słowa Radosława Sikorskiego padły w Sejmie w chwili, gdy relacje transatlantyckie przeżywają największy kryzys od II wojny światowej. Sikorski odniósł się do wszystkich zasadniczych aspektów tych relacji. I za każdym razem jasno odrzucił punkt widzenia Trumpa.
Najwięcej czasu poświęcił wojnie w Ukrainie. W chwili, gdy z Waszyngtonu płyną sygnały o gotowości do uznania aneksji Krymu, zamknięcia drogi Kijowa do NATO i zniesienia sankcji nałożonych na Kreml, szef MSZ wskazał, że nie ma żadnego powodu, aby iść na takie ustępstwa wobec Moskwy. Mimo gigantycznych strat w ludziach (blisko milion zabitych i rannych) i kosztach wojny (co najmniej 200 mld dol.) Rosja od 11 lat nie potrafi wyprowadzić ofensywy poza Donbas – wskazał Sikorski. Szef polskiego MSZ opowiedział się za „pokojem poprzez siłę”, bo jego zdaniem tylko wtedy, gdy Moskwa zrozumie, że nowy konflikt opłacać się jej nie będzie, uszanuje trwały pokój. Sikorski podkreślił też, że to Ukraina musi sama zdecydować, na jakie ustępstwa może w imieniu pokoju pójść. Zaznaczył, że sankcje nałożone na Moskwę działają.
Albo Europa stanie się graczem wagi ciężkiej, albo zostanie zmarginalizowana
Dokładnie odwrotną logiką kieruje się jednak Trump. Nie tylko niedawno upokorzył on Wołodymyra Zełenskiego i uznał za szaleństwo rzekome wszczynanie przez Ukraińców wojny z wielokrotnie silniejszym sąsiadem, ale stara się też, jeszcze przed rozpoczęciem prawdziwych rokowań rosyjsko-ukraińskich, spełnić najważniejsze żądania Putina.
Czytaj więcej
- Największym zagrożeniem dla Polski byłby rozpad wspólnoty Zachodu. Nie stać nas na złudzenia an...
Sikorski poszedł jednak dalej. Uznał za fundamentalne zagrożenie dla naszego kraju powstanie świata opartego na czterech zasadach, które są bliskie Trumpowi. To odejście od wspólnych norm prawa międzynarodowego na rzecz prawa silniejszego; wykrajanie przez mocarstwa własnych stref wpływów; porzucenie współpracy w ramach organizacji międzynarodowych, aby promować podejście transakcyjne; i wreszcie promowanie fake newsów.