Jak zostanie zapamiętany papież Franciszek?
Jako rewolucjonista, nie jako reformator. Podam dwa przykłady. Pierwszy, symboliczny, to zamieszkanie w Domu Świętej Marty, a oficjalna siedziba papieży Pałac Apostolski stał pusty. W ten sposób papież Franciszek chciał pokazać, że jest konieczna desakralizacja papiestwa – papiestwo powinno być bardziej religijne, mniej polityczne. Drugi przykład rewolucji to zmiany doktrynalne. Chyba żaden papież w dziejach Kościoła katolickiego tak szybko, radykalnie i samodzielnie nie wprowadzał głębokich zmian doktrynalnych. To np. katolickie nauczanie na temat kary śmierci, błogosławienie związków jednopłciowych czy przyjmowanie komunii świętej przez osoby rozwiedzione i żyjące w nowych związkach.
Te zmiany miały swoich zwolenników, ale też przeciwników.
Zdecydowanie tak. Tak podzielonego kościoła na część konserwatywną i liberalną dawno nie mieliśmy. Katolicy liberalni byli zachwyceni pontyfikatem papieża Franciszka, natomiast ostro krytykowali go przedstawiciele katolicyzmu konserwatywnego. Te różnice doktrynalne są bardzo widoczne i nie wiadomo, czy nie doprowadzą do schizmy. Jej uniknięcie to jedno z najważniejszych wyzwań nowego papieża.
Czytaj więcej
Uroczystości pogrzebowe papieża Franciszka przyciągnęły Donalda Trumpa, Emmanuela Macrona, Wołody...
Różnie oceniano także stosunek papieża do wojny w Ukrainie.
Polityka prowadzona przez Watykan nie była spójna. Bardzo często pojawiały się sprzeczności między wypowiedziami papieża a stanowiskiem sekretariatu stanu, który reprezentuje Watykan na arenie międzynarodowej. Ponadto papież Franciszek często do różnych działań politycznych mianował swoich wysłanników bez porozumienia z Watykanem. Problemem był także, można powiedzieć, sposób postrzegania przez niego świata. To był punkt widzenia Ameryki Łacińskiej z głęboko zakorzenionym syndromem antyamerykańskim, co wybrzmiało bardzo jasno, gdy chodzi o ocenę wojny rosyjsko-ukraińskiej. Papież od samego początku wraz z krajami globalnego południa sympatyzował o wiele bardziej z Moskwą niż z Kijowem.
Ale jednak udał się do rosyjskiej ambasady na samym początku wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Na pewno papież Franciszek wspierał humanitarnie umęczoną Ukrainę w sensie przekazywania chociażby karetek pogotowia czy środków medycznych. Interweniował także w sprawie wymiany jeńców czy powrotu ukraińskich dzieci uprowadzonych przez Rosję. Na pewno na poziomie humanitarnym było solidne wsparcie ze strony papieża dla Ukrainy. Natomiast gdy chodzi o wizję świata przyszłości, to nie było zgody między papieżem a Waszyngtonem czy Brukselą. Papież wielokrotnie mówił, że nie zgadza się na świat jednobiegunowy z hegemonią Waszyngtonu. Dlatego papież Franciszek nie akceptował rozszerzenia NATO na Ukrainę, był tego przeciwnikiem i uważał, że doszło do wojny rosyjsko-ukraińskiej z tego powodu, że Stany Zjednoczone i NATO prowadziły niewłaściwą politykę. To „szczekanie NATO u bram Rosji”, o którym mówił w jednym z wywiadów w pewnym sensie oddawało stanowisko polityczne papieża Franciszka, czyli jego niezgodę na hegemonię amerykańską w świecie.