Papież Franciszek był dla księdza arcybiskupa…?
Przykładem odważnego pasterza, któremu szczerze zależało na Kościele. Podobno (bo tego na pewno nie wiem) podczas kongregacji przed ostatnim konklawe miał powiedzieć, że Chrystus puka do drzwi Kościoła od wewnątrz i chce z niego bardziej wyjść do świata. Tak się starał. Nie zaklinał rzeczywistości i nie kierował się „ja” idealnym. Był rozsądny jak jezuita.
Gdyby miał ksiądz wskazać jedno, najważniejsze wydarzenie pontyfikatu, byłoby to?
Synod o synodalności. To dzieło zamierzone na lata. Bardzo mu na nim zależało, o czym świadczy i to, że w szpitalu nakreślił plan na następne lata, a także, że od razu zaaprobował dokument końcowy, jakby przeczuwając, że adhortacji już nie napisze. Oczywiście nie wiemy, jakie będą losy synodu, to w dużej mierze decyzja następnego papieża, ale do prowadzenia synodów w dawnym stylu chyba nie ma już powrotu.
Czytaj więcej
Czy nowy przywódca Kościoła stanie się symbolem postępu, czy też konserwatywnej kontrrewolucji? O...
A dokument? „Ewangelii gaudium”, „Amoris Laetitia”, któraś encyklika?
To bezsprzecznie „Evangelii gaudium” z wielką wizją duszpasterskiej reformy Kościoła, a także skromna adhortacja „Gaudete et exulatate” przypominająca o podstawowym powołaniu chrześcijanina, czyli o powołaniu do świętości. Ważna była także encyklika „Laudato si”, choć niezrozumiana i niedoceniona. Piękny jest też list o św. Józefie „Patris corde”.
Oczekiwania na początku pontyfikatu były duże. Franciszkowi udało się zreformować Kościół?
Nie udało się zreformować Kościoła, chyba aż tyle nie zamierzał, ale wiele zrobił. Na pewno bardziej otworzył Kościół na świeckich, docenił ich rolę, bardziej upodmiotowił, wyostrzył spojrzenie Kościoła na ludzi z peryferiów (najszerzej rozumianych), kochał Kościół, który jest małą trzódką. Dużo zrobił też dla dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego.