Gospodarka na hamulcu

Spowolnienie staje się faktem. Sęk w tym, by nie dopuścić do spowolnienia silnego, z dynamiką PKB poniżej 3 proc., i relatywnie długiego, czyli trwającego ponad osiem kwartałów.

Aktualizacja: 22.01.2019 21:04 Publikacja: 22.01.2019 20:00

Gospodarka na hamulcu

Foto: Adobe Stock

Zaczęło się przewidywane w naszych prognozach kilka kwartałów temu wyhamowanie wysokiej dynamiki polskiej gospodarki. Wskazuje na to coraz więcej sygnałów, począwszy od bardzo szybkiego obniżania się wyprzedzającego wskaźnika koniunktury PMI. Wczesnym symptomem była stabilizacja zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw (nie rośnie od połowy 2018 r.). Do tego doszło wyraźne spowolnienie dynamiki produkcji przemysłowej (w grudniu tylko 2,8 proc.).

Nie wolno też zlekceważyć obserwowanego spadku nastroju konsumentów. Nie jest to spadek wyraźny, ale pojawił się po długim okresie stabilnych i pozytywnych odczytów nastrojów. Zwracamy ponownie uwagę na relatywnie wysoki wkład przyrostu zapasów do PKB. Jeśli uznać, że w III kwartale mieliśmy do czynienia z przyrostem zapasów w przedsiębiorstwach, to można to potraktować jako kolejny symptom pogarszającej się koniunktury.

Nasze badania pokazują, że w III kwartale 2018 r. już 15 z analizowanych przez nas działów produkcji weszło w fazę recesji, podczas gdy w poprzednim kwartale takich działów było siedem. Natomiast w fazie ekspansji pozostawało 12 działów, podczas gdy kwartał wcześniej takie działy były 22.

Sytuacja w poszczególnych działach produkcji mocno się różnicuje. Coraz ważniejsze staje się wypracowanie adekwatnego do tej sytuacji podejścia w polityce gospodarczej. Ogólnogospodarcza polityka koniunkturalna (antycykliczna) może nie przynosić rezultatów, jeśli nie będzie wzmacniana selektywnym podejściem do wybranych działów. Za takie problemowe działy trzeba obecnie uznać energetykę oraz działy wytwarzające dobra związane z energią oraz branże wysoce energochłonne.

Rosnące ceny energii, będące m.in. strukturalnym następstwem zorientowania rządu na węglową oraz propodażową strategię energetyczną, będą przyczyniać się do obniżenia międzynarodowej konkurencyjności przedsiębiorstw krajowych. Staną się dodatkowym czynnikiem różnicowania sytuacji w poszczególnych działach gospodarki. Ucierpią szczególnie te energochłonne, np. przemysł chemiczny.

Eksponowane przez nas pogłębiające się stopniowo zróżnicowanie sytuacji różnych działów produkcji, także powiązanych z nimi działów handlu i usług, należy odnieść do postępującego umiędzynarodowienia polskiej gospodarki. Nie jest ono równomierne. W niektórych działach stan koniunktury zależy bardziej od sytuacji zewnętrznej niż wewnętrznej, co ma swoje dobre i złe strony. W przypadku przemysłu samochodowego oraz transportu i logistyki obserwowane zakłócenia wiążą się silnie z czynnikami międzynarodowymi, a nie tylko krajowymi.

Kiedy finał hamowania

Obserwowane wyhamowanie dynamiki gospodarczej może potrwać do końca roku 2020. Może się jednak zdarzyć, że będzie ono trwało dłużej i będzie silniejsze, niż obecnie przewidujemy. W horyzoncie naszej prognozy (od III kw. 2018 do I kw. 2020 r.) spowolnienie rocznego wzrostu PKB może być rzędu 1,5 pkt proc. Będzie zatem umiarkowane i nie wywoła ogólnogospodarczych dramatycznych konsekwencji.

Nie można jednak wykluczyć, że w 2020 r. dynamika PKB spadnie do 2–2,5 proc. r./r., a w 2021 nawet poniżej. W naszym przypadku byłby to ostrzegawczy, czarny scenariusz, w którym będziemy pozbawieni możliwości zastosowania klasycznych instrumentów absorpcji negatywnych szoków recesyjnych (obniżenie stopy procentowej i stymulacja fiskalna).

Wielokrotnie pisaliśmy, że w polskiej gospodarce potrzebna jest istotna zmiana strukturalna i że utrzymywanie się aktualnej struktury PKB ograniczy możliwość przyspieszenia dynamiki wzrostu gospodarczego po okresie spowolnienia. Nie będzie już dalej mogła rosnąć w następstwie wzrostu zatrudnienia. W tym zakresie osiągnęliśmy szczyt i zasoby pracy będą się zmniejszać. Przyszły wzrost będzie zależał od dynamiki wydajności pracy oraz wzrostu produktywności pozostałych czynników wzrostu. To jedyna droga. Ale nie da się na nią wkroczyć bez istotnego zwiększenia proproduktywnych inwestycji przedsiębiorstw. Ostatnie dostępne dane wskazują na ich wzrost, ale jest on niższy od oczekiwanego.

Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami spowalnia także gospodarka globalna (od połowy 2018 r.). Kończy się długi cykl wzrostowy, jeden z najdłuższych w szeregu poprzednich dekad.

Obawy rynków finansowych o przyszłą światową koniunkturę odzwierciedla trwający od października silny wzrost premii za ryzyko na rynku obligacji korporacyjnych. Świadczy o tym wyraźnie sytuacja, w której trwa wzrost stóp dochodowości na rynku obligacji korporacyjnych pomimo niskiej rentowności obligacji skarbowych, które odzwierciedlają wolną od ryzyka wysokość długoterminowych stóp procentowych.

W strefie euro wzrost gospodarczy słabnie, mimo że nie występują symptomy przegrzania wewnętrznej koniunktury. Przyczynami są: stopniowe słabnięcie popytu globalnego na europejski eksport oraz malejąca podaż na rynku pracy, w wyniku starzenia się społeczeństw, oraz bardzo niskie tempo wzrostu wydajności, nieomal o połowę niższe niż przed kryzysem. Niekorzystnie na całą strefę euro wpływa stopniowe słabnięcie koniunktury w Niemczech, gdzie przez cały rok spadały zamówienia eksportowe i tempo wzrostu produkcji.

Wyraźnie zmieniła się trwająca od lat korzystna dla polskiej gospodarki międzynarodowa koniunktura. Można uznać, że w najlepszym przypadku będzie neutralna.

Jednym z zewnętrznych zagrożeń jest ryzyko twardego brexitu. O ile bowiem sam brexit został już jakoś skalkulowany przez głównych graczy gospodarczych, to nikt nie jest w stanie oszacować ryzyka związanego z brakiem porozumienia między Wielką Brytanią a UE. W tej sytuacji wystąpienie gwałtownych i kumulujących się zakłóceń jest pewne, ale jakie będą tego konsekwencje, nie da się z góry ocenić i wycenić.

Na razie nie potwierdzają się obawy związane z wybuchem wojny celnej wywołanej przez politykę prezydenta USA. Ale nawet głośne zapowiedzi mogą oddziaływać negatywnie, powodując przerywanie globalnych łańcuchów dostaw. A blisko 50 proc. handlu światowego dokonuje się w tych sieciach. Produkcja w globalnej skali została mocno sfragmentaryzowana. Dlatego przerywanie globalnych łańcuchów dostaw może wywołać gwałtowne załamanie się handlu światowego. Czym to grozi, łatwo zrozumieć, przypominając sobie konsekwencje globalnego kryzysu finansowego właśnie w zakresie światowego handlu. Wtedy polska gospodarka tego mocno nie odczuła, bo nie była silnie umiędzynarodowiona. Dzisiaj już jest.

Ryzyko cen energii

Jednym z wewnętrznych źródeł niepewności i potencjalnego zakłócenia w działalności przedsiębiorstw mogą w najbliższych kwartałach i latach stać się rosnące ceny energii elektrycznej. Co prawda desperackie działanie rządu i parlamentu może zatrzymać ich skokowy wzrost w 2019 r., ale nie da się tego uniknąć w kolejnym roku. Skala powyborczej korekty w tym zakresie będzie trudna do przewidzenia. A to może dla wielu przedsiębiorstw powiększyć ryzyko inwestycyjne i skłaniać je do podtrzymania inwestycyjnej wstrzemięźliwości.

Następnym zagadnieniem, które staje się nowym źródłem niepewności w polskiej gospodarce, jest zachowanie pracujących w Polsce Ukraińców w reakcji na otwieranie się dla nich rynku niemieckiego. Przedsiębiorcy krajowi obawiają się ich odpływu. Zapewne nie nastąpi to natychmiast, ale może znacząco zmniejszyć zasoby pracy w Polsce. Odczujemy to tym bardziej, że dopływ pracowników ze Wschodu był pozytywnym szokiem podażowym, który teraz może się przeobrazić w szok negatywny.

Dokładnie rok temu prognozowaliśmy obniżenie dynamiki PKB na przełomie lat 2018/2019. Opatrzyliśmy to takim komentarzem: „Zasadniczym problemem polityki gospodarczej obecnie staje się to, aby nie dopuścić do mocnego wyhamowania. Interpretujemy to w taki sposób:

1. Obniżenie dynamiki wzrostu o rząd 1 pkt proc. PKB r./r. nie powinno stanowić zagrożenia. Może okazać się nawet korzystne dla utrzymania równowagi makroekonomicznej i podtrzymania relatywnie wysokiego wzrostu gospodarczego w dłuższym okresie.

2. Obniżenie dynamiki wzrostu o rząd 2 pkt proc. PKB r./r. może wywołać poważne napięcia gospodarcze, zwłaszcza w zakresie nierównowagi fiskalnej.

3. Obniżenie dynamiki wzrostu o rząd 3 pkt proc. PKB r./r. z dużym prawdopodobieństwem spowoduje bardzo poważne napięcia gospodarcze i społeczne, podobne do skutków głębokiej recesji w gospodarkach wysoko rozwiniętych".

Wyhamowanie, które się właśnie zaczęło – według naszej prognozy – będzie co do skali obniżenia dynamiki PKB zbliżone do pierwszego z wyróżnionych rok temu możliwych scenariuszy. I gdyby tak się stało oraz w II połowie 2020 r. dynamika wzrostu gospodarczego wzrosła, to można by uznać, że nic szczególnie groźnego w polskiej gospodarce w krótkim okresie się nie zdarzy. Jednakże tę tezę chcemy uzupełnić o następujące spostrzeżenia:

1. Niestety, rekomendowane przez nas rok temu działania w obszarze polityki gospodarczej (koordynacja polityki fiskalnej i monetarnej, w szczególności przeniesienie odpowiedzialności za stabilizowanie sytuacji gospodarczej na politykę pieniężną, której poziom restrykcyjności powinien konsekwentnie wzrastać oraz stopniowa zmiana struktury wzrostu PKB) nie zostały podjęte. Tym samym szansa na znaczące przyspieszenie wzrostu gospodarczego w latach 2020–2021 jest mniejsza.

2. Poziom niepewności spowodowany tak czynnikami wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi jest znacznie wyższy niż rok temu, a nasze prognozowanie jest potencjalnie obciążone większym błędem.

3. Może się zatem okazać, że obniżenie dynamiki PKB i aktywności gospodarczej będzie wyraźnie silniejsze, niż to obecnie zakładamy. Tym samym może się okazać, że będziemy mieli do czynienia na przełomie 2020/2021 z sytuacją opisaną w trzecim punkcie zeszłorocznego komentarza.

Umiarkowane spowolnienie wysokiej dynamiki polskiej gospodarki staje się rzeczywistością. I nie ma możliwości powstrzymywania tego. Problem polega na tym, aby nie dopuścić do spowolnienia silnego (dynamika PKB poniżej 3 proc.) i relatywnie długiego (dłuższego niż osiem kwartałów).

W tekście wykorzystujemy wyniki badań projektu „Monitorowanie bieżącej sytuacji gospodarczej w sektorach – badania 2016–2018" oraz opinie sformułowane przez uczestników panelu ekspertów tego projektu: Janusza Jankowiaka, Krzysztofa Marczewskiego, Andrzeja Sławińskiego i Piotra Wachowiaka. Projekt jest prowadzony na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.

o przyszłości naszej gospodarki

Tekst jest punktem wyjścia do debaty online: „Sytuacja i perspektywy polskiej gospodarki", która będzie transmitowana na stronie rp.pl/ekonomia 25 stycznia 2019 r., o godz. 9.00. Odbędzie się ona na 48. sympozjum „Współczesna gospodarka i administracja publiczna", w Zawierciu, w Villi Verde.

Uczestnicy debaty: prof. dr hab. Jan Czekaj (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie), dr Mirosław Gronicki (b. minister finansów), Mariusz Haładyj (podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii), Janusz Jankowiak (NWAI Dom Maklerski), dr Andrzej Malinowski (prezydent Pracodawców RP).

Prowadzenie debaty: prof. dr hab. Jerzy Hausner (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie).

„Rzeczpospolita" jest patronem medialnym debaty

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację