Partner rozmowy: Johnson & Johnson

W ostatnich latach dostęp do innowacyjnych terapii w Polsce się poprawia, ale wciąż jesteśmy poniżej unijnej średniej. Co realnie blokuje dalszy postęp?

Jeśli spojrzymy na sektor ochrony zdrowia, Polska wciąż pozostaje nieco poniżej średniej europejskiej pod względem inwestycji oraz wydatków budżetowych na ten cel. Obecnie przeznacza około 7 proc. PKB na ochronę zdrowia, podczas gdy średnia unijna wynosi 9 proc. Skąd ta różnica? Oczywiście, w obecnej, bardzo niestabilnej sytuacji geopolitycznej istotnym priorytetem są wydatki na obronność. Niemniej jednak dostrzegamy ogromne znaczenie zwiększenia dostępu pacjentów do innowacyjnych terapii. Mówimy przecież, że dobrobyt gospodarczy opiera się także na zdrowym społeczeństwie. Jeśli spojrzymy na to, ilu pacjentów faktycznie ma dostęp do nowoczesnych metod leczenia, Polska niestety znajduje się na końcu listy państw europejskich. W naszej ocenie powinniśmy postrzegać to również jako nasze wspólne zadanie; zastanowić się, jak możemy współpracować z polskim rządem, by przyspieszyć ten dostęp i znacząco go rozszerzyć, szczególnie w zakresie innowacji terapeutycznych.

Widzimy dziś przestrzeń do poprawy. Obserwujemy obecnie przyspieszenie w procesie refundacyjnym od momentu złożenia wniosku do uzyskania decyzji refundacyjnej. Jeszcze niedawno proces ten trwał średnio ponad 825 dni. Obecnie udało się skrócić ten czas do około 800 dni i spodziewamy się dalszego przyspieszenia, docelowo nawet do jednego roku od złożenia dokumentacji do uzyskania refundacji. To bardzo pozytywny trend.

Jaki powinien być poziom wydatków na ochronę zdrowia w Polsce?

Kiedy mówimy o możliwości dojścia przez Polskę do poziomu 9 proc. PKB na ochronę zdrowia, mówimy „tylko” o dwóch punktach procentowych. To może nie brzmieć imponująco, ale w przeliczeniu na realne środki, to ogromna kwota. Te dwa punkty procentowe mogą naprawdę wiele zmienić zarówno dla polskiej gospodarki, jak i całego systemu ochrony zdrowia, ale przede wszystkim, co najważniejsze, robią ogromną różnicę dla pacjentów, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują.

Jakie są konsekwencje braku innowacji, jeżeli chodzi o zdrowie społeczeństwa i wydolność systemu ochrony zdrowia?

Jedną z konsekwencji jest to, że pacjenci muszą bardzo długo czekać na wizytę u lekarza. Widzimy również problem z wydolnością systemu szpitalnego. Obecny model oparty jest głównie na szpitalach, które coraz częściej borykają się z brakiem zasobów i ograniczoną przepustowością. Na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach słuchałam debaty, podczas której padło stwierdzenie, że pracownicy ochrony zdrowia staną się w przyszłości dobrem deficytowym – zgadzam się z tym. Naprawdę musimy inwestować w edukację kadr medycznych: pielęgniarek, lekarzy, pracowników opieki. Kluczowe jest również stworzenie odpowiednich warunków pracy i takiego środowiska, w którym będą chcieli pozostać i pracować w Polsce – dla polskich pacjentów. To złożony problem, ale naszym zdaniem kluczowe jest prowadzenie wspólnej debaty z Ministerstwem Zdrowia z myślą o znalezieniu konkretnych rozwiązań. Chodzi zarówno o radzenie sobie z problemem ograniczonej przepustowości systemu, jak i przyspieszenie dostępu do innowacyjnych terapii. Uważamy, że właśnie innowacje w ochronie zdrowia mogą odegrać tu istotną rolę i pomóc odciążyć system, zwłaszcza w określonych regionach i szpitalach, które mierzą się z największymi wyzwaniami.

Dlaczego?

Nowoczesne leki to większa skuteczność i mniejsze ryzyko działań niepożądanych. Pacjenci, którzy je przyjmują, krócej przebywają w szpitalach, szybciej wracają do zdrowia, a opieka domowa staje się mniej obciążająca. Co więcej, osoby, które szybciej dochodzą do siebie, mogą też wcześniej wrócić do pracy.

W kontekście obecnej sytuacji makroekonomicznej wydatki na zdrowie powinny być traktowane jako koszt czy inwestycja w rozwój kraju?

Dla mnie ochrona zdrowia nigdy nie była jedynie tematem kosztów. Postrzegam ją jako długoterminową inwestycję w przyszłość i stabilność całej gospodarki. Kiedy gospodarka inwestuje w zdrowie swojej populacji, również w profilaktykę i zapobieganie chorobom przewlekłym, to to naprawdę się opłaca. Zdrowe społeczeństwo to społeczeństwo, które może aktywnie uczestniczyć w życiu gospodarczym, przyczyniając się do wzrostu i sukcesu ekonomicznego. Uważam, że nie powinniśmy patrzeć na wydatki na ochronę zdrowia wyłącznie jako na koszt. To przede wszystkim inwestycja w przyszłość. Wszyscy się starzejemy, a choroby stają się coraz bardziej złożone. Ale z drugiej strony diagnostyka i terapie stają się coraz skuteczniejsze. To jest moment, w którym możemy mówić o sytuacji typu win-win. Z jednej strony mamy rosnące potrzeby zdrowotne, a z drugiej coraz lepsze narzędzia, by na nie odpowiadać.

Jakie według pani powinno być główne kryterium oceny wartości innowacji w ochronie zdrowia?

Dla mnie głównym miernikiem wartości innowacji jest to, czy jesteśmy w stanie zapewnić pacjentowi spersonalizowane i indywidualnie dopasowane leczenie. Dzięki indywidualizacji terapii jesteśmy w znacznie lepszej pozycji, żeby zmieniać przebieg chorób, nawet tych śmiertelnych, najpierw w przewlekłe, a następnie dążyć do ich całkowitego wyleczenia. Już dziś widzimy takie przykłady, szczególnie w onkologii – zarówno w przypadku nowotworów krwi, jak i niektórych guzów litych. Jeszcze nie osiągnęliśmy pełnego sukcesu, ale wierzę, że możemy doprowadzić do tego, że pewnego dnia nowotwory staną się chorobami w pełni uleczalnymi.

Partner rozmowy: Johnson & Johnson