Partner relacji: PGE Polska Grupa Energetyczna SA
W przestrzeni publicznej wciąż słychać echa słów Donalda Tuska o końcu naiwnej globalizacji i o potrzebie odbudowy narodowej gospodarki. Ale padły także słowa skierowane do państwowego menedżera, którego – nawet jeśli stoi na czele giełdowej spółki – głównym zadaniem powinno być zapewnienie państwu polskiemu bezpieczeństwa energetycznego. A gospodarstwom domowym i przedsiębiorcom możliwie taniej, powszechnie dostępnej energii. Jak pan chce to zrobić?
Polska Grupa Energetyczna ma wpisane w statucie, że jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo energetyczne Polski. Naszym celem nie jest realizacja krótkoterminowych zysków, ale wspieranie rozwoju gospodarczego kraju i budowanie stabilnej wartości firmy.
I gdy po tych słowach premiera akcje PGE na giełdzie mocno staniały, to pan się tym nie przejął?
To były chwilowe wahnięcia wynikające z nerwowej reakcji na oczywiste rzeczy. Ja mówię moim współpracownikom, że naszym zadaniem nie jest „golenie” polskiej gospodarki, ale wspieranie jej rozwoju. Jeżeli polska gospodarka będzie się rozwijać, to będzie także rosło zużycie energii elektrycznej i tym samym będzie się rozwijał biznes Polskiej Grupy Energetycznej. Oczywiście, wykorzystując nasz duży udział w rynku, można byłoby próbować realizować jakieś krótkoterminowe, spekulacyjne zyski. Tylko to nikomu nie służy i nie ma żadnego sensu z punktu widzenia długoterminowej budowy wartości firmy. My musimy mieć w sobie odpowiedzialność za rozwój gospodarczy, za stabilność funkcjonowania gospodarki i za dostawę energii odbiorcom po akceptowalnych cenach. Nie widzę żadnej rozbieżności między tym, co robimy w PGE, a tym, co powiedział pan premier.
Co wobec tego robicie, co z kolei uzasadnia takie słowa Donalda Tuska?
Zmieniamy się tak, jak zmienia się polska energetyka i stajemy się coraz bardziej elastyczni. W odpowiedzi na coraz większy udział odnawialnych źródeł energii budujemy magazyny energii. W związku z tym, że cały system energetyczny w Polsce pracuje inaczej niż jeszcze pięć–siedem lat temu, inwestujemy też w nowe moce gazowe. A także w sprawną, inteligentną i elastyczną sieć dystrybucji, dla której zmiana sposobu wytwarzania energii jest wielkim wyzwaniem.
Zabrakło mi w tym opisie elektrowni jądrowej.
Do budowy drugiej elektrowni jądrowej potrzebnych jest kilka rzeczy. Po pierwsze, lokalizacja, która posiada odpowiednią infrastrukturę, co bardzo obniży koszty inwestycji jądrowej. Po drugie, dostęp do wody, odpowiednie warunki geologiczne, środowiskowe – w tym zakresie prowadzimy odpowiednie analizy i badania. Po trzecie, wykwalifikowana kadra. I po czwarte, akceptacja lokalnej społeczności. Nasz Bełchatów chce elektrowni jądrowej i chce jej u siebie. Niedawno byłem na obchodach 50-lecia kopalni i elektrowni w Bełchatowie i mieszkańcy całego regionu łódzkiego chcą dalej być częścią polskiego systemu elektroenergetycznego.
I obiecał im pan już elektrownię jądrową?
Obiecałem, że będziemy robić wszystko, żeby zbadać tą lokalizację i we właściwym momencie powiedzieć rządowi – zbadaliśmy, rekomendujemy budowę elektrowni w Bełchatowie. Na koniec dnia bowiem decyzja będzie należała do rządu, podobnie jak w przypadku wyboru technologii.
A pan ma już jakiegoś wymarzonego partnera technologicznego?
My cały czas jesteśmy w pierwszym etapie planowania tej inwestycji, czyli sprawdzania możliwych lokalizacji. Wybór technologii, w jakiej zostanie wybudowana druga elektrownia jądrowa, jest przed nami.
Ale pewnie do drzwi pukają już potencjalni dostawcy?
Jest trzech potencjalnych dostawców technologii, którzy są bardzo aktywni na rynku, czyli Korea Południowa, Francja i Stany Zjednoczone. Ale raz jeszcze podkreślam, ten etap dopiero przed nami. Ostateczną decyzję w tym zakresie podejmie rząd.
Przed wami także – i to szybciej – nowe wnioski taryfowe. Rząd zdecydował o przesunięciu terminu ich składania, a co za tym idzie, datę wejścia w życie nowych taryf na energię elektryczną, z 1 lipca na 1 października Ile będziemy płacić jesienią za prąd?
Z punktu widzenia gospodarstw domowych dyskusja o wnioskach taryfowych nie jest ważna, bo rząd zamroził ceny energii.
Ale jeśli we wnioskach taryfowych byłyby stawki niższe niż te dziś gwarantowane decyzją rządu, wtedy pojawiłaby się możliwość rezygnacji z mrożenia cen lub co najmniej zmniejszenia poziomu rekompensat dla producentów energii elektrycznej.
Mogłoby się tak wydarzyć. Proszę jednak pamiętać, że energię, którą dostarczamy teraz, kupowaliśmy – jako PGE – w kwietniu roku ubiegłego. Dzisiejsze ceny energii odzwierciedlają sytuację na rynku sprzed roku. Tymczasem dziś na rynku hurtowym cena znacząco spadła w porównaniu z tym samym okresem w 2024 r. My już dziś wiemy, że będziemy w stanie przełożyć tę niższą cenę energii w hurcie na niższe rachunki dla odbiorcy końcowego. Teraz jesteśmy w swoistego rodzaju okresie przejściowym, gdy powoli będzie kończyć się sprzedaż energii zakupionej po wyższych cenach, a zaczynać się będą dostawy energii po niższych cenach, obserwowanych właśnie na rynku hurtowym.
Kiedy to się w pełni zadzieje?
Jestem bardzo mocno przekonany, że jest duży potencjał obniżki cen dla klientów od 1 stycznia 2026 r. Ale nie zapominajmy o sytuacji geopolitycznej, która może ten plan wywrócić do góry nogami. Pytania o to, co dalej z wojną w Ukrainie, jak potoczą się negocjacje pokojowe, czy będzie stabilnie na rynkach finansowych i surowcowych, są cały czas aktualne. A odpowiedzi na nie mają bardzo duży wpływ na rynek energii elektrycznej, a co za tym idzie i na wysokość rachunków. Jeśli jednak nie dojdzie do nadzwyczajnych wydarzeń i obecne poziomy cen, po których my kupujemy energię elektryczną, na przyszły rok się utrzymają, to ceny energii dla odbiorców końcowych w przyszłym roku będą znacząco niższe. Być może na tyle niskie, że przed rządem pojawi się szansa na zrezygnowanie z programu zamrażania tych cen.
Partner relacji: PGE Polska Grupa Energetyczna SA