Nie będę kpił z Rafała Ziemkiewicza. Choć to najłatwiejsze. Można na przykład spytać wybitnego publicystę prawicy i zajadłego krytyka lewackiego Zachodu, dlaczego wysyła dziecko na studia nad Tamizę, skoro jest tyle fajnych miejsc na uczelni ojca Rydzyka w Toruniu albo na KUL-u? Naraża przez to progeniturę na ryzyko intelektualnego zaczadzenia. Wszak na Oksfordzie do dziś można się natknąć na ducha śp. Leszka Kołakowskiego, spotkać Jana Zielonkę czy – nie daj Boże – Żakowskiego (sam go tam widziałem ze dwa razy). I fakt, że córka ma tam studiować biochemię, przed niczym nie chroni. Na Oksfordzie lewactwo czai się wszędzie.
Jednak nie będę kpił z Ziemkiewicza, jak były minister Radosław Sikorski, bo wiem, jakiej traumy można się nabawić podczas zatrzymania przez pograniczników. Sam tego doświadczyłem kiedyś na granicy polsko-sowieckiej podczas kontroli przez „striełków". Uzbrojeni po zęby sołdaci tak mnie wystraszyli, że nabrałem odruchu wymiotnego wobec komunizmu na zawsze, a może na jeszcze dłużej. Dlatego rozumiem emocje Ziemkiewicza. Nic to przyjemnego być zatrzymanym, przesłuchanym i obdartym z godności na obcej granicy.
Czytaj więcej
Prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz został zatrzymany na londyńskim lotnisku Heathrow. Przyleciał do Wielkiej Brytanii wraz z żoną, by odwieźć córkę na uniwersytet w Oksfordzie, gdzie zaczyna studia.
Ktoś złośliwy powie: odczepcie się od polityki migracyjnej Zjednoczonego Królestwa. Brytole mają pełne prawo do samodzielnej oceny, kogo wpuszczać do Anglii; kto jest zagrożeniem cywilizacyjnym, a kto nie. Furda, „Rzeczpospolita" zawsze staje i będzie stawać po stronie tych, którzy zgodnie z prawem międzynarodowym (traktaty!) chcą przekroczyć granicę w takim czy innym celu. Występujemy przeciw barbarzyńskiemu traktowaniu uchodźców z Bliskiego Wschodu w Usnarzu, czemu więc nie mielibyśmy bronić Ziemkiewicza w podobnej sprawie? Przecież nie jest on większym zagrożeniem dla cywilizacyjnego status quo Wielkiej Brytanii niż dla nas garstka kobiet, mężczyzn i dzieci koczujących od ponad miesiąca pomiędzy rzędami uzbrojonych strażników.
A może jest? – zapyta ktoś w Londynie. Jako autor i intelektualista może przynieść groźniejsze idee niż paru średnio zorientowanych w europejskich realiach Afgańczyków. Może i tak, ale nic nie zmienia faktu, że jest człowiekiem tak jak oni. Nie wolno go obdzierać z godności, wszak o to samo walczył słowem przez całe życie. Czyż nie? A wolność słowa to w demokracji wartość niepodważalna. Chyba wszyscy, z TVP Info, TVN 24, Markiem Suskim, Elżbietą Witek i Donaldem Tuskiem na czele, w tej sprawie się zgodzimy.