Marek Domagalski: Kto histeryzuje przed wyborami

Nie ma racjonalnych powodów, by o ważności wyborów prezydenckich nie orzekła Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN, jak to czyniła już kilkakrotnie.

Publikacja: 15.01.2025 05:20

Marek Domagalski: Kto histeryzuje przed wyborami

Foto: Adobe Stock

Obecne podważanie umocowania tej Izby i jej „nowych sędziów” to dalszy ciąg działań części „starych sędziów” i obecnego obozu rządowego, które anarchizują od kilku lat sądy, a teraz sięgają szczytów państwa i podstawy demokracji – wyborów prezydenta. Elementem tych działań jest swego rodzaju obstrukcja Państwowej Komisji Wyborczej przez część jej członków, skutkująca zablokowaniem dotacji dla PiS.

Miesiąc termu pisałem, że niezależnie od tego, czy minister finansów wstrzymał wypłatę tej dotacji na krótko czy na dłużej, jego decyzja postawiła największą partię opozycyjną w okresie przedwyborczym w gorszym położeniu niż inne, co podcinać może wiarę obywateli w rzetelność wyborów. Jest już ich termin, a dotacji nie odblokowano, rośnie więc chyba niepewność obywateli, których raczej nie uspokoją twierdzenia nawet utytułowanych prawników, żeby nie ulegali przedwyborczej histerii, może wygodnej w mobilizacji elektoratu.

Czytaj więcej

Ustawa Hołowni. Prof. Wróbel: nie będziemy uczestniczyć w fikcjach

Kto tu jednak ulega histerii?

Obywatele mają podstawy do obaw o swoje państwo, gdy stają wobec rządów prawa, „jak je władza rozumie”. Wobec stwierdzeń jej przedstawicieli, że może dojść do nieuznania ważności wyborów prezydenta, i to nie przez organ do tego wyznaczony ustawą, czyli Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN, która już kilka wyborów zatwierdzała, w tym obecnego parlamentu. Kiedy wyciągają z rękawa pomysły, by np. o ważności wyborów decydował cały SN, ale bez tej Izby, co oznacza, że starzy sędziowie mieliby większość, a wykazują oni daleko idącą zwartość w kwestionowaniu nowych sędziów. Nie mówiąc już, że zmiany w tak drażliwej kwestii jak wybory wymagają czasu i przemyślenia.

Jeśli więc szukać przedwyborczej histerii, to raczej w działaniach przedstawicieli tego sędziowsko-politycznego obozu, zapowiadających od wyborów do wyborów wprowadzenie ich pomysłów na praworządność, którą chcieliby przemycić teraz, przy okazji blokowania dotacji. Jakby ważne zmiany ustrojowe można było wprowadzić zagrywkami prawniczymi.

Nie zauważają, że gdyby wygrał kandydat obozu rządowego, to zapewne pojawią się protesty, że blokowanie dotacji dla partii wspierającej kontrkandydata naruszyło wyborczą równowagę. A to poważniejsza sprawa niż policzenie głosów wyborczych, z czym PKW radzi sobie od lat.

Obecne podważanie umocowania tej Izby i jej „nowych sędziów” to dalszy ciąg działań części „starych sędziów” i obecnego obozu rządowego, które anarchizują od kilku lat sądy, a teraz sięgają szczytów państwa i podstawy demokracji – wyborów prezydenta. Elementem tych działań jest swego rodzaju obstrukcja Państwowej Komisji Wyborczej przez część jej członków, skutkująca zablokowaniem dotacji dla PiS.

Miesiąc termu pisałem, że niezależnie od tego, czy minister finansów wstrzymał wypłatę tej dotacji na krótko czy na dłużej, jego decyzja postawiła największą partię opozycyjną w okresie przedwyborczym w gorszym położeniu niż inne, co podcinać może wiarę obywateli w rzetelność wyborów. Jest już ich termin, a dotacji nie odblokowano, rośnie więc chyba niepewność obywateli, których raczej nie uspokoją twierdzenia nawet utytułowanych prawników, żeby nie ulegali przedwyborczej histerii, może wygodnej w mobilizacji elektoratu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Co poeta miał na myśli
Rzecz o prawie
Artur Klepacki: Zagrożona poufność tożsamości sygnalisty
Rzecz o prawie
Robert Damski: A czy Ty masz immunitet egzekucyjny?
Rzecz o prawie
Katarzyna Krzyżanowska: Nieprzewidywalność nowych sędziów SN i jej możliwy efekt
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zgwałcenie spoczywa w spokoju