Kanał Zero odniósł sukces, więc kiedy Krzysztof Stanowski ogłosił start w wyborach prezydenckich wydawać się mogło, że zebranie 100 tysięcy podpisów nie będzie dla niego żadnym problemem. Wygląda na to, że jest inaczej: założyciel Kanału Zero zebrał mniej niż połowę i opublikował materiał, w którym krytykuje wymóg PKW. System jest według niego wręcz „kretyński”, a zbiórka to „przedstawienie dla debili”.
Przypomina to mem z jadącym na rowerze chłopcem, który wkłada kij w szprychy, a następnie się wywraca i obwinia o to wszystkich dookoła. To schemat właściwy tzw. politykom antysystemowym, z Elonem Muskiem łącznie: „Państwo (administracja, system wyborczy itd.) jest opresyjne i głupie, bo tak”. Ale prochu nie wymyślają, a nowe bywa wrogiem lepszego.
Czytaj więcej
To nowe reality, nad którym nie czuwa żadna Krajowa Rada tego i owego. Jest przestrzeń na świeżoś...
Start Krzysztofa Stanowskiego w wyborach prezydenckich: żart czy poważny projekt?
Z jednej strony Krzysztof Stanowski podniósł problem bezpieczeństwa danych udostępnianych zbierającym podpisy wolontariuszom – warto dyskutować nad jego rozwiązaniem. Z drugiej kwestionuje system, choć ten od lat się sprawdza, stanowiąc przede wszystkim barierę ochronną: wyobraźmy sobie, że startować może dosłownie każdy. A inaczej: wymóg 100 tysięcy podpisów nie jest problemem, pozwala za to uniknąć chaosu, który wynikałby z losowych kandydatur, a przecież z tym – sprowadzaniem polityki do żartu – chce właśnie walczyć Stanowski.