Jędrzej Bielecki: Populizm pokonał Macrona

Premier Francois Bayrou zapowiedział we wtorek w Zgromadzeniu Narodowym, że możliwe jest wycofanie reformy, która podnosi wiek emerytalny z 62 do 64 lat. Chodzi o najważniejszy element przebudowy Francji przez prezydenta.

Publikacja: 14.01.2025 17:57

Francois Bayrou i Emmanuel Macron

Francois Bayrou i Emmanuel Macron

Foto: LUDOVIC MARIN/Pool via REUTERS

Bayrou stanął przed wyborem. Albo weźmie pod uwagę rachunek finansowy kraju, albo rachunek podziału mandatów we francuskim parlamencie. Wybrał ten drugi. A to oznacza, że w 577. zgromadzeniu nie zbuduje większości z samym blokiem liberalnym, który liczy ledwie 211 deputowanych. Jego poprzednik Michel Barnier przetrwał na swoim stanowisku ledwie dwa miesiące, po czym został zmieciony przez sojusz skrajnej prawicy (Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen) i lewicy kierowanej przez radykała Jeana-Luca Melenchona. 

Francja jest po Grecji i Włoszech najbardziej zadłużonym krajem Unii Europejskiej

Aby uniknąć takiego losu, Bayrou postanowił rozbić ten drugi blok i przeciągnąć na swoją stronę umiarkowaną Partię Socjalistyczną i Zielonych. Ale stawiana przez nich cena była wysoka: cofnięcie reformy emerytalnej, która jak słusznie uważa Macron, jest niezbędna dla utrzymania równowagi finansowej państwa. 

Tyle że to już nie on decyduje o rozwoju sceny politycznej kraju. Zgodnie z konstytucję do lata nie może ponownie rozwiązać parlamentu. Pozostaje mu biernie przyglądać się starciom w parlamencie. Samo mianowanie Bayrou na nowego premiera zostało poprzedzone wielką awanturą z prezydentem. Ale Macron i tu musiał ulec.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Macron tańczy pod muzykę Marine Le Pen

Rachunek finansowy jednak przez to nie zniknął. Francja jest po Grecji i Włoszech najbardziej zadłużonym krajem w Unii Europejskiej: jej zobowiązania sięgają 110 proc. PKB. W zeszłym roku deficyt budżetowy przekroczył 6 proc. PKB. W tym roku raczej nie spadnie. A to powoduje, że rynki finansowe domagają się coraz większej premii za ryzyko zakupu francuskiego długu. W pewnym momencie stawka może być tak duża, że kraj stanie na skraju bankructwa. A wraz z nim cała strefa euro. 

Donald Tusk też musiał zrezygnować z reformy emerytalnej, aby utrzymać władzę

W sytuacji gdy Francuzi mają coraz mniej dzieci, a jednocześnie żyją coraz dłużej, przesunięcie wieku emerytalnego jest konieczne. O tym wiedzą wszyscy. Ale populiści z lewa i z prawa myślą na krótką metę. Chodzi im tylko o władzę. I w końcu stawiają na swoim.

Nie inaczej skończyły się próby reform systemu emerytalnego Donalda Tuska w Polsce. Hasło ich cofnięcia było istotnym elementem zdobycia przez PiS władzy w 2015 r. Gdy więc Tusk ją osiem lat później odzyskał, uznał reformę emerytalną za „błąd” i do sprawy już nie wrócił. Macron niestety został zmuszony do pójścia jego śladem. 

Bayrou stanął przed wyborem. Albo weźmie pod uwagę rachunek finansowy kraju, albo rachunek podziału mandatów we francuskim parlamencie. Wybrał ten drugi. A to oznacza, że w 577. zgromadzeniu nie zbuduje większości z samym blokiem liberalnym, który liczy ledwie 211 deputowanych. Jego poprzednik Michel Barnier przetrwał na swoim stanowisku ledwie dwa miesiące, po czym został zmieciony przez sojusz skrajnej prawicy (Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen) i lewicy kierowanej przez radykała Jeana-Luca Melenchona. 

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Budzisz: Potrzebujemy „pokoju Bożego” między PO i PiS, bo ważą się losy Polski
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ilu prezydentów wytrzyma Polska?
Opinie polityczno - społeczne
Uroczystość zaprzysiężenia Trumpa będzie przeglądem nowego układu sił
Opinie polityczno - społeczne
Jakub Chabik: Dlaczego mężczyźni są w Polsce dyskryminowani?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Duet Trump–Musk. Najważniejszy stand-up świata i jego konsekwencje