Od dwóch lat zadrą w relacjach polsko-niemieckich jest sprawa akwareli Wassilego Kandinskiego, która w czerwcu 1984 r. została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie i wywieziona za Odrę. Pod koniec 2022 r. mimo polskich protestów została ona sprzedana na aukcji w Grisebach w Berlinie za 387,5 tys. euro. Państwo niemieckie nie pomogło nam w odzyskaniu akwareli, która padła łupem kryminalistów, sprawa najpewniej oprze się o sąd, zajmuje się nią polska prokuratura.
Ten przypadek jak w soczewce pokazuje, jak złe są w tym zakresie relacje polsko-niemieckie, także w zderzeniu z koniecznością zwrotu dzieł sztuki zrabowanych w czasie ostatniej wojny.
Zrabowane dzieła sztuki: Co odkryto w niemieckiej bibliotece i muzeach
W Staatsbibliothek zu Berlin znajduje się paczka o sygnaturze Dep. 39 i z napisem „Polon. Russ”, a w niej – co jako pierwszy ujawnił dr Paweł Figurski – rękopis hymnu „Gaude Mater Polonia”. Ale też – o czym napisaliśmy w „Rzeczpospolitej” – inne wywiezione w czasie wojny zabytki: rękopisy z Biblioteki Ordynacji Zamojskiej, a także rękopisy pochodzące ze spuścizny Władysława Mickiewicza, syna Adama, oraz spisy książek Biblioteki Polskiej w Paryżu. Trwają badania ich pochodzenia, aby przygotować wniosek restytucyjny. Dzięki pracy dr. Roberta Kudelskiego wiemy zaś, że w berlińskich muzeach znajduje się co najmniej pięć obrazów pochodzących z przedwojennej kolekcji Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu.
Czytaj więcej
W bibliotece publicznej w Berlinie znaleziono nie tylko rękopis hymnu „Gaude Mater Polonia”, ale także inne zabytki zrabowane z Polski, w tym związane z polskim wieszczem.
Poprzedni rząd namawiał Niemców do zwrotu niekiedy na rympał, na zasadzie: „bo nam się należy”. Gdy to nie przynosiło skutku, przedstawiciel rządu PiS określił niemiecką galerię paserem. Równolegle Piotr Gliński apelował do niemieckich urzędników, aby opublikowali wspólny apel do Niemców o zwrot rzeczy zagrabionych. Spotkał się jednak z ich niezrozumieniem.