Ogłoszenie chęci udziału w wyborach prezydenckich przez Adriana Zandberga (skądinąd absolutnie zrozumiałe z punktu widzenia interesów partii Razem) postawiło w niezwykle trudnej sytuacji Magdalenę Biejat, reprezentującą Nową Lewicę. Kurczący się elektorat lewicowy zostanie bowiem podzielony, co skutkować może tym, że senatorka skończy z wynikiem niewiele lepszym niż poprzedni reprezentanci tej strony sceny politycznej, czyli Robert Biedroń i Magdalena Ogórek (odpowiednio 2,22 proc. i 2,38 proc. ważnie oddanych głosów).
W wyborach startują Magdalena Biejat, Adrian Zanderg i Piotr Szumlewicz – smuta na lewicy tylko się pogłębi
Biejat i tak miała ciężką sytuację po tym, gdy KO postawiła nie na lekko konserwatywnego Radosława Sikorskiego, lecz na liberalno-progresywnego Rafała Trzaskowskiego, który dla dużej części zwolenników lewicy może okazać się atrakcyjniejszy już w pierwszej turze. Jeśli dodać do tego obrazka fakt, że swoje ambicje prezydenckie zgłosił Piotr Szumlewicz, to szanse na podział głosów i kompromitację lewicy w nadchodzącej elekcji są spore.
Czytaj więcej
Wyniki najnowszego sondażu prezydenckiego publikuje Wirtualna Polska. Sondaż przeprowadziła pracownia United Surveys.
Oczywiście pod warunkiem, że Zandbergowi i Szumlewiczowi uda się zebrać wymaganą liczbę podpisów pod ich kandydaturami, co nie jest takie jasne. Tak czy inaczej, już dziś widać, że smuta na lewicy nie tylko nie skończy się dzięki wyborom prezydenckim, ale jeszcze się pogłębi.
Wybory prezydenckie 2025: Kanibalistyczny pojedynek na prawicy
Co ciekawe, po drugiej stronie sceny politycznej szykuje się podobny kanibalistyczny pojedynek, z identycznymi niemal skutkami. Do Sławomira Mentzena i Marka Jakubiaka mogą dołączyć Grzegorz Braun (obecnie na brukselskim wygnaniu) i Krzysztof Stanowski (charyzmatyczny i wzbudzający duże emocje dziennikarz, właściciel dobrze rozwijającego się Kanału Zero).