„Co było przyczyną pana złych stosunków ze środowiskiem literackiej lewicy?” – zapytała Pawła Hertza, robiąc z nim wywiad rzekę („Sposób życia)”, Barbara N. Łopieńska. „Naruszyłem jednak tabu tego środowiska, musiały więc spaść na mnie sankcje. Antoni Słonimski udzielił mi złośliwej nagany w jednej ze swoich kronik w »Wiadomościach Literackich«, a wielu tak zwanych intelektualistów lewicowych nie odkłaniało mi się na ulicy – jako zwykle najmłodszy kłaniałem się pierwszy. Byłem niezależny, nie miało to więc większego dla mnie znaczenia. Myślę, że w znacznym stopniu rozdrażniło tych ludzi, że podobne poglądy wypowiedział ktoś, kto w ich mniemaniu powinien ze względu na swoje pochodzenie być lewicowy, postępowy, awangardowy i tak dalej. A tu tymczasem wszystko było przeciwnie. Niektórzy uważali, że kieruje mną przekora, ale naprawdę kierowałem się przekonaniem, że żyjąc w jakiejś zbiorowości, nie powinno się z reguły odrzucać tego, co o niej stanowi. Takie myśli konwencjonalne, może nawet konformistyczne, w kręgach wolnomyślnej inteligencji zawsze uchodziły za naganne” – odpowiedział tłumacz, wracając wspomnieniami do lat 30., kiedy skrytykował modną poezję.
„Rzeczpospolita”: wśród pomysłów na imprezę z okazji 1000. rocznicy koronacji Chrobrego był hobby horsing
„To nie są polityczne obchody, ale impreza dla Polaków, którzy mają się z czego cieszyć i mogą świętować radośnie” – Jacek Nizinkiewicz usłyszał niedawno od współpracowników premiera Donalda Tuska, ustalając szczegóły organizowanej w trzy tygodnie 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego.
Zaraz, przecież mniej więcej to samo mówił Bronisław Komorowski, odsłaniając 2 maja 2013 roku czekoladowego orła: „I każdy może, a nawet powinien, cieszyć się z ojczyzny, cieszyć się z symboli narodowych, z polskiej flagi, z polskiego orła tak, jak mu w sercu gra”. Kronikarzem katastrofy, która wydarzyła się 12 lat temu, został dr hab. Marcin Napiórkowski: „(...) w samym środku piknikowego długiego weekendu (…) pewny siebie uśmiech »fajnych Polaków« niepostrzeżenie zamienił się w śmieszność”.
Według informacji „Rzeczpospolitej” wśród pomysłów na imprezę z okazji 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego znalazł się nawet hobby horsing, czyli bieganie z głową konia na drewnianym kiju. „Mamy bardzo dużo prezentów, kapitalne różowe okulary, baloniki, chorągiewki (…) a w pochodzie – autobus kabriolet, na którym będą nasi dziennikarze, zespół, iluzjonista, a na koniec ogromny trzymetrowy orzeł z białej czekolady, który postawimy przed Pałacem Prezydenckim. Mamy nadzieję, że pan prezydent odsłoni tego pięknego orła” – wyliczała w 2013 roku Magdalena Jethon. Czy Kancelaria Prezesa Rady Ministrów pamiętała w tym roku o iluzjoniście?
Polska jest dziś niczym innym jak krajem konia na patyku. Był czekoladowy orzeł, jest hobby horsing. Niezmienna pozostaje stojąca za tym filozofia.