Dane GUS dotyczące koniunktury konsumenckiej są dość wahliwe. Przyznać należy, że nie wykazały w kwietniu drastycznego tąpnięcia, od mniej więcej roku nasze nastroje utrzymują się na względnie stabilnym poziomie. Niemniej na tym tle najnowsze statystyki wyglądają po prostu słabo.
Czytaj więcej
– Widzimy wiele firm, które rozważają inwestycje w Polsce. Również polskie firmy są coraz aktywni...
Dotyczy to między innymi ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju. W kwietniu po raz pierwszy od blisko dwóch lat odsetek osób zauważających poprawę spadł poniżej 10 proc. Jednocześnie na pogorszenie sytuacji wskazuje ponad 55 proc. badanych, niemal najwięcej od początków 2024 r.
Obawy przed bezrobociem
Słabe są też przewidywania na przyszłość. Tego, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy sytuacja ekonomiczna kraju się poprawi, oczekuje tylko co ósmy Polak. To w zasadzie najmniej od dwóch lat, jeszcze na początku 2024 r. optymistów było prawie dwa razy tyle. To o tyle ciekawe, że w 2024 r. mieliśmy prawie 3-procentowy wzrost gospodarczy, a prognozy na ten rok są jeszcze lepsze (bardzo możliwe, że nasz PKB będzie rosnąć najmocniej w całej UE). Jednak wyraźnie opada tempo wzrostu płac (w zestawieniu z jeszcze dość wysoką inflacją 4,9 proc. w marcu realny wzrost był najniższy od półtora roku). Wprawdzie stopa bezrobocia pozostaje blisko historycznych minimów, ale dane np. o zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw wskazują na słaby popyt na pracowników ze strony firm. Swoje, jeśli chodzi o nastroje, mogą robić też m.in. informacje o zwolnieniach grupowych i obawy o wpływ wojen handlowych na polską gospodarkę (nawet jeśli dzisiejsze prognozy sugerują, że będzie ograniczony, mocno bolesny tylko dla niektórych branż).