Donald Tusk ma powody do radości. Aż 54,7 proc. ankietowanych w sondażu IBRiS zgadza się z premierem, który uważa że „kończy się era naiwnej globalizacji” i przyszedł „czas na repolonizację gospodarki, rynku, kapitału”.
Kiedy szef rządu zapowiedział, podczas Europejskiego Forum Nowych Idei w Warszawie nacjonalizację gospodarki, zaskoczył wszystkich. Opozycję, komentatorów, koalicjantów, ekonomistów.
– Nie, pan premier nie konsultował z naszym środowiskiem tego wystąpienia ani tej koncepcji. Ja o niej usłyszałem wczoraj po raz pierwszy w czasie wystąpienia pana premiera – mówił marszałek Sejmu Szymon Hołownia, pytany o pomysł prezesa Rady Ministrów. Inny koalicjant Marek Sawicki z PSL mówił wprost „Rzeczpospolitej”, że „po wyborach prezydenckich Tusk o repolonizacji zapomni, jak o 100 konkretach KO na pierwsze 100 dni rządu”.
Z kolei politycy PiS twierdzili, że lider Koalicji Obywatelskiej przejmuje ich agendę. Zdziwiony był Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu z Konfederacji, który stwierdził z jednej strony, że rząd przez ponad rok nie wdraża haseł premiera, a z drugiej cieszył się, że „hasła patriotyzmu gospodarczego weszły do głównego nurtu w Polsce”. Zaskoczenia i sceptycyzmu nie krył ekonomista prof. Leszek Balcerowicz, pytając szefa rządu, „czy on wie, co mówi?”.