Pamiętają Państwo lato 2011 r.? To był moment, kiedy wydawało się, że strefy euro nie uratuje nic. Wyprzedaż obligacji Włoch i Hiszpanii pozwalała sądzić, że kraje te mogą znaleźć się w płynnościowej pułapce prowadzącej do niewypłacalności. Realne było ryzyko, że wybuchnie kryzys finansowy znacznie gorszy niż ten z 2008 r., bo łączne zadłużenie Włoch i Hiszpanii wynosiło ponad 2 biliony euro, czyli dwukrotnie więcej niż wartość felernego rynku kredytów subprime w USA w 2008 r.
Dziś w strefie euro panuje względny spokój. Ceny akcji ustabilizowały się lub rosną, rentowności obligacji są relatywnie stabilne, nastroje w biznesie poprawiają się, ludzie rzadziej protestują. Jakim cudem?
Słowo „cud" odgrywa w całej układance nie małe znaczenie, choć wolałbym je zastąpić słowem „tajemnica". Od 2011 r. dług publiczny Włoch i Hiszpanii znacząco wzrósł, a recesja okazała się dłuższa i cięższa od prognoz. Postęp reform strukturalnych widać w Hiszpanii ale na raczej nie we Włoszech, podobnie zresztą jak postęp w obniżaniu jednostkowych kosztów pracy. Oba kraje wykazują oznaki raka toczącego system polityczny – we Włoszech trwa rząd z góry skazany na śmierć, w Hiszpanii prawica zatonęła w korupcyjnym skandalu chwiejącym stabilnością władzy. Jedynie analfabeta finansowy mógłby obwieścić, że dziś największe kraje południa Europy są fundamentalnie bezpieczniejsze niż latem 2011 r.
Co się zatem wydarzyło, co sprawia, że w Europie panuje spokój? Mam w głowie trzy wyjaśnienia, ale żadne nie jest perfekcyjne. Pierwszy czynnik to potencjalna interwencja Europejskiego Banku Centralnego na rynku obligacji. Tyle że wiadomo, iż EBC obwarowuje interwencję tyloma warunkami, że w sytuacji silnego kryzysu gospodarczo-politycznego bank będzie miał związane ręce. Drugi czynnik, nieco związany z pierwszym, to rezygnacja dużych funduszy hedgingowych ze spekulowania przeciw krajom peryferyjnym ze względu na duże straty, jakie przyniosły takie strategie. Jednak daleki byłbym od twierdzenia, że spekulanci są siłą determinującą wydarzenia w gospodarce. Trzeci wreszcie czynnik to wzrost wiary w determinację polityczną do utrzymania strefy euro w całości. Ale czy rzeczywiście ta determinacja jest tak duża i ma takie znaczenie? Kwestia interpretacji.
Ostatnie lata potwierdziły, że gospodarka i rynek finansowy mogą znajdować się w różnych stanach równowagi – złym i dobrym. W złym, strach powoduje spadek cen aktywów, co przekłada się na recesję i wzmaga strach. To była sytuacja drugiej połowy 2011 r. W dobrym, spokój wspiera ceny aktywów, co pomaga gospodarce i przyczynia się do umocnienia dobrych nastrojów. Blisko takiej sytuacji jesteśmy teraz. Siły prowadzące do przeskakiwania między jednym stanem a drugim pojawiają się najczęściej w sposób nieoczekiwany.