Nie dla daltonistów

Książka Igora Zalewskiego „Ogólna teoria wszystkiego” nie jest książką dla wszystkich Polaków. Nie jest nawet książką dla wszystkich Polaków, którzy potrafią czytać. Ba, nie jest książką dla wszystkich Polaków, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem.

Publikacja: 06.05.2009 01:30

Igor Zalewski, Ogólna teoria wszystkiego, Wydawnictwo De facto, Warszawa 2009

Igor Zalewski, Ogólna teoria wszystkiego, Wydawnictwo De facto, Warszawa 2009

Foto: Rzeczpospolita

Jest książką wyłącznie dla Polaków potrafiących czytać ze zrozumieniem, którzy mają poczucie humoru. A ci, jak wiadomo, stanowią w Polsce jedną z najmniej licznych mniejszości. Może nawet, jak podejrzewam, najmniej liczną.

Igorowi Zalewskiemu nie trzeba przypominać o tym, jak niewielu ma potencjalnych odbiorców. W pomieszczonym w tym zbiorze felietonie zatytułowanym „Ironiści i daltoniści” napisał przecież: „Otóż utrzymujemy się w przekonaniu, że jesteśmy – jako naród – przezabawni.

Z góry patrzymy na drętwych Niemców czy innych Belgów. Tyle że chyba mylimy humor z fantazją. (...) Z humorem jest [u nas] gorzej. (...) Humor w naszym wydaniu ma swoje miejsce i swój czas. (...) Humor w Polsce więziony jest w kawałach i innych dowcipasach. Jeśli coś jest mądre, a jednocześnie zabawne, zaczynamy się gubić i nie bardzo rozróżniamy kolory”. A może raczej kolorki.

Zebrane w „Ogólnej teorii wszystkiego” felietony to uczta właśnie dla tych, którzy znajdują przyjemność w „niegubieniu się”, czyli „rozróżnianiu kolorków”. To uczta nie dla miłośników twardych kawałów z HBO, lecz miękkiego poczucia humoru rodem z „Latającego cyrku” Monty Pythona albo raczej z filmów Stanisława Barei.

Zalewski w III RP, właśnie jak Bareja w PRL, z mistrzowskim wyczuciem odmalowuje bowiem otaczający nas świat, metodycznie, z upodobaniem kompletując paradoksy, które się nań składają. Przysyła nam (by posłużyć się tytułami tylko kilku felietonów) „pocztówkę z krainy All Inclusive”, zdradza, kto był (jest) „Wachowskim IV Rzeczypospolitej”, wyjaśnia, dlaczego „PiS [jest] namiastką Realu Madryt”, rozważa, „czy opalenizna jest ekologiczna”, podaje receptę na to, „jak zostać nikim”, rozszyfrowuje, czym się różnią „kobiety z” od „kobiet bez”; kobiety z tipsami od kobiet bez tipsów. Ciekawe, jakie zdanie na przykład w tej ostatniej kwestii miałaby Patrycja Zalewska, gdyby Igor Zalewski urodził się dziewczynką, jak się spodziewano (o czym wiadomo z zamieszczonej na okładce informacji o autorze książki).

A jak się dowiedzieć, czy się należy do owej najmniejszej mniejszości w Polsce, czyli umie się i lubi „rozróżniać kolorki”, a więc nie jest się daltonistą w używanym tu znaczeniu tego słowa? Chyba nie ma innego sposobu, jak tylko poddać się testowi. Czyli sięgnąć po „Ogólną teorię wszystkiego” Igora Zalewskiego.

[i]Igor Zalewski, Ogólna teoria wszystkiego, Wydawnictwo De facto, Warszawa 2009[/i]

Jest książką wyłącznie dla Polaków potrafiących czytać ze zrozumieniem, którzy mają poczucie humoru. A ci, jak wiadomo, stanowią w Polsce jedną z najmniej licznych mniejszości. Może nawet, jak podejrzewam, najmniej liczną.

Igorowi Zalewskiemu nie trzeba przypominać o tym, jak niewielu ma potencjalnych odbiorców. W pomieszczonym w tym zbiorze felietonie zatytułowanym „Ironiści i daltoniści” napisał przecież: „Otóż utrzymujemy się w przekonaniu, że jesteśmy – jako naród – przezabawni.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Literatura
Zmarł laureat Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa
Literatura
Zamek Sarny. Czy zabytek i flagowe miejsce festiwalu Olgi Tokarczuk zaleją Wody Polskie?