Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem

W wieku 89 lat zmarł jeden z największych gigantów światowej literatury, autor „Rozmowy w »Katedrze«”, „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki”, laureat Nobla, Peruwiańczyk. W młodości lewicowiec, potem liberał.

Publikacja: 14.04.2025 17:04

Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem

Foto: REUTERS/Jorge Silva

Mario Vargas Llosa (1936–2025) Literacką Nagrodę Nobla w 2010 roku otrzymał za „kartografię struktur władzy oraz wyraziste obrazy oporu, buntu i porażek jednostki”.

Wykład noblowski rozpoczął zdaniem: „Nauczyłem się czytać, mając lat pięć. To najważniejsza rzecz, jaka przydarzyła mi się w życiu”. Zaczytywał się w „Trzech muszkieterach” i książkach Verne’a. Jako dojrzały czytelnik cenił „Madame Bovary”. Poświęcony jej esej zatytułował „Wieczna orgia”. I nie o seks chodzi, choć bywała Don Juanem, tylko o rozkosz pisania.

Czy ktokolwiek w Waszyngtonie czy Londynie odważyłby się na początku lat 80. mówić o „wyzwoleniu” Polski, nie narażając się na zarzut, że jest pterodaktylem dążącym do wywołania wojny nuklearnej?

Mario Vargas Llosa, „Zew plemienia”

Mario Vargas Llosa o Polsce

W książce „Zew plemienia” komentował stosunek zachodnich elit do zdobyczy terytorialnych oraz politycznych Moskwy i pytał: „Czy ktokolwiek w Waszyngtonie czy Londynie odważyłby się na początku lat 80. mówić o »wyzwoleniu« Polski, nie narażając się na zarzut, że jest pterodaktylem dążącym do wywołania wojny nuklearnej?”. Na tym tle wychwalał premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher i prezydenta Ameryki Ronalda Reagana, którzy „przyczynili się znacząco do upadku i rozpadu ZSRR, największego wroga kultury demokratycznej”.

Po aneksji Krymu przez Rosję przestrzegał przed nową formą caratu, która może być groźna dla Europy Wschodniej. Po drugiej agresji na Ukrainę nazwał Putina krwawym dyktatorem.

„Zew plemienia” to pamiętnik ideowej ewolucji Llosy, który fascynował się młodzieńczo rewolucją socjalistyczną, by poddać ją miażdżącej krytyce. Fascynacja Castro wzięła się również ze złych notowań Stanów Zjednoczonych w Ameryce Łacińskiej, wspierających brutalne prawicowe junty przeciwko ZSSR.

O konspiracji przeciwko peruwiańskiej dyktaturze Manuela Odria napisał w „Rozmowach w »Katedrze«” (1969), powieści o różnych kontekstach władzy i zniewolenia, która przyniosła mu światowe uznanie – bogatej formalnie również pod względem narracyjnym, stworzonej jako kolaż porwanych fragmentów. Pisarz wykorzystał doświadczenia dojrzewania z lat 1948–1956, w tym dziennikarskie, które datują się od 1949 roku, kiedy wydawał pismo w szkole wojskowej. Ich ukoronowaniem była praca w dziale kryminalnym gazety w Limie. 16-letni Mario opisywał środowiska morderców, alfonsów, dziwek. To była lekcja jeszcze brutalniejsza od wojska, którego dryl opisał w „Mieście i psach” (1963).

Na Kubie Llosa znalazł się pierwszy raz w 1962 roku jako korespondent. Potem trafił tam jako juror literackiej nagrody. Po spotkaniu z Castro był pod wrażeniem energii dyktatora. Po latach ironizował, że jak na półboga przystało, Fidel nie umiał rozmawiać. Jego trzeba było słuchać. Llosa po latach nie oszczędzał swojego młodzieńczego idealizmu. Stwierdził: „Możliwe, że było nas więcej donosicieli niż komunistów”.

Miłość, zwłaszcza ta szalona, daje ludziom iluzję pozwalającą góry przenosić

Mario Vargas Llosa

Mario Vargas Llosa i rodzinne tajemnice

Intelektualny parnas Llosy tworzyli liberałowie: Adam Smith, José Ortega y Gasset, Friedrich von Hayek, Karl Popper, Isaiah Berlin, Raymond Aron i Jean-François Revel.

Polacy mają szczęście do Llosy, ponieważ był nie tylko jak najszerzej wydawany, ale też komentowany, zaś po jego wspomnieniach „Jak ryba w wodzie” ukazała się w 2014 roku biografia pióra tłumacza Tomasza Pindela.

Fundamentalnym doświadczeniem pisarza z dzieciństwa były wydarzenia związane z ojcem. Llosa długi czas żył w przekonaniu, że ojciec, lotnik, zginął w katastrofie samolotowej. Znał go tylko ze zdjęcia. Prawda wyszła na jaw po latach. Ojciec Ernest był tyranem, który chciał odseparować żonę od świata i rodziny, dlatego skończyło się rozwodem. A jednak trudna miłość przetrwała i Ernest pojawił się przed obliczem ukochanej, która najpierw na jego widok zemdlała, a potem zgodziła się na odnowienie związku.

Historia potoczyła się jak w latynoskiej telenoweli. Rodzice porwali syna ze szkoły z internatem. Sprawa skończyła się dla Llosy kompleksem Edypa, zazdrością o matkę, bo skupiła uwagę na obcym przecież dla syna mężczyźnie. Mario toczył z nim przez lata niewypowiedzianą wojnę. Do zawieszenia broni doszło, gdy zaczął naukę w Szkole Wojskowej imienia Leoncia Prado.

Rodzaj doświadczenia, jakie zdominowało ten czas, można określić terminem „fala”. I był to czas męskiej próby. A także seksualnej inicjacji w domu publicznym Złota Stópka. Pisarz z sentymentem wspominał go w kilku książkach.

Czytaj więcej

„Zew plemienia": Vargas Llosa przestrzega przed nacjonalizmem

Młodzieńczy światopogląd podkreślił wybór, pomimo sprzeciwu rodziny, uniwersytetu ludowego San Marcos zamiast snobistycznego La Catolica dla dzieci z tak zwanych dobrych rodzin. Komunizował, buntował się, strajkował. Fascynowała go wizja sprawiedliwości, dał się również zauroczyć aurze spisku i kółek sympatyków komunizmu, którzy spotykali się potajemnie, zmieniając lokale i posługując się pseudonimami.

Llosa skrytykował Márqueza za „Rzecz o mych smutnych dziwkach” jako książkę pedofilską

W literaturze momentem przełomowym była praca nad książką „Miasto i psy” o uczniach Szkoły Wojskowej w Limie, która stała się metaforą zmilitaryzowanego społeczeństwa, typowego dla kontynentu słynącego z junt. Ale komunizm i zimna wojna sprawiły, że pisanie Llosy było czytelne również nad Wisłą.

W Peru tworzenie szło mu jak po grudzie. Na poważnie zaczęło się na statku płynącym do Hiszpanii. Nareszcie mógł się oderwać od codzienności. Pisał w madryckiej knajpce, a skończył książkę w Paryżu w 1963 roku, gdzie utrzymywał relacje z Juliem Cortázarem i Carlosem Fuentesem.

Promocję zapewniła nagroda Biblioteca Breve. Wcześniej klepał biedę. Londyńskie mieszkanie się rozpadało. Kiedy pisał, żona musiała dyscyplinować dzieci, by nie krzyczały. Nie potrafił się jej odwdzięczyć wiernością. W latach 70., gdy mieszkał w Barcelonie, zdradzał małżonkę, która odrzucała wtedy zaloty Garcii Márqueza i informowała o tym męża, co nie ułatwiło relacji między pisarzami.

Z czasem podzieliła ich też polityka. Llosa skrytykował Márqueza za „Rzecz o mych smutnych dziwkach” jako książkę pedofilską. Nazywał go „dworzaninem Castro”, choć sam był nim przez lata. Ważny dodatek do dialogu i sporu pisarzy stanowią „Dwie samotności”, książka przypominająca legendarne już spotkanie pisarzy u progu światowej kariery w Limie w 1967 roku, gdy Márquez był po premierze „Stu lat samotności”, zaś Llosa – po nagrodzonym „Zielonym domu”.

Czytaj więcej

„Dzielnica występku" Mario Vargasa Llosy

Bolesnym doświadczeniem była dla pisarza przegrana w wyborach prezydenckich z populistą Alberto Fujimorim w 1990 roku. Choć Llosa wygrał pierwszą turę wyborów z ramienia Liberalnego Ruchu Wolności, w drugiej musiał się pogodzić z klęską. Opisał dyktaturę w powieści „Dzielnica występku”, m.in. o tabloidzie, który na zlecenie rządu kompromituje opozycję.

Llosa zna podszewkę peruwiańskiej i południowoamerykańskiej polityki od dziecka. Krewny jego dziadka José Bustamante y Rivero został prezydentem Peru w 1945 roku, po czym zaproponował dziadkowi posadę prefekta stolicy regionu Piury.

Gdy na zaproszenie Octavia Paza w 1990 roku pojechał do Meksyku na konferencję w stulecie niepodległości kraju, wypalił do kamer, że państwo rządzone od wieku przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną jest... „dyktaturą doskonałą”. Równie bezwzględny był wobec dyktatora Dominikany Rafaela Leónidasa Trujillo, którego brutalne rządy opisał w „Święcie kozła”.

Mario Vargas Llosa i jego testament

Lubił zmieniać literackie konwencje. Napisał dziewięć sztuk teatralnych. Jak reportaż czyta się wspomniane „Święto kozła”, formę kryminału ma „Kto zabił Palomina Molero?”. Noblista nie bał się frywolności („Pantaleon i wizytantki”), a jednym z najwybitniejszych dokonań są „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” o famme fatale, która zainspirowała, ale i zrujnowała życie bohatera. To rzecz o toksycznej miłości, trwającej wiele lat, która stanowi pretekst do pokazania zmieniającej się obyczajowości świata.

Po 50 latach małżeństwa zostawił w 2015 roku żonę, by przeżyć nowe miłosne uniesienia z Isabel Preysler – dawną królową piękności, byłą żoną Julio Iglesiasa i matką piosenkarza Enrique.

Czytaj więcej

"To dla Pani ta cisza" Mario Vargasa Llosy. "Myślę, że powieść jest już skończona"

– Miłość, zwłaszcza ta szalona, daje ludziom iluzję pozwalającą góry przenosić – wyjaśniał pisarz, co tłumaczy jego przyzwolenie dla erotycznych wyczynów bohaterów.

Ostatnia książka Llosy „To dla Pani ta cisza” ukazała się w Polsce w listopadzie 2024 roku. Łączy elementy odautorskiego eseju o wyjątkowości peruwiańskiej muzyki ludowej z opowieścią o sławie, talencie i miłości z utopią o zasypaniu narodowych podziałów. Llosa przekonywał, że można mieć talent i go zmarnować, zdarza się też sukces, lecz chwilowy. Prawdziwa sztuka to być gwiazdą przez większość życia.

Noblista zapowiedział jeszcze esej o Sartrze, mistrzu z czasów młodości. „To będzie ostatnia rzecz, jaką napiszę” – deklarował. Nie wiemy, czy zdążył przed śmiercią.

Mario Vargas Llosa (1936–2025) Literacką Nagrodę Nobla w 2010 roku otrzymał za „kartografię struktur władzy oraz wyraziste obrazy oporu, buntu i porażek jednostki”.

Wykład noblowski rozpoczął zdaniem: „Nauczyłem się czytać, mając lat pięć. To najważniejsza rzecz, jaka przydarzyła mi się w życiu”. Zaczytywał się w „Trzech muszkieterach” i książkach Verne’a. Jako dojrzały czytelnik cenił „Madame Bovary”. Poświęcony jej esej zatytułował „Wieczna orgia”. I nie o seks chodzi, choć bywała Don Juanem, tylko o rozkosz pisania.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Zmarł laureat Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa
Literatura
Zamek Sarny. Czy zabytek i flagowe miejsce festiwalu Olgi Tokarczuk zaleją Wody Polskie?
Literatura
Konkuruje z Houellebecqiem, nagrodzony za opis klęski Francji z Niemcami
Literatura
„Kandydat", czyli Jakub Żulczyk pisze o prezydencie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: „Fala. Rok 1984 i polski postpunk” Rafała Księżyka