Mario Vargas Llosa (1936–2025) Literacką Nagrodę Nobla w 2010 roku otrzymał za „kartografię struktur władzy oraz wyraziste obrazy oporu, buntu i porażek jednostki”.
Wykład noblowski rozpoczął zdaniem: „Nauczyłem się czytać, mając lat pięć. To najważniejsza rzecz, jaka przydarzyła mi się w życiu”. Zaczytywał się w „Trzech muszkieterach” i książkach Verne’a. Jako dojrzały czytelnik cenił „Madame Bovary”. Poświęcony jej esej zatytułował „Wieczna orgia”. I nie o seks chodzi, choć bywała Don Juanem, tylko o rozkosz pisania.
Czy ktokolwiek w Waszyngtonie czy Londynie odważyłby się na początku lat 80. mówić o „wyzwoleniu” Polski, nie narażając się na zarzut, że jest pterodaktylem dążącym do wywołania wojny nuklearnej?
Mario Vargas Llosa o Polsce
W książce „Zew plemienia” komentował stosunek zachodnich elit do zdobyczy terytorialnych oraz politycznych Moskwy i pytał: „Czy ktokolwiek w Waszyngtonie czy Londynie odważyłby się na początku lat 80. mówić o »wyzwoleniu« Polski, nie narażając się na zarzut, że jest pterodaktylem dążącym do wywołania wojny nuklearnej?”. Na tym tle wychwalał premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher i prezydenta Ameryki Ronalda Reagana, którzy „przyczynili się znacząco do upadku i rozpadu ZSRR, największego wroga kultury demokratycznej”.
Po aneksji Krymu przez Rosję przestrzegał przed nową formą caratu, która może być groźna dla Europy Wschodniej. Po drugiej agresji na Ukrainę nazwał Putina krwawym dyktatorem.