Jak podał w poniedziałek GUS, produkcja budowlano-montażowa w lipcu wzrosła realnie (tzn. licząc w cenach stałych) o 4,2 proc. rok do roku po zwyżce o 5,9 proc. w czerwcu. To wynik najsłabszy od grudnia ub.r. i wyraźnie niższy, niż oczekiwała większość ankietowanych przez „Rzeczpospolitą” ekonomistów. Przeciętnie szacowali oni, że wzrost produkcji budowlanej przyspieszył do 6,1 proc.
Do wyhamowania wzrostu produkcji budowlanej w ujęciu rok do roku przyczynił się niekorzystny układ kalendarza. Lipiec miał w tym roku o jeden dzień roboczy mniej niż w ub.r., podczas gdy czerwiec w obu latach był pod tym względem równy.
Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych produkcja budowlana wzrosła w lipcu 7,7 proc. rok do roku po 6,7 proc. w czerwcu. Ale w stosunku do poprzedniego miesiąca zmalała o 0,5 proc. po zniżce o 3,5 proc. w czerwcu. Licząc w ten sposób, to już czwarta zniżka aktywności w budownictwie w tym roku. W rezultacie znów jest ona niższa niż w lutym 2020 r., ostatnim miesiącu, gdy pandemia Covid-19 nie miała jeszcze wpływu na polską gospodarkę.
Czytaj więcej
Sprzedaż detaliczna w lipcu była o zaledwie 2 proc. większa niż przed rokiem. Więcej kupujemy żywności i farmaceutyków, co nie dziwi wobec wzrostu populacji. W sprzedaży dóbr trwałego użytku widać zapaść związaną z wysoką inflacją i najgorszymi w historii nastrojami konsumentów.