Przeciwnicy dotychczas kierującej pracami TK nazywali ten najważniejszy – przynajmniej w myśl założeń – sąd konstytucyjny „Trybunałem Julii Przyłębskiej”, podkreślając często nieprofesorski tytuł naukowy jego szefowej. Wytykali jej też bliską znajomość z Jarosławem Kaczyńskim, przez lata przywołując słowa prezesa PiS o jego „odkryciu towarzyskim”. Choć sama Julia Przyłębska nigdy nie odżegnywała się od tej politycznej relacji, zapewniała, że nie ma ona jakiegokolwiek przełożenia na jej trybunalską działalność.
Nominacja na prezeskę Trybunału Konstytucyjnego niezgodna z prawem? Wątpliwości są do dzisiaj
Początkowo, kiedy pod koniec grudnia 2015 r. Sejm powołał ją na sędziego TK, jej kandydatury nie uznawano powszechnie za skrajnie kontrowersyjną. Przyłębska była bowiem wówczas nieznaną szerzej poznańską sędzią, kierującą w tamtym czasie wydziałem pracy i ubezpieczeń społecznych sądu okręgowego. Choć sądzić zaczęła pod koniec lat 80., dwukrotnie robiła od orzekania kilkuletnie przerwy, w trakcie których poświęciła się służbie dyplomatyczniej w ambasadzie w Niemczech. W drugiej połowie lat 90. tym samym zajmował się również jej mąż, późniejszy ambasador Andrzej Przyłębski. Niekorzystne dla przyszłej szefowej TK informacje zaczęły wypływać, kiedy okazało się, że kolegium Sądu Okręgowego w Poznaniu miało negatywnie zaopiniować jej wniosek o przywrócenie do orzekania po jednej z tych przerw.
Ostatecznie w 2007 r., po uzyskaniu zgody ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, trafiła jednak do poznańskiego sądu, gdzie niecałą dekadę później „zastała” ją trybunalska nominacja. Minął rok i pod koniec 2016 r. prezydent powołał ją na prezesa TK, co już wzbudziło liczne wątpliwości prawne. Andrzej Duda dokonał tego bowiem bez uchwały zgromadzenia sędziów Trybunału, przedstawiającej głowie państwa kandydatów na to stanowisko, mimo że tak stanowi prawo.
Czytaj więcej
9 grudnia o godz. 11. Trybunał Konstytucyjny ma rozpoznać wniosek prezydenta dotyczący ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Sprawą ma zająć się pełny skład orzekający pod przewodnictwem byłej prezes Julii Przyłębskiej. Tego samego dnia sędzia Przyłębska kończy karierę w TK.
Julia Przyłębska „zasłynęła” wyrokiem, który wyprowadził na ulice miliony
Dzisiaj, kiedy Julia Przyłębska zwalnia miejsce dla swojego następcy, wciąż silnie wybrzmiewają głosy, że prezeską TK nigdy nie była. A nawet jeśli przyjąć, że kiedyś była, to od dwóch lat już nią nie jest. Dlaczego? Kiedy bowiem zasiadła na najwyższym trybunalskim stołku, nie obowiązywały jeszcze przepisy wiążące kadencję prezesa TK z kadencją sędziego Trybunału. Trwa więc spór o to, czy wprowadzone później regulacje jej nie obejmują, czy też swoją działalność na czele TK miała zakończyć już w grudniu 2022 r., po upływie sześcioletniej kadencji. Samowolne zdaniem wielu przedłużenie urzędowania poskutkowało nawet niemożliwym do stłumienia buntem w samym TK.