Akcja dwukanałowego wideo na gigantycznych ekranach rozgrywa się w latach 50., gdy w Polsce trwa wielki plan elektryfikacji wsi.
Na jednym ekranie oglądamy parę inżynierów – młodą dziewczynę i mężczyznę, podążających wiejskimi drogami, by poprowadzić linie elektryczne na Lubelszczyźnie. Równolegle na drugim ekranie podąża dwójka partyzantów, dla których wojna jeszcze się nie skończyła. Nie złożyli broni i ukrywają się w lesie, nie akceptując komunistycznej władzy Czas jest ciągle niepewny. Dziewczyna rzuca potęgujące niepokój pytanie: - Myślisz, że to bycie w tymczasowości kiedyś się skończy?
Półgodzinna filmowa opowieść jest wielowymiarowa. Można ją odczytywać metaforycznie poprzez losy ludzi, którym historia nazrzuca życiowe wybory. Ale można też zupełnie inaczej - jako dyskurs o modernizacji powojennej Polski.
W dwudziestoleciu międzywojennym prąd docierał do jednej wsi na sto. Powszechna elektryfikacja stała się oficjalnym programem dopiero w 1950 roku. Niewątpliwie było to działanie propagandowe władz, ale z drugiej strony miało też społeczne wsparcie mieszkańców wsi, którzy spontanicznie włączali się do prac.
Tytuł wideoinstalacji „Plan tysiącletni” przewrotnie nawiązuje do planu sześcioletniego z lat 1950-55, którego cel gospodarczy splatał się z ideologicznym. Chodziło w nim o wprowadzenie gospodarki centralnie sterowanej w typie sowieckim i wzmocnienie komunistycznej władzy.