Masowe protesty w Serbii, które pod koniec stycznia wymusiły dymisję premiera Miloša Vučevicia, mogą przywodzić na myśl te, które ćwierć wieku temu zmusiły Slobodana Miloševicia do uznania wyborczej porażki. 5 października 2000 r. tłumy w Belgradzie wywarły presję na rządzie, który oddał władzę bez rozlewu krwi. Problem w tym, że zmiany na stanowiskach nie przyniosły oczekiwanej reformy państwa, większych rozliczeń ani demokratyzacji. Dlatego mówi się niekiedy w Serbii, że „6 października nigdy nie nadszedł”. Właśnie o tym opowiada ośmioodcinkowa „Szabla”, od niedawna dostępna w Polsce na platformie MAX.
Czy zabójstwo premiera Serbii przedstawione w „Szabli” wydarzyło się naprawdę?
Wątków jest tu dużo i jest to dość obfita opowieść. Twórcy jednak zadbali, aby była klarowna także dla ludzi nieznających bliżej najnowszej historii Serbii. Pomagają w tym m.in. tablice informujące o wydarzeniach politycznych. I nawet jeśli jedna z nich co odcinek powtarza, że „serial jest interpretacją prawdziwych zdarzeń, bohaterowie są fikcyjni, a niektóre sekwencje stanowią uproszczenie i nie oddają prawdy”, to rozumiemy, że tak musi być – ze względów prawnych i artystycznych.
Czytaj więcej
Co łączy łotewską laborantkę w ośrodku badawczym pod Moskwą, partyzantki z Petersburga tańczące queer tango na przekór wielkiej Rosji oraz słoweńskie wcielenie Marii Janion romansującej z młodszą o kilkadziesiąt lat kobietą? Odpowiedź przynosi „Trojka” Izabeli Morskiej.
Akcja rozpoczyna się w 2000 r. Zoran Dindić, wówczas jeden z liderów zwycięskiej opozycji, negocjuje z przywódcą jednostki specjalnej Czerwonych Beretów, by w sytuacji, gdy Milošević nie będzie chciał po dobroci oddać władzy, służby nie stanęły po jego stronie. W zamian Dindić składa mglistą obietnicę „pomocy z Hagą”, czyli że nowy rząd nie rzuci służb na pożarcie Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu za zbrodnie z poprzedniej dekady, z czasów wojen bałkańskich i w Kosowie. Ale gdy już dochodzą do władzy, to kolejni Serbowie trafiają przed wymiar sprawiedliwości, co wywołuje niezadowolenie mrocznych sił i tak oto premier trafia na celownik. Zresztą vox populi też nie zawsze chce reform – widać to w scenie, gdy media donoszą o śmierci Dindicia, a pewien taksówkarz krzyczy o sprawiedliwym końcu dla zdrajcy.