W 2016 r. szef FBI James Comey wezwany przez Donalda Trumpa usłyszał kategoryczne żądanie bezwzględnej lojalności wobec prezydenta. Stało się tak podczas nocnego obiadu bez świadków. Wstrząśnięty Comey sporządził notatkę z tej wizyty i ujawnił ją pozostałemu kierownictwu FBI. Usłyszał wtedy: „Trump działa jak szef mafii”.
Opowieść ta przeniesiona na grunt polski może być niezrozumiała. Wszak zarządzający instytucjami publicznymi czy rządowymi lojalność wobec szefa partii poczytują sobie za zaszczyt i obowiązek. A wyższa lojalność – wobec państwa, konstytucji, zasad prawa, prowadząca do zachowania spójności społeczeństwa, zapewnienia praw człowieka i trwałości sojuszy międzynarodowych ponad interes aktualnej władzy, może w ich oczach sprowadzać się do „baju, baju dla frajerów”.
Rozwód społeczeństwa
W sytuacji gdy Trybunał Konstytucyjny stał się ringiem do wzajemnej walki frakcji rządowych, to gdzie ulokowała swoją lojalność Julia Przyłębska? Wszak to ona poświadczyła w protokole ostatniego głosowania istnienie wymaganego quorum. Mimo że ci nieoddający głosu uważają, iż nie powinni być traktowani jako obecni przy głosowaniu. Dlatego też zapisana w protokole suma liczby głosujących i wstrzymujących się quorum nie zapewniła. Każdy inny pogląd musiałby zakwestionować samą definicję większości bezwzględnej. Gdyby zatem przyjąć, że doszło do poświadczenia nieprawdy, czy stało się to w interesie prawa wzmacniającego reputację instytucji? Czy w interesie „szefa”? Zdaje się, że ten akt przypieczętował już finał siedmioletniego procesu destrukcji instytucji Trybunału.
Czytaj więcej
Zwołując środową naradę sędziów, prezes TK chciała sprawdzić, czy ma większość w Trybunale zdolną do rozpatrzenia prezydenckiego wniosku w sprawie ustawy o SN.
Gdy władza rwie nici prawa i więzi łączące nasze społeczeństwo, dochodzi do trwałego i zupełnego podziału wśród Polaków. W życiu prywatnym taki rozkład powodowałby orzeczenie rozwodu. W życiu społecznym zaś rządzącym pozostaje budowanie murów i palenie mostów. Partia potrzebuje kryzysów i wojny wewnętrznej nie dlatego, że ta wojna leży w interesie Polaków, ale dlatego, że ciągły stan wojny jest gwarancją trwania jej przywództwa. Wojna wymaga lojalności wobec „szefa”. Jeśli nadto z konformizmu pozwoli się władzy łamać prawo w sytuacjach kryzysowych, to ta władza stwarzać będzie sytuacje kryzysowe, by łamać prawo. I prawa nadużywać będzie mogła też bez konsekwencji sama prezes Trybunału.