Gwiazdy teatralnej przemocy: Lupa, Strzępka, Poniedziałek i inni pod pręgierzem

„Teatr. Rodzina patologiczna” długo oczekiwana i ważna książka Igi Dzieciuchowicz, wprowadza w kulisy przemocy na polskich scenach, ale też zachodzących zmian w tej kwestii.

Publikacja: 27.04.2025 11:12

Zakazana przez sąd część „Teatr. Rodzina patologiczna" Igi Dzieciuchowicz

Zakazana przez sąd część książki „Teatr. Rodzina patologiczna" Igi Dzieciuchowicz

Zakazana przez sąd część „Teatr. Rodzina patologiczna" Igi Dzieciuchowicz

Foto: Jacek Cieślak

Książka Igi Dzieciuchowicz została zapowiedziana już w 2022 r. i miały ją wydać Filtry. Później do akcji weszli prawnicy i data publikacji wciąż się przesuwała. Zmienił się też wydawca – na Agorę.

Wszystko zaś zaczęło się od publikacji reportażu Dzieciuchowicz „Reżyser i rozgwiazdy” w 2021 r. na łamach „Dużego Formatu”, gdzie opisała pewnego reżysera średniego pokolenia, którego próby (pełne nagości) cztery studentki Akademii Teatralnej w Bytomiu określiły „molestowaniem bez dotyku”. Reżyser uznał, że padł ofiarą „publicznego linczu”.

„Teatr. Rodzina patologiczna” i Sąd Okręgowy, który zakazuje druku

Już w tym roku, niedługo przed publikacją książki, czyli w marcu, Sąd Okręgowy w Lublinie zakazał Agorze publikacji fragmentów poświęconych wspomnianemu reżyserowi. Agora złożyła zażalenie na postanowienie sądu. Nie bez znaczenia jest, że reżyser już w listopadzie 2023 r. został przez sąd i prokuraturę oczyszczony z zarzutów. Czytałem reportaż i trudno było mi uwierzyć, że naprawdę „nic się nie stało”, a jednak sąd postanowił to, co postanowił i trzeba o tym wspomnieć.

W tym środowisku każdy ma coś za uszami

Karolina Ochab

Mam też po lekturze „Teatru” wiele uwag i wątpliwości, których mogą nie mieć osoby, nie zajmujące się teatrem. Przemoc jest niedopuszczalna, ale walcząc o prawdę niektórzy bohaterowie książki powinni pamiętać o tym, jak ośmieszająca jest hipokryzja. Dlatego znaczące są słowa dyrektorki Nowego Teatru Karoliny Ochab, która do reżysera Jędrzeja Piaskowskiego mówi: „Jędrzej, nie wiem czy wiesz, ale w tym środowisku każdy ma coś za uszami, ty też”. A także pewnego technika sceny: „Środowisko teatralne jest, proszę pani, po prostu popier…one”.

Czytaj więcej

„Heksy” po wielu dramatach na scenie: miękkość zamiast naprężenia

Ponieważ książka kończy się wstrząsającą opowieścią Barbary Wysockiej, która mówi, że z powodu stresu w teatrze straciła ciążę, jednak nie podaje nazwiska osoby, która może ponosić za to odpowiedzialność - również postaram się nie wytykać palcem konkretnych osób. Także dlatego, że czasami „słowo jest przeciwko słowu”, a ważniejsze bywa opisanie mechanizmów. Szkoda więc, że książka nie jest interaktywna jak publikacje w sieci, listę świadków i wypowiedzi „autorytetów” wystawiających cenzurki innym – można byłoby bowiem skomentować.

Pedagog wskazywany jako wzór – w swoim teatrze był wcześniej postrachem. Osoba oceniająca swojego profesora krytycznie – jest obciążana odpowiedzialnością za intrygi i kryzys ważnej polskiej sceny. Jedna z reżyserek walcząca o nowe standardy znana jest z częstego szantażowania dyrektorów teatrów na tle finansowym. Inna była związana z dyrekcją, która u części pracowników wywoływała panikę i ucieczkę na L-4.

„Teatr. Rodzina patologiczna” i przedawnienie win

Dziwnie się czyta oskarżenia pod adresem szefa dużego festiwalu o to, że nie wycofał z programu spektaklu reżysera oskarżanego o molestowanie, lecz przecież nie skazanego sądownie! – zwłaszcza teraz, gdy reżyser został oczyszczony z zarzutów, zaś na dyrektorze błoto pozostało.

Wypowiada się też aktorka, która piętnuje przemocowych reżyserów, sama zaś w swoim otoczeniu tolerowała osobę przemocową, w końcu usuniętą z pracy. Reżyser straszący recenzentów procesami pięknie opowiada o tym, jak być powinno. Muszę wspomnieć też pewną aktywistkę, która, jeśli nawet chce walczyć z przemocą, to sposób w jaki to robi jest przerażający: na własne oczy widziałem jak nie dopuszcza do głosu osób, które stawia pod pręgierzem.

Można mieć też wątpliwości co do wyboru bohaterów (negatywnych) i pominięcie innych. Mamy bowiem rozdział „Bizancjum” o Nowym Teatrze Krzysztofa Warlikowskiego, w którym ocenia innych skonfliktowany personalnie i politycznie Redbad Klynstra (nawet w bliskim sobie środowisku lubelskiej prawicy utracił ostatnio dyrekcję po zarzutach marszałka), a nie ma nic o głośnej sprawie TR Warszawa.

Wśród „czarnych charakterów” jest Maja Kleczewska z czasów, kiedy o przemocowości chyba się nie mówiło. Innym się upiekło.

Czytaj więcej

Krystian Lupa i najlepszy zagraniczny spektakl we Francji

To, że tworzę listę uwag i wątpliwości nie świadczy wcale, że uważam książkę za złą. Wątpliwości miałbym jednak również do wybiórczo stosowanej zasady „przedawniania win” wobec niektórych gigantów. Tadeuszowi Kantorowi chyba ostatecznie u Dzieciuchowicz się upiekło. I ja to rozumiem, bo śmiałem się, gdy rzucił we mnie ciężką książką po niewygodnym pytaniu.

Nie jestem pewien, czy na podobną wyrozumiałość mógł liczyć Mikołaj Grabowski i Jerzy Jarocki. Grabowski wolał zresztą przeprosić i zrezygnować z pracy pedagogicznej niż wikłać się w niejasne dla siebie nowe zasady. Podobnie jak Żuk Opalski, który chce mieć prawo do tego, by dziwić się, że student szkoły teatralnej nie zna „Czarodziejskiej góry”. Dla innych takie wymaganie to opresyjność. Oczywiście: z jednej strony nie wolno zawstydzać, z drugiej zaś warto więcej czytać.

Historia Krystiana Lupy i Waginetu Moniki Strzępki

Dzieciuchowicz wprowadza w historię środowiska, gdzie przemoc była kiedyś uważana za metodę pedagogiczną, a inicjację na studiach stanowiły brutalne „fuksówki”, które stawały się festiwalami sadyzmu. Buntowali się przeciwko temu m. in. Michał Żebrowski i jego koledzy. Trzeba zrozumieć to, o czym pisze Dzieciuchowicz i mówią jej rozmówcy: dla młodego pokolenia każdy rodzaj agresji czy obecności alkoholu, będący normą dla starszych pokoleń - nie może mieć miejsca. Musiał nastąpić taki bunt jak w łódzkiej filmówce.

Teraz nawet najwięksi muszą się tłumaczyć ze swoich postępków, bo potwierdzana kolejnymi premierami licencja geniusza nie usprawiedliwia pomiatania ludźmi. Tłumaczy się i ma swoich przekonujących obrońców Krystian Lupa, także w sprawie konfliktu z Joanną Szczepkowską.

Po raz pierwszy czytamy o nieznanych powodach zdarzeń w teatrze w Genewie, gdy protestowała ekipa techniczna i nie doszło do premiery. Lupa nie wytrzymał nerwowo, gdy nie włączono kamery rejestrującej kilkugodzinną improwizację i gdy wielokrotnie włączano nieodpowiednie oświetlenie. Technik może popełnić błąd. Artysta musi być wyprany z emocji?

Sądzę, że Lupa wychodzi obronną ręką, podobnie jak Jacek Poniedziałek, choć milczenie zespołu Nowego pewnie mu nie pomogło. Może ma swoje powody. W rozległy sposób została opisana sprawa Dramatycznego, „Heks”, dyrekcji Moniki Strzępki i jej Waginetu. Reżyserka po raz pierwszy zabrała głos, choć wszystkiego nie powiedziała. Aktorki, które zażądały jej dymisji i Agnieszka Szpila – również. Czytelnicy mają jednak szanse wyrobić sobie opinię.

Czytaj więcej

Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie

„Teatr. Rodzina patologiczna” i zasady, które mają pomóc

Dzieciuchowicz na koniec książki publikuje wiele zasad, które mogą uleczyć środowisko z choroby przemocowości. Pytanie brzmi, kto będzie z tych zasad rozliczał? Kilka już razy w czasie debat, w których brała udział szeroka reprezentacja środowiska i różnych jego grup – starałem się zauważyć, że jeśli nie powstanie sformalizowane ciało zajmujące się rozstrzyganiem kontrowersyjnych kwestii – to nawet najlepsze zasady nie znajdą zastosowania i mogą być instrumentalizowane do personalnych rozgrywek i pokoleniowych porachunków.

Dlatego byłoby znakomicie, gdyby ogromna praca, jaką wykonała Dzieciuchowicz - pionierska, wymagająca odwagi i samozaparcia - nie stała się wyłącznie zapisem bulwersującego wycinka życia polskiego teatru, po którego lekturze teatromani stracą ochotę na oglądanie spektakli. Byłoby najlepiej, gdyby organizacje teatralne zjednoczyły się w walce z przemocą. Fakt, że ostatnio powstało ich wiele - jest na razie dowodem narastających podziałów, a nie próby porozumienia się w ważnej sprawie.

„Teatr. Rodzina patologiczna" Igi Dzieciuchowicz, Agora, 2025

„Teatr. Rodzina patologiczna" Igi Dzieciuchowicz, Agora, 2025

Foto: Mat. Pras./Agora

Książka Igi Dzieciuchowicz została zapowiedziana już w 2022 r. i miały ją wydać Filtry. Później do akcji weszli prawnicy i data publikacji wciąż się przesuwała. Zmienił się też wydawca – na Agorę.

Wszystko zaś zaczęło się od publikacji reportażu Dzieciuchowicz „Reżyser i rozgwiazdy” w 2021 r. na łamach „Dużego Formatu”, gdzie opisała pewnego reżysera średniego pokolenia, którego próby (pełne nagości) cztery studentki Akademii Teatralnej w Bytomiu określiły „molestowaniem bez dotyku”. Reżyser uznał, że padł ofiarą „publicznego linczu”.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Michał Merczyński dyrektorem Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego
Teatr
Jacek Jabrzyk wygrał konkurs na dyrektora Teatru im. Żeromskiego w Kielcach
Teatr
Musicalowe rekolekcje, czyli Szatan w roli Chrystusa
Teatr
Głosowanie widzów i święto na „Hamlecie” Englerta. Laureaci łódzkiego festiwalu
Teatr
Jan Englert pokazał, jak wyrzucono go na śmietnik. Putin wchodzi do gry