Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi i wielkie emocje
- Gratuluję i dziękuję Agnieszce Przepiórskiej roli wywołującej graniczne emocje, Wojciechowi Grudzińskiemu za wyzwalający teatr, a także zespołowi „Iwony, księżniczki Burgunda” za współczesną interpretację sztuki Gombrowicza. – powiedziała Ewa Pilawska. - Jednocześnie zakończyła się część konkursowa 31. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Jesteśmy także po Pokazie Mistrzowskim - „Hamlecie” w reżyserii Jana Englerta, który udowodnił, że teatr uczciwy, zaangażowany i ważny zawsze zwycięża.
Ewa Pilawska podziękowała za zaufanie i odwagę podjęcia ryzyka artystycznego, jakim tegoroczna edycja jest szczególnie naznaczona. Festiwal, który otwiera w kalendarzu najbardziej prestiżowe imprezy w kraju, zaś w Łodzi stawia na szeroką, wielopokoleniową publiczność i nie odcina kuponów, lecz kreuje wydarzenia teatru artystycznego – miał bowiem w programie trzy przedstawienia jeszcze przed ich premierami.
Tuż po nich łodzianie mieli okazję obejrzenia tych wydarzeń wcześniej niż publiczność w innych metropoliach. To wspomniany „Hamlet” z Teatru Narodowego, „Heksy” Agnieszki Szpili w reżyserii Moniki Pęcikiewicz z Teatru Podziemie we Wrocławiu. Przed widzami jest jeszcze czerwcowa premiera „Ziemi obiecanej” Reymonta w reżyserii Mai Kleczewskiej z Teatru Zagłębia z Sosnowca.
Prawdziwa teatralna wspólnota w Łodzi
- Zależało mi, abyśmy zderzyli się z ważną literaturą, teatrem różnorodnym, czasami kontrowersyjnym i poruszającym tematy tabu, nie zawsze bezpiecznym i komfortowym – podsumowała Ewa Pilawska. - Doświadczyliśmy różnych estetyk teatralnych i sztuki teatru, mówiącej różnymi językami. Dziękuję, że wspólnie podjęliśmy ryzyko spotkań ze spektaklami, które pokazywaliśmy kilkadziesiąt godzin po premierze. Wielokrotnie usłyszałam, że nasz festiwal ma fenomenalną publiczność. Mam poczucie, że razem, w teatrze, możemy wszystko – dodała.
Pokazy potwierdziły istnienie prawdziwej teatralnej wspólnoty, która gromadzi się wokół spektakli zawsze dwa razy, co sprawia, że spektakle pokazywane na dużej scenie Powszechnego ogląda blisko tysiąc widzów, a większość pozostawała na towarzyszących im spotkaniach z twórcami.