Początek to gorzka, autoironiczna i szydercza rewelacja. Jan Englert rozpoczyna „Hamleta” sceną próby w Narodowym, gdzie aktorzy grający techników sceny i Przemysław Stippa w roli Horacja - drwią z obalonego króla. Na wózkach, w stronę przepastnego śmietnika w zapadni, wiozą podobizny Jana Englerta i plakat z nim jako Learem w koronie.
Stippa parodiuje dawnego teatralnego monarchę i protekcjonalnie macha ręką. Klasyka: „Nie żyje król! Niech żyje król”. Zaczyna się nowa odsłona gry, która w Narodowym trwała od ponad roku, gdy w kulisach wszyscy próbowali różnych ustawień. Ministra Hanna Wróblewska też mogła mieć – być może – swojego faworyta, tymczasem w vipowskim rzędzie na premierze „Hamleta” Jana Englerta, obok ministry, dyrektora Krzysztofa Torończyka, który zostaje w Narodowym, zasiadł nowy naczelny (od września 2025 r.) – reżyser Jan Klata wraz z małżonką i scenografką Justyną Łagowską. Widzowie zaś oglądali spektakl o teatrze intrygi, dworskich i salonowych wojnach i sojuszach, wyniszczającej domowej wojnie i geopolitycznej klęsce z interwencją sąsiedniego imperium.
„Hamlet” Jana Englerta w Teatrze Narodowym
Przede wszystkim zaś zobaczyliśmy najlepszy aktorski debiut w roli Hamleta (brawo Hugo Tarres!) od czasu Wojciecha Malajkata w warszawskim Studio (1986 r.), teatrze kierowanym wówczas przez Jerzego Grzegorzewskiego. Późniejszego dyrektora Narodowego od 1997 r., który od razu zaprosił do zespołu Jana Englerta. A tuż przed objęciem przez niego dyrekcji artystycznej w 2003 r. obsadził go w „Hamlecie Stanisława Wyspiańskiego” w roli króla Makbeta. O nie! Englert nie wykończył podle swojego szefa, to raczej Grzegorzewski ironicznie myślał o mechanizmach sukcesji. Tymczasem Jan Englert czuje się chyba teraz przepuszczony przez maszynkę intrygi, choć wcześniej zagrał Leara, który przekonuje się, że nikt nie rządzi wiecznie.
Wybitny aktor, który sam był rewelacją jako „Hamlet” w telewizyjnym spektaklu z 1974 r. teraz przekazał pałeczkę Tarresowi (jeszcze studentowi Akademii Teatralnej), obdarzonemu wielkim talentem, inteligencją, błyskotliwością i siłą. A także swojej córce Helenie jako Ofelii. Stworzyli duet marzeń: mocny, mądry, współczesny (takie są kostiumy Martyny Kander).