Na naradę zwołaną przez prezes Julię Przyłębską przyszło dziewięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, szóstka zbojkotowała spotkanie. Aby mogły ruszyć prace nad prezydenckim wnioskiem, potrzebna jest obecność 11 sędziów. Prezes, wykonując taki krok, liczyła na pęknięcie wśród kwestionujących jej prezesurę sędziów. Podczas zwołanego w ubiegłym tygodniu Zgromadzenia Ogólnego TK z szóstki zbuntowanych sędziów wyłamał się nieoczekiwanie Bogdan Święczkowski. Na tym posiedzeniu miano przyjąć uchwałę, która uznałaby za bezzasadny wniosek buntowników o rozpoczęcie konkursu na nowego prezesa TK, którzy przekonują, że kadencja obecnej prezes wygasła w grudniu 2022 r.
Mimo że istniały poważne kontrowersje wokół sędziowskiego kworum na tym zgromadzeniu i ważności samej uchwały (głosowało ośmiu sędziów, a dwóch odmówiło), Julia Przyłębska ogłosiła swój triumf. Do mediów szybko przedostała się informacja, że uchwała potwierdziła jej legitymację do pełnienia urzędu do grudnia 2024 (wtedy odchodzi w stan spoczynku), ucinając wszelkie spekulacje. Środowa narada była tego konsekwencją. Prezes postanowiła pójść za ciosem, pokazując, że odzyskała inicjatywę w Trybunale, a część zbuntowanych sędziów się złamała, wracając do orzekania przy wspólnym stole.
Czytaj więcej
Nad wnioskiem prezydenta Andrzeja Dudy ws. ustawy o SN w środę debatowała dziewiątka z piętnastu członków TK. Tylu przyszło na wezwanie Julii Przyłębskiej.
Tak się nie stało. Nikt z buntowników nie pojawił się na naradzie. Pat trwa nadal i nikt nie wie, jak dalej potoczy się ta historia. W zbuntowanej szóstce dziś nie widać bowiem jakiejkolwiek woli dialogu z Julią Przyłębską, co może oznaczać, że taka sytuacja utrzyma się nawet do końca 2024 roku. W efekcie ani sprawa ustawy o SN, która ma odblokować środki z KPO, ani żadna inna, która wymaga pełnego składu, nie ruszy z miejsca.
Trudno też dziś przewidzieć, czy wsparta uchwałą zgromadzenia Przyłębska zdecyduje się na siłowe rozwiązanie wobec buntowników, wytaczając im postępowania dyscyplinarne. Z uwagi na konieczność zaangażowania w nie większości sędziów TK, mało prawdopodobne jest, aby było one skuteczne. Może być jednak formą nacisku na odmawiających orzekania sędziów. Z drugiej strony taka decyzja zaostrzyłaby i tak napiętą sytuację.