Tomasz Pietryga: Sztab Rafała Trzaskowskiego wszedł na minę

Konsekwencją zamieszania wokół debaty prezydenckiej w Końskich może być nie tylko protest wyborczy, ale również problem z rozliczeniem wydatków na kampanię Rafała Trzaskowskiego.

Publikacja: 15.04.2025 04:47

Na ekranie kandydat KO w zbliżających się wyborach na fotel prezydenta RP, prezydent Warszawy Rafał

Końskie, 11.04.2025. Wybory prezydenta RP 2025 – kampania

Na ekranie kandydat KO w zbliżających się wyborach na fotel prezydenta RP, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, podczas debaty prezydenckiej w Końskich

Foto: Adam Kumorowicz/PAP

Już w piątek pojawiły się zarzuty, że podczas organizacji wieczoru wyborczego mogło dojść do naruszenia prawa wyborczego, a nawet zasad finansowania partii politycznych. Dziś widać, że spontaniczny plan sztabu Trzaskowskiego nie tylko nie pomógł kandydatowi Platformy Obywatelskiej, ale może zaszkodzić całej formacji, która musi liczyć się z oskarżeniami o łamanie zasad wyborczych.

Czytaj więcej

Debata w Końskich. Posłowie PiS mówią o skandalu, chcą zawiadomić prokuraturę

Pierwsze komunikaty sugerowały, że organizatorem debaty, w której miało uczestniczyć tylko dwóch najważniejszych kandydatów na urząd prezydenta, była telewizja publiczna. Co więcej, spotkanie organizacyjne odbyło się w siedzibie stacji.

Wybory prezydenckie 2025. Kto organizował debatę w Końskich?

W miarę jak kontrowersje narastały, zaczęły pojawiać się coraz poważniejsze zarzuty dotyczące wykluczenia pozostałych kandydatów, co byłoby jawnym naruszeniem zasad wyborczych przez TVP, która ma obowiązek zapewnić wszystkim startującym w wyborach medialną równość. Okazało się jednak, że organizatorem debaty nie była telewizja, lecz komitet Rafała Trzaskowskiego. Już podczas debaty prowadząca kilkakrotnie podkreślała ten fakt, chcąc uwolnić TVP od zarzutów.

Ta informacja wywołała kolejne wątpliwości dotyczące umowy między sztabem a TVP. Szybko pojawiły się pytania, że skoro impreza była organizowana przez jeden sztab i stanowiła materiał wyborczy, to dlaczego nie została odpowiednio oznakowana. Przemysław Wipler, poseł Konfederacji, ugrupowania, którego kandydat nie uczestniczył w tej nietypowej debacie, zapowiedział kontrolę poselską w TVP. Chodzi o dokumenty, faktury i rozliczenia za udział w imprezie, które na pewno nie będą małe.

Czytaj więcej

Marek Migalski: Końskie – koszmar Rafała Trzaskowskiego

Jakie będą konsekwencje tej sytuacji? Biorąc pod uwagę spontaniczność całej akcji, można przypuszczać, że nie będą one pozytywne.

Kampania i debata prezydencka. Wszystko trzeba będzie wykazać w sprawozdaniu

Scenariusze są dwa. Jeśli nie ma umów i fakturowania, telewizja może narazić się na zarzut łamania prawa wyborczego oraz braku równego traktowania wszystkich kandydatów. To mogłoby stanowić podstawę do poważnego protestu wyborczego, ponieważ nie wszyscy uczestnicy wyścigu prezydenckiego mieli możliwość zaprezentowania się wyborcom. Sprawa może się jeszcze bardziej skomplikować, jeśli trafi do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, która przez część PKW nie jest uznawana za sąd. Może to doprowadzić do poważnego klinczu wyborczego.

Jeśli rozliczenia TVP i komitetu Trzaskowskiego nie wzbudzą zastrzeżeń, a cała operacja została należycie udokumentowana, problem może pojawić się później. Wszystkie koszty i wydatki związane z debatą w Końskich będą musiały zostać precyzyjnie wykazane, włącznie z kosztami dojazdu wozów transmisyjnych i dziennikarzy na imprezę. Tu może pojawić się problem z limitami wydatków określonymi w kodeksie wyborczym. Co więcej, konieczne będzie wyjaśnienie udziału przedstawicieli stacji komercyjnych w tym przedsięwzięciu.

Czytaj więcej

Debata prezydencka w Końskich. Sztab Rafała Trzaskowskiego zawiadomi prokuraturę

Finansowanie kampanii wyborczej jest najbardziej newralgicznym punktem wyborów. Przekonał się o tym PiS, który boleśnie sparzył się na „piknikach wyborczych”. Teraz problem może mieć również jego największy konkurent, który wszedł na tę minę na własne życzenie.

Już w piątek pojawiły się zarzuty, że podczas organizacji wieczoru wyborczego mogło dojść do naruszenia prawa wyborczego, a nawet zasad finansowania partii politycznych. Dziś widać, że spontaniczny plan sztabu Trzaskowskiego nie tylko nie pomógł kandydatowi Platformy Obywatelskiej, ale może zaszkodzić całej formacji, która musi liczyć się z oskarżeniami o łamanie zasad wyborczych.

Pierwsze komunikaty sugerowały, że organizatorem debaty, w której miało uczestniczyć tylko dwóch najważniejszych kandydatów na urząd prezydenta, była telewizja publiczna. Co więcej, spotkanie organizacyjne odbyło się w siedzibie stacji.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Tę opinię rzecznika TSUE Adam Bodnar musi uważnie przeczytać
Opinie Prawne
Aleksander Stępkowski: Konstytucja nie pozwala na lekceważenie kodeksu wyborczego
Opinie Prawne
Bogumił Szmulik: Czy Konfederacja rzeczywiście straciła subwencję?
Opinie Prawne
Kumkowska, Kaczyński: Strategie browarów i sprzedawców do zmiany
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie Prawne
Krzysztof Nędzyński: Deregulacja to nie tylko zmiana przepisów