Już w piątek pojawiły się zarzuty, że podczas organizacji wieczoru wyborczego mogło dojść do naruszenia prawa wyborczego, a nawet zasad finansowania partii politycznych. Dziś widać, że spontaniczny plan sztabu Trzaskowskiego nie tylko nie pomógł kandydatowi Platformy Obywatelskiej, ale może zaszkodzić całej formacji, która musi liczyć się z oskarżeniami o łamanie zasad wyborczych.
Czytaj więcej
- Żądamy umów, które zostały zawarte między sztabem wyborczym Rafała Trzaskowskiego a Telewizją P...
Pierwsze komunikaty sugerowały, że organizatorem debaty, w której miało uczestniczyć tylko dwóch najważniejszych kandydatów na urząd prezydenta, była telewizja publiczna. Co więcej, spotkanie organizacyjne odbyło się w siedzibie stacji.
Wybory prezydenckie 2025. Kto organizował debatę w Końskich?
W miarę jak kontrowersje narastały, zaczęły pojawiać się coraz poważniejsze zarzuty dotyczące wykluczenia pozostałych kandydatów, co byłoby jawnym naruszeniem zasad wyborczych przez TVP, która ma obowiązek zapewnić wszystkim startującym w wyborach medialną równość. Okazało się jednak, że organizatorem debaty nie była telewizja, lecz komitet Rafała Trzaskowskiego. Już podczas debaty prowadząca kilkakrotnie podkreślała ten fakt, chcąc uwolnić TVP od zarzutów.
Ta informacja wywołała kolejne wątpliwości dotyczące umowy między sztabem a TVP. Szybko pojawiły się pytania, że skoro impreza była organizowana przez jeden sztab i stanowiła materiał wyborczy, to dlaczego nie została odpowiednio oznakowana. Przemysław Wipler, poseł Konfederacji, ugrupowania, którego kandydat nie uczestniczył w tej nietypowej debacie, zapowiedział kontrolę poselską w TVP. Chodzi o dokumenty, faktury i rozliczenia za udział w imprezie, które na pewno nie będą małe.