W chwili gdy zespół deregulacyjny pod przewodnictwem Rafała Brzoski przekazał Kancelarii Premiera kolejną porcję propozycji zmian, warto popatrzeć na deregulację w szerszej perspektywie.
Deregulację zwykle utożsamia się ze zmianami w przepisach. Takie podejście jest jednak zawężające i ogranicza szanse realizacji celu deregulacji, jakim jest sprawniejsze państwo i bardziej konkurencyjna gospodarka. Równie istotne jest to, jak przepisy są stosowane. Mówimy tu o szerokim zbiorze budzących sprzeciw rozstrzygnięć urzędowych, wydanych na podstawie przepisów, które wątpliwości nie budzą. Dotyczy to w szczególności rozstrzygnięć, które są niezgodne z zasadą proporcjonalności, np. dużych konsekwencji w przypadku małych lub nieintencjonalnych błędów po stronie podatnika lub obywatela.
Ekonomia instytucjonalna jest jednym z najważniejszych nurtów współczesnej ekonomii. Dokonuje ona rozróżnienia na reguły formalne i nieformalne, które wyznaczają to, jak działają m.in. systemy regulacyjne. Wedle dominującego poglądu decydenci polityczni mogą wpływać jedynie na kształt przepisów reguł formalnych, czyli ustaw, rozporządzeń, regulaminów etc. Na reguły nieformalne, czyli to, jak w praktyce są stosowane przepisy, decydent polityczny wpływać nie może, a przynajmniej nie bezpośrednio i nie w krótkim terminie.
Czytaj więcej
Oszczędność czasu i papieru w różnych procedurach – to istota najnowszych propozycji zespołu Rafa...
Ustawy i rozporządzenia, regulaminy, zarządzenia, okólniki zawierają abstrakcyjne normy
Uważam, że to założenie przestało być prawdziwe ze względu na rozwój środków komunikacji w ostatnich dekadach. Przez setki lat administracja musiała bazować na regułach formalnych – ustawach, rozporządzeniach, regulaminach etc. Był to jedyny sposób komunikacji, który mógł zadziałać dla skoordynowania działań rozproszonych po całym kraju struktur organizacyjnych.