Panie mecenasie, podczas debaty wyborczej w Telewizji Republika Sławomir Mentzen posłużył się zdjęciem kandydującego na prezydenta Szymona Hołowni z przedświątecznego spotkania dla potrzebujących, m.in. migrantów. Mimo że już raz było to przedmiotem sądowego sporu z marszałkiem, który kandydat Konfederacji przegrał w trybie wyborczym. Opublikował on zresztą sprostowanie przyznając, że podawał nieprawdę twierdząc, że jakoby Hołownia zaprosił nielegalnych imigrantów do Sejmu, robił sobie z nimi zdjęcia i wrzucał do sieci. Za to samo zachowanie „automatycznie” grozi mu odpowiedzialność?
Nie można tego przesądzić, bo w tego typu sporach bardzo istotne są szczegóły. Mimo że wypowiedzi pana Mentzena podczas debaty w „Republice” odnosiły się do tego samego zdarzenia, ich treść była zupełnie inna. Wydaje mi się, że sztab przygotował swojego kandydata do ich przedstawienia, ale z uwzględnieniem tego, co sąd wskazał w swoim wcześniejszym rozstrzygnięciu.
Ten przypomniał bowiem, że fotografię udostępniła Fundacja Ocalenie. A także zwracał uwagę na sformułowanie „nielegalny imigrant”, którym Sławomir Mentzen w studiu już się nie posługiwał. Tym razem mówił o ludziach, którzy „nielegalnie przekroczyli granicę”, a dopiero w kolejnym zdaniu dodał, że nie należy wpuszczać do kraju nielegalnych imigrantów z Azji i Afryki.
A jeśli sąd uznałby, że Sławomir Mentzen naruszył jednak przepisy, groziłyby mu poważniejsze konsekwencje niż za pierwszym razem?
Owszem, ale tylko jeśli uznać, że naruszył je ponownie w tej samej sprawie – a moim zdaniem tak nie było. Jednak teoretycznie – na wniosek sztabu marszałka - mógłby na przykład zostać zobowiązany do wpłaty na rzecz organizacji pożytku publicznego. Sąd jednak oceniałby tę sprawę indywidualnie, badając konkretne przesłanki.