Z wydanej właśnie opinii rzecznika generalnego TSUE Deana Spielmanna wynika, że sąd krajowy jest zobowiązany pominąć lub uznać za prawnie nieistniejący wyrok sądu wyższej instancji, który nie spełnia wymogu sądu ustanowionego na mocy ustawy. Opinia została wydana w postępowaniu zainicjowanym przez Sąd Apelacyjny w Krakowie, który zapytał Trybunał, jak ma traktować orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Co prawda nie jest ona wiążąca dla składu orzekającego, lecz rzadko się zdarza, by TSUE szedł w innym kierunku niż zasugerowany w opinii RG. Na ile opinia rzecznika porządkuje orzecznictwo dotyczące tzw. neosędziów, a na ile potęguje chaos?
Odpowiadając na tak postawione pytanie, powiedziałbym, że opinia RG w konsekwentny sposób porządkuje i rozwija orzecznictwo TSUE oraz poniekąd Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jak by nie patrzeć, rzecznik nie powiedział nic aż tak odkrywczego, lecz wyprowadził raczej logiczną konsekwencję z wcześniejszych wniosków, do jakich doszedł TSUE. Wszak legitymacja IKNiSP SN została zakwestionowana już we wcześniejszych orzeczeniach. Tutaj mamy raczej do czynienia z postawieniem kropki nad i.
Czytaj więcej
Upowszechnienie się w Polsce koncepcji „nieistniejącego wyroku” może wywołać nieprawdopodobny cha...
Pytania SA w Krakowie dotyczyły niejako dalszego etapu: jeśli IKNiSP nie stanowi sądu ustanowionego ustawą, to jak należy traktować jej orzeczenia? I novum tejże opinii polega właśnie na wskazaniu, że w takiej sytuacji sąd ma obowiązek takowe orzeczenie pominąć lub uznać za nieistniejące. Przy czym nie rozstrzyga, która z tych form jest właściwa. Wszystko to zależy od porządku krajowego. Rzecznik sugeruje, by TSUE pozostawił pod rozwagę sądów krajowych, czy uznawać te orzeczenia za nieistniejące, czy je pomijać. Skutek praktyczny jest de facto ten sam.
A na czym polega różnica?