Był pan jednym z sędziów, których kadencja w Krajowej Radzie Sądownictwa (KRS) została przerwana. Poskarżył się pan na to do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i wygrał. Teraz jest pan jednym z sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), którzy zawieszają postępowania sądowe z powodu tzw. neosędziów. Chce pan wojny w sądownictwie administracyjnym?
Nie chodzi ani o żadną rewolucję, ani o rozpętanie czy wciąganie sądów administracyjnych do jakiejś wojny. Chodzi o rozwiązanie bardzo poważnego problemu, który staje się coraz bardziej palący. Rzeczywiście, na początku tego roku NSA w kilkunastu już sprawach zawiesił postępowania sądowe. Zasiadałem w składach, które uznały za konieczne zawieszenie postępowania sądowego z uwagi na to, że kontrolowane orzeczenie zostało wydane z udziałem sędziów z nadania niekonstytucyjnej KRS, której status został już zakwestionowany w orzecznictwie trybunałów unijnych, a także Sądu Najwyższego i NSA.