Tytuł nawiązuje w sposób oczywisty do opublikowanego kilka miesięcy temu w „Rzeczpospolitej” artykułu autorstwa Jana Skoumala. Ministerstwo Sprawiedliwości wraca bowiem do pomysłu dzielenia sędziów na kolorowe grupy, czym dość mocno w ostatnich dniach chwaliło się na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych, a wiceminister Dariusz Mazur, który stał się niejako twarzą tych zmian, udzielił na ten temat wywiadu w jednym z internetowych serwisów.
W wypadku sędziów taki kolorowy, choć nie tęczowy (gdyż jak się okazuje również obecna władza boi się tęczy) podział mógłby nawet bawić, gdyby w istocie nie był zatrważający. Dotyczy on bowiem grupy zawodowej, która poprzez posiadaną władzę ma wpływ na życie wszystkich obywateli.
Zgodnie z przedstawionymi założeniami sędziowie zostaną poddani zbiorowej weryfikacji, a ocenie nie będą podlegały kwalifikacje sędziów ani czy swoim dotychczasowym postępowaniem dają rękojmię prawidłowego wykonywania funkcji sędziego, ale w gruncie rzeczy pozakonstytucyjne kryteria, niemające nic wspólnego ani z przywracaniem praworządności, ani nawet z samą praworządnością, jako że zaproponowany podział jest właśnie rażąco sprzeczny z Konstytucją RP.
Przynależność do danej grupy ma się przy tym wiązać z założenia z różnymi konsekwencjami, a odpowiedzialność ma mieć charakter zbiorowy, choć w dużej mierze iluzoryczny.
Czytaj więcej
Upowszechnienie się w Polsce koncepcji „nieistniejącego wyroku” może wywołać nieprawdopodobny cha...