Piotr Mgłosiek: Czas skończyć z sędziowskimi awansami

Ustawa zasadnicza nie dzieli sędziów według rodzaju sądów, w których orzekają. Nic w niej nie ma o sędziowskich awansach. Zostały wymyślone przez polityków, przy aprobacie tzw. salonu sędziowskiego - pisze sędzia Piotr Mgłosiek.

Publikacja: 06.04.2025 12:56

Piotr Mgłosiek: Czas skończyć z sędziowskimi awansami

Foto: Adobe Stock

Odróżnienie skutku od przyczyny to podstawowa umiejętność poznawcza, umożliwiająca postawienie właściwej diagnozy i dobranie pod nią stosownego środka zaradczego, rozwiązującego określony problem. Pomylenie tych dwóch wartości może prowadzić w najlepszym razie do pozornego, a co gorsza, krótkotrwałego usunięcia zdefiniowanego kryzysu, bez względu na jego rodzaj. Tak właśnie zagadnienie to sformułował sam Arystoteles w swej „Poetyce”.

Problem tzw. neosędziów. Prezydent Andrzej Duda potęguje chaos w wymiarze sprawiedliwości, wręczając kolejne nominacje

Neonominacje, z którymi mamy do czynienia od 2018 r., wywołały bezprecedensowy kryzys w systemie wymiaru sprawiedliwości. Chaos multiplikuje prezydent, wręczając kolejne na wniosek niekonstytucyjnej neo-KRS. Synergia jest tutaj nieprzypadkowa. Stanowi konsekwentne rozwinięcie efektu skali. Im więcej bezprawia w systemie, tym trudniejsze jego uzdrowienie i prawdopodobna pokusa, by doprowadzenie do stanu zgodnego z prawem było powierzchowne, nie likwidowało w istocie prawdziwej przyczyny kryzysu praworządności.

Czytaj więcej

Sędziowie z Iustitii wzywają Adama Bodnara do zmian. 20 pomysłów na sprawne sądy

Od ponad roku trwają gorące spory o sposób weryfikacji neonominacji. Oficjalnie ciało, któremu powierzono opracowanie propozycji w tym zakresie, a więc Komisja Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, przedstawiła dwa projekty różniące się nie tylko sposobem sanacji, ale również ilością czasu potrzebnego do przeprowadzenia całego procesu. Problem neosędziów zostanie z pewnością rozwiązany w bardziej lub mniej zadowalający sposób, bo do tego Polska została zobowiązana mocą pilotażowego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Wałęsa vs. Polska (wyrok z 23 listopada 2023 r. sprawa nr 50849/21). Tak zostanie usunięty skutek. Przyczyna, która spowodowała obecny chaos, tkwić będzie nadal głęboko zaszyta w systemie wymiaru sprawiedliwości.

Kultura korporacyjna w sądach, czyli jak wygląda ścieżka zawodowa sędziów w Polsce

Po prawdzie dość interesujące jest to swoiste porozumienie przeróżnych gremiów, by nie wskazać prawdziwego powodu obecnego zamieszania związanego z kwestionowaniem legitymizacji sądów w składach z neosędziami. Aktualnie jest już ponad 3500 neosędziów. Większość z nich to sędziowie, którzy skorzystali z nadarzającej się okazji, by wspiąć się szczebelek bądź dwa na hierarchicznej drabince awansowej. Stawiam tezę, iż prawdziwą przyczyną obecnego kryzysu sądowego wymiaru sprawiedliwości jest ukształtowanie funkcjonowania sądów w oparciu o paradygmat tzw. kultury korporacyjnej.

Skoro ścieżka zawodowa sędziego animowana jest na modłę korporacyjnej hierarchiczności, objawiającej się drabinką awansową, to nikogo nie powinno dziwić, że imperatyw wspinania się po jej szczebelkach wielu sędziów okazał się dominującym źródłem ich aktywności zawodowej. Oto bowiem znalazło się ponad 1200 sędziów, którzy uznali, że awans zawodowy należy im się nawet za cenę wątpliwości co do jego zgodności z konstytucją oraz obowiązującym prawem międzynarodowym i europejskim. Liczba ta, dodatkowo stale się powiększająca mimo oczywistości tezy, iż sięganie po wyższe stanowiska sędziowskie w aktualnej sytuacji, stanowi oczywiste i rażące naruszenie przepisów prawa, wskazuje na swoistą determinację i nieliczenie się przez neosędziów z konsekwencjami swych działań. Postawa tej części orzeczników jest też w pewien sposób potwierdzeniem tezy, że z awansami sędziowskimi przed 2018 r. również był problem.

Sędziowskie awanse. Decyzja polityczna prezydenta o wręczeniu nominacji na wyższe stanowisko sędziowskie

Już Alexis de Tocqueville pisał w XIX wieku, iż sędzia nie powinien awansować. Ze względu na specyfikę podejmowanych czynności zawodowych nie jest bowiem możliwe wypracowanie obiektywnych kryteriów oceny pracy sędziego – tak w aspekcie ilościowym, jak i jakościowym.

By awansować w hierarchii, sędzia musi poddać się ocenie. W pierwszej kolejności opinię o jego pracy sporządza wizytator, następnie odbywa się głosowanie nad kandydaturą aktualnie w kolegium odpowiedniego sądu, kolejno sędzia poddawany jest ponownej ocenie przed KRS i później potrzeba już „tylko” decyzji politycznej prezydenta o wręczeniu nominacji na wyższe stanowisko sędziowskie. Specjalnie użyłem sformułowania „decyzja polityczna”, bo obecnie chyba nikt nie ma wątpliwości, że tak jest w istocie. Obserwacja ostatnich lat prowadzi do eufemistycznie ujętego spostrzeżenia, zgodnie z którym nie da się w żaden sposób wykluczyć, iż decyzji o wręczeniu nominacji sędziowskiej przez najwyższego urzędnika w państwie, nie poprzedza gruntowna analiza orzecznictwa kandydata w tzw. sprawach wrażliwych czy politycznych.

Obecnie w „prezydenckiej zamrażarce” jest ponad sto pięćdziesiąt wniosków o sędziowski awans. Trwa pewnie drobiazgowe sprawdzanie kandydatów. Co więcej, zmiana rezydenta Pałacu Prezydenckiego niewiele tu da. Bo brak jakichkolwiek kryteriów, w oparciu o które prezydent podejmuje decyzję o wręczeniu nominacji sędziowskiej, a przede wszystkim konieczności uzasadnienia owej decyzji, czyni ją arbitralną na wskroś.

Czytaj więcej

Paweł Hajdys: Sojusz Antyneonów i jego liczne „sukcesy”

Jak wyglądają awanse w sądach? Poprzedzają je „sędziowskie konkursy piękności”

Widziałem wiele opinii wizytatorów w procesie awansowym. Wiem jedno. Otóż niewymierny aspekt pracy sędziego pozwala na jej dowolną ocenę. Jeśli stabilność orzecznictwa sędziego budzi wątpliwości w zderzeniu z tzw. średnią wydziału, wystarczy, że wizytator napisze, iż sędzia losował trudne sprawy i „nie boi się podejmować odważnych decyzji, które nie zawsze zyskują aprobatę sądów wyżej instancji” (cytat dosłowny). Nadmierną liczbę spraw zalegających w sędziowskim referacie zawsze można zracjonalizować dodatkowymi obowiązkami, które wziął na siebie sędzia, np. funkcję przewodniczącego wydziału czy zastępcy. A gdy sędzia nie miał w swym referacie wystarczającej liczby spraw wielotomowych, wpisuje mu się do arkusza oceny, że nie nabył stosownego doświadczenia w sprawach złożonych.

A przecież sędzia nie ma wpływu na to, jaką sprawę wylosuje mu system SLPS. Same głosowania w kolegium (wcześniej były to zgromadzenia sędziów) nie bez powodu nazywane są konkursami piękności. Decydują tu bowiem jakże często względy pozamerytoryczne, takie jak np ogólna sympatia po stronie kandydata, skłonność do narażania się prezesom bądź jej brak, czy choćby przynależność do szeroko rozumianych grupek koleżeńskich, których spoiwem jest dzielenie zainteresowań brydżowych bądź narciarskich.

Czytaj więcej

Sędzia Waldemar Żurek: wybaczyłem Małej Emi, Radzikowi nie odpuszczę

Automatyczne awanse prezesów sądów tuż po zakończeniu kadencji

Jednakże najwyrazistszym i bezdyskusyjnym przykładem patologii awansowych istniejących od dekad będą tzw. awanse zza biurka. Dotyczy to głównie sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy uzyskiwali awanse na wyższe stanowiska sędziowskie, nie wydając przez długie lata żadnych wyroków. Podobnie jest z automatycznymi awansami prezesów sądów tuż po zakończeniu kadencji. I tu wizytatorom, kolegiom, zgromadzeniom i KRS udało się zawsze owe awanse uzasadnić skutecznie, tak przed 2018 r., jak i po tej dacie.

Należy wykorzystać aktualne uwarunkowania do wprowadzenia jednolitego urzędu sędziowskiego. Sędzia powinien być powoływany tylko raz

Remedium na opisywaną sytuację jest jedno. Należy wykorzystać aktualne uwarunkowania do wprowadzenia jednolitego urzędu sędziowskiego. Sędzia powinien być powoływany tylko raz. Jego warunki pracy i płacy powinny być różnicowane jedynie stażem i doświadczeniem, a nie usytuowaniem na drabince hierarchicznego awansu. Niejako naturalna potrzeba polepszenia swojej sytuacji zawodowej, w tym również materialnej, zawsze będzie rodzić pokusę skorzystania z bezprawia dla osiągnięcia celu. Pokazały to dobitnie ostatnie lata.

Czytaj więcej

Sędzia Wrzesińska-Nowacka: nie można zakazać sędziom zabierania głosu w obronie praworządności

Należy pozbyć się złudzeń, że nowo wyłoniona KRS przyniesie jakąkolwiek zmianę, ponieważ przed 2018 r. kontrowersje związane z decyzjami awansowymi były tak samo definiowane. Ustawa zasadnicza nie dzieli sędziów według rodzaju sądów, w których orzekają. Nic w niej nie ma o sędziowskich awansach. Zostały wymyślone przez polityków, przy aprobacie tzw. salonu sędziowskiego, któremu marzy się całkowita kontrola fluktuacji personalnych w systemie sądowniczym.

Różnicowanie sędziów zawsze będzie zarzewiem konfliktów. Do rozważenia spłaszczenie struktury sądów

Różnicowanie sędziów również w zakresie pobieranego uposażenia oraz późniejszego stanu spoczynku według innych kryteriów niż staż pracy, zawsze będzie źródłem kontrowersji i zarzewiem konfliktów, a przede wszystkim pokusą uzyskania awansu nawet za cenę jego zgodności z prawem i deontologią. Jednolity urząd sędziowski skutecznie by tę pokusę wyeliminował. Do rozważenia pozostaje symultaniczne spłaszczenie struktury sądów, do której przymierzano się w przeszłości. Aktualny podział na sądy rejonowe i okręgowe pierwszej instancji, i jednocześnie okręgowe i apelacyjne drugiej instancji nie ma racji bytu i jest nieczytelny dla obywateli. Ujednolicenie struktury sądów ułatwiłoby również ograniczenie dysproporcji w ilości spraw rozpoznawanych w poszczególnych sądach.

Czytaj więcej

Ewa Maciejewska: Te konkursy trzeba powtórzyć

Kierowany przez prof. Adama Bodnara resort sprawiedliwości skupia się na doraźnym likwidowaniem skutków kryzysu

Przeprowadzenie rzeczonej reformy z pewnością niosłoby swoistą rewolucję. W moim przekonaniu warto jednak podjąć się jej przeprowadzenia, po to by uchronić sądowy wymiar sprawiedliwości od recydywy systemowego bezprawia, u którego podstaw leżał pielęgnowany resentyment części środowiska sędziowskiego, które uznało, iż było niesłusznie pomijane przy awansach. Tymczasem nie słychać, by Ministerstwo Sprawiedliwości prowadziło w tym kierunku jakiekolwiek prace koncepcyjne. Kierowany przez prof. Adama Bodnara resort skupia się na doraźnym likwidowaniem skutku, zupełnie pomijając rzeczywistą przyczynę obecnego kryzysu wymiaru sprawiedliwości, i tym samym pracuje na kolejną jego odsłonę.

Autor jest sędzią Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków

Odróżnienie skutku od przyczyny to podstawowa umiejętność poznawcza, umożliwiająca postawienie właściwej diagnozy i dobranie pod nią stosownego środka zaradczego, rozwiązującego określony problem. Pomylenie tych dwóch wartości może prowadzić w najlepszym razie do pozornego, a co gorsza, krótkotrwałego usunięcia zdefiniowanego kryzysu, bez względu na jego rodzaj. Tak właśnie zagadnienie to sformułował sam Arystoteles w swej „Poetyce”.

Problem tzw. neosędziów. Prezydent Andrzej Duda potęguje chaos w wymiarze sprawiedliwości, wręczając kolejne nominacje

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Czytaj więcej, wiedz więcej!
9zł za pierwszy miesiąc.

Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.
9 zł pierwszy miesiąc, a potem 39 zł/msc
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Czyje prawo do sądu?
Rzecz o prawie
Jarosław Gwizdak: Ambasadorowie sądownictwa
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Kto sieje wiatr?
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: 4 dni, 5 przedmiotów, 26 godzin
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Inny wymiar nietrzeźwości