Cechą charakterystyczną działań poprzedniej władzy było m.in. stopniowe wzmacnianie pozycji prokuratury dokonywane za pomocą kolejnych nowelizacji kodeksu postępowania karnego. Działo się tak pod pozorem wprowadzenia innych, niekontrowersyjnych regulacji. Tak więc np. przy okazji implementacji dyrektywy w sprawie zwalczania terroryzmu dodano do k.p.k. przepis, który utrudniał patrzenie śledczym na ręce.
Czytaj więcej
Szkoda, że naciskano, abyśmy projekt ustawy naprawczej przygotowali w pośpiechu – mówi prof. Jacek Giezek, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
Prokuratura za czasów Zbigniewa Ziobry. Utrudniony dostęp do akt dla organizacji i dziennikarzy
Chodzi o dodanie do art. 156 k.p.k. § 5b, który określał, że dostęp do akt zakończonych postępowań dla osób trzecich (a więc niebędących stroną postępowania, takich jak dziennikarze, organizacje pozarządowe czy naukowcy) odbywa się w trybie k.p.k. Ta niepozorna zmiana miała ogromne znaczenie, ponieważ do tamtej pory można było wnioskować o dostęp do akt w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Ewentualną decyzję odmowną można było natomiast zaskarżyć do sądu administracyjnego, który mógł nakazać prokuraturze udostępnienie akt zakończonego postępowania, by wnioskodawca mógł się przekonać, dlaczego daną sprawę umorzono lub odmówiono wszczęcia postępowania.
Wprowadzenie art. 156 § 5b oznaczało, że decyzję o udostępnieniu akt podejmuje prokurator. Można co prawda ją zaskarżyć, ale nie do sądu, lecz do… prokuratora nadrzędnego. W praktyce decyzja prokuratury była więc niezaskarżalna. W rezultacie opinia publiczna została pozbawiona narzędzia, by zweryfikować, czy końcowa decyzja prokuratury miała charakter merytoryczny, związany z przepisami i mający oparcie w zgromadzonym materiale dowodowym, czy też była np. skutkiem nacisku polityków, efektu mrożącego lub zwykłego błędu.